1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sueddeutsche Zeitung: Zachwiana wiarygodność Amnesty

9 sierpnia 2022

Amnesty International zrobiła nieoczekiwany prezent rosyjskiej propagandzie wojennej – ocenia „Sueddeutsche Zeitung”.

https://p.dw.com/p/4FIiT
Nie milkną kontrowersje wokół raportu Amnesty International w sprawie taktyki ukraińskich sił
Nie milkną kontrowersje wokół raportu Amnesty International w sprawie taktyki ukraińskich siłZdjęcie: Dogukan Keskinkilic/AA/picture alliance

Niemiecki dziennik komentuje we wtorek (09.08.2022) kontrowersyjny raport organizacji Amnesty International, zarzucający armii ukraińskiej, że broniąc się przed rosyjskim atakiem w miastach, naraża cywilów na niebezpieczeństwo. W proteście przeciwko raportowi do dymisji podała się szefowa ukraińskiej sekcji AI Oksana Pokalczuk. Jak ocenia komentator „Sueddeutsche Zeitung” (SZ) Joachim Kaeppner, „Amnesty zrobiła rosyjskiej propagandzie wojennej nieoczekiwany prezent”.

„Zarzut, pojawiający się przede wszystkim ze strony Ukrainy, że w ten sposób Amnesty stawia moralnie na równi atakujących i obrońców, jest nieuprawniony. Raport bowiem jednoznacznie uznaje Rosję Putina za sprawce konfliktu. Problemem jest co innego: zapierająca dech w piersiach ignorancja wobec ofiar niszczycielskiej wojny” – pisze niemiecki dziennikarz.

Miasta jako pole bitwy

„To w pierwszej kolejności atak agresora czyni z miast pole bitwy, a nie ich obrona. Pomijając nawet to, że Ukraińcy starają się ewakuować cywilów z terenów walk, to Rosja prowadzi wojnę w sposób tak brutalny, że i tak nie rozróżnia między celami cywilnymi i militarnymi, o czym świadczy pustynia gruzów po Mariupolu” – zauważa Joachim Kaeppner.

Komentator wskazuje, że dla atakujących miasta są ogromną przeszkodą, „bastionem oporu”. „Zgodnie z dziwną logiką raportu w sprawie Ukrainy, należałoby też zarzucić Armii Czerwonej, która w 1942 roku broniła Stalingradu przed Wehrmachtem, działania niezgodne z prawem międzynarodowym. Choć cywile wciąż byli w zrujnowanym mieście, sowieccy żołnierze walczyli o każdy dom. Co innego mieli robić?” – dodaje autor komentarza.

Zniszczone budynki w pobliżu zakładów Azovstal w Mariupolu
Zniszczone budynki w pobliżu zakładów Azovstal w Mariupolu Zdjęcie: Pavel Klimov/REUTERS

Podważona neutralność

Joachim Kaeppner ocenia, że dla Amnesty „afera jest czymś więcej niż wypadkiem w dziedzinie public relations”, a przez polityczny akcjonizm władze organizacji broniącej praw człowieka są o krok od zaprzepaszczenia ważnego politycznego kapitału: swej wiarygodności.

„Sekretarz generalna Agnes Callamard nie wyświadcza przysługi ani milionom członków i zwolenników ani przede wszystkim nie pomaga sprawie, gdy teraz wyzywa krytyków od ‚troli’”– czytamy.

Komentator zauważa, że po raz kolejny zachwiana została reputacja bezstronnej organizacji. Ostro krytykowany był także niedawny raport dotyczący Izraela, zarzucający państwu żydowskiemu „apartheid”, czyli rasistowski system, jaki niegdyś panował w Republice Południowej Afryki. „Wystarczyłoby wówczas opisać niesprawiedliwość polityki okupacyjnej na terenach palestyńskich, zamiast opowiadać się politycznie po jednej ze stron i rezygnować z neutralności” – pisze „SZ”. 

Przypomina także o ogromnych zasługach organizacji, założonej w 1961 roku w celu pomocy więźniom politycznym na całym świecie. „Tysiące zawdzięczają jej ratunek z więzień i katowni. Jej reputacja opierała się na tym, że nigdy nie rozróżniała między tymi, którzy utrzymywali więzienia i katownie. Ta Amnesty jest nadal bardzo potrzebna” – konkluduje komentator „Sueddeutsche Zeitung”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>