1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kryzys finansowy: Merkel apeluje do Busha

Róża Romaniec, Deutsche Welle Berlin30 września 2008

Kanclerz Angela Merkel zaapelowała do USA o podjęcie szybkich kroków w celu ograniczenia skutków kryzysu finansowego.

https://p.dw.com/p/FRuP
Angela Merkel (CDU) po "kryzysowym" posiedzeniu frakcji CDU/CSU w Bundestagu
Angela Merkel po "kryzysowym" posiedzeniu frakcji CDU/CSU w BundestaguZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Wczoraj niemiecki rząd objął gwarancjami w wysokości 35 miliardów euro zagrożony bankructwem monachijski bank Hypo Real Estate. Wywołało to krytykę. Wielu ekspertów wątpi bowiem, czy poniedziałkowa akcja ratunkowa rzeczywiście odniesie zamierzony skutek. Niektórzy spodziewają się wręcz, że to dopiero początek kryzysu. Powoli wygląda również na to, że i niemiecki rząd się obawia się "tąpnięcia" gospodarki w wyniku kryzysu w USA. Wskazuje na to choćby apel kanclerz Angeli Merkel, który wystosowała dziś do USA.

- "Nasz rząd oczekuje, że jeszcze w tym tygodniu w USA zostanie zatwierdzony pakiet ratunkowy. Z naszego punktu widzenia to wsparcie dla rynków ma wielkie znaczenie, bo tylko w ten sposób rynki finansowe odzyskają zaufanie inwestorów. To bardzo ważne" - powiedziała Merkel.

Również niemiecki minister spraw zagranicznych Frank Walter Steinmeier skrytykował wczorajsze fiasko akcji ratunkowej w amerykańskim Kongresie.

- "Pakiet ratunkowy w wysokości 700 miliardów euro, który miał zostać zatwierdzony, byłby pierwszym krokiem do rozwiązania problemów na amerykańskim rynku. Jeżeli ta akcja się nie powiedzie, to międzynarodowe rynki nie będą miały na czym się oprzeć" - ostrzegł Steinmeier.


Politycy uspokajają, opozycja krytykuje

Odpowiedzialni za gospodarkę politycy starają się natomiast uspakajać opinię publiczną. Zdaniem szefa niemieckiego banku centralnego (Bundesbanku) Axela Webera nie było jednak alternatywy do 35-miliardowych gwarancji rządu dla banku Hypo Real Estate. Opozycja ostro jednak skrytykowała samodzielną decyzję rządu w sprawie tak dużej sumy bez konsultacji parlamentu.

- "Naszym zdaniem wkład prywatnych banków jest tu zbyt niski. Jeżeli akcja ratunkowa się nie powiedzie, to państwo, czyli podatnicy, będą musieli zapłacić ponad 26 miliardów, podczas gdy prywatne instytuty finansowe tylko 8,5 miliarda. To ryzyko nie zostało sprawiedliwie podzielone" - twierdzi przewodniczący klubu poselskiego Zielonych w Bundestagu Fritz Kuhn.

Głosy krytyki pojawiają się także ze strony partii "wielkiej koalicji". Mimo to rząd broni się przed zarzutami, że działał zbyt pochopnie.

- "Niemieckie banki oraz państwo wspólnie zdecydowały się podjąć działania, by ograniczyć straty, jakie wynikałyby dla niemieckiego rynku w wyniku załamania działalności banku Hypo Real Estate. Te straty mogłyby osiągnąć wymiary, jakich do tej pory nie znaliśmy" - broni się minister finansów, Peer Steinbrück.

Także szef klubu SPD w Bundestagu, Peter Struck argumentuje, że po atakach 11 września państwo przygotowane jest na taki "scenariusz pomocowy".

- "Od tamtej pory przewidujemy w budżecie możliwość udzielenia gwarancji tego typu w wysokości do 95 miliardów euro. W tym wypadku, jeśli byłoby konieczne, wypłacimy 26 miliardów. Przy czym oczywiście zakładamy, że do tego nie dojdzie" - tłumaczy Struck.


Chadecy za większą kontrolą państwa

Politycy chadecji żądają natomiast większego wpływu państwa na decyzje wielkich firm. Szef klubu CDU Volker Kauder zażądał również redukcji wynagrodzeń dla menedżerów: - "Skoro rząd przejmuje odpowiedzialność i gwarantuje wypłacalność firm, to menadżerom tych firm nie należą się żadne premie ani odprawy" - mówi polityk CDU.

Na razie rząd zakłada, że kryzys finansowy nie odbije się na tradycyjnych gałęziach gospodarki. Minister pracy Olaf Scholz (SPD) oczekuje wręcz, że liczba bezrobotnych w Niemczech spadnie poniżej trzech milionów. Podobnie uważa też szef resortu finansów Peer Steinbrück, który twierdzi, że wczorajsza akcja ratunkowa pomoże ocalić niemiecką gospodarkę od konsekwencji kryzysu na rynkach finansowych.

Jeżeli doszłoby do najgorszego scenariusza i państwo niemieckie będzie musiało wypłacić z budżetu swoją część gwarantowanej sumy - czyli ponad 26 miliardów euro, to plany rządu odnośnie uzdrowienia budżetu do 2011 roku prawdopodobnie byłyby zagrożone.

Dlatego ostrą krytykę słychać również ze strony niemieckiego związku podatników. - "Ta pomoc to policzek dla wszystkich, którzy płacą podatki" - uważa szef związku Claus Matecki. Organizacja ta zażądała też zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Bundestagu w tej sprawie.