1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Reporterzy bez Granic. Cena wolności WYSTAWA

14 lipca 2024

Mało która wystawa jest tak aktualna, jak ta. Niemiecki oddział Reporterów bez Granic z okazji swojego 30-lecia pokazuje, ile kosztuje wolność i jakich wymaga poświęceń.

https://p.dw.com/p/4iEzc
Wystawa fotograficzna "Nie ma wolności bez wolności prasy. 30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech"
Białoruś i seria „Przeciwko przemocy” (2021) i fotografia przewodnia całej wystawy – młoda kobieta próbuje powstrzymać przemoc ze strony państwa, rozpaczliwym gestem obejmując uzbrojonego milicjanta.Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

To nie jest wystawa, którą ogląda się dla przyjemności w niedzielne popołudnie. To jedno z tych wydarzeń, które zostają z widzem na długo, nie dają mu spokoju, niepokoją, ale i otwierają oczy; przypomina, by cenić to, co w pokojowo żyjącym kraju uważa się za oczywistość. Jak memento, że wolność ma swoją cenę i nie jest dana raz na zawsze.

Śmierć reportera

Międzynarodowa organizacja Reporters sans frontières powstała w 1985 roku i ma swoją siedzibę w Paryżu. Niemiecka sekcja organizacji Reporterzy bez Granic powstała w 1994 roku w Berlinie, a zaczynem była śmierć korespondenta wojennego. 

Gdy w 1991 roku, wraz z rozpadem Jugosławii, rozpoczęły się walki na Bałkanach, w Chorwacji zginął niemiecki reporter Egon Scoltland. Wydarzenie to wywołało w Niemczech dyskusję, jak niebezpieczna jest praca dziennikarzy wojennych. W 1993 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ ogłosiło 3 maja Międzynarodowym Dniem Wolności Prasy na wniosek UNESCO, a rok później w Berlinie powstał niemiecki oddział organizacji Reporterzy bez Granic. Wtedy też po raz pierwszy opublikowano album „Zdjęcia dla wolności prasy” („Fotos für die Pressefreiheit”).

Wystawa fotograficzna "Nie ma wolności bez wolności prasy. 30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech"
Chiny: Wszechobecna inwigilacja, nawet wobec dzieci. Każda twarz na numer w rządowym systemie monitorowaniaZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

I właśnie wolność prasy jest motywem przewodnim i tytułem wystawy w Centrum Sztuk Prześladowanych (Zentrum für verfolgte Künste) w Solingen: „30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech. Nie ma wolności bez wolności prasy”. Ekspozycja – jak zaznaczają organizatorzy – jest okazją, by dać fotoreporterom miejsce na ich historie; by przyjrzeć się ludziom i tematom, które kształtowały pracę organizacji na przestrzeni lat.

Sześć trudnych podróży

I choć są to historie z całego świata, łączą się w jedną opowieść, dramatyczną i otwierającą oczy; przywołującą konflikty, również te zapomniane, oraz rewolucje. Niektóre z nich wydają się odległe w czasie i przestrzeni, ale pokazują, że pod każdą szerokością geograficzną toczona jest walka o wolność; w różnych kontekstach, w różnych środowiskach, ale wymagająca tych samych ofiar, nierzadko śmiertelnych, także wśród dziennikarzy.

Wystawa w Centrum Sztuk Prześladowanych pokazuje, jak ważne jest wspieranie zagrożonych mediów. Oprócz wszystkich 30 albumów z serii „Photos for Press Freedom” („Zdjęcia dla wolności prasy”.), sekcja historyczna z obiektami z kolekcji muzeum pokazuje, jak artyści prowadzili kampanię przeciwko cenzurze i na rzecz wolności słowa, nawet przeciwko morderczym reżimom.

Wystawa fotograficzna "Nie ma wolności bez wolności prasy. 30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech"
Wystawa organizacji "Reporterzy bez granic": „Egipt. Twarze rewolucji”Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

W głównej części wystawy, aktualne prace sześciu międzynarodowych fotografów odzwierciedlają walkę o prawdę w słowach i obrazach. Ich prace pochodzą z różnych edycji „Photos for Press Freedom”. Ekspozycja jest podzielona na sześć rozdziałów, zabierających widza w trudną podróż przez różne rodzaje zniewolenia.

„Tam, gdzie nie zezwala się na niezależne relacje medialne i gdzie ludzie nie mogą swobodnie wyrażać swoich opinii, naruszane są również inne prawa człowieka. Dlatego wolność informowania i bycia informowanym jest zawsze wiarygodnym wskaźnikiem warunków demokratycznych w danym kraju. Wystawa ma na celu podkreślenie szczególnego znaczenia niezależnych mediów dla pluralistycznego i wolnego społeczeństwa oraz wskazanie, że wolność prasy nie może być traktowana jako coś oczywistego, ale jest cennym dobrem, które należy chronić” – podkreślają organizatorzy.

Człowiek kontra reżim

Wystawę otwierają zdjęcia z Chin. W roku 2019 roku francuski fotograf Gilles Sabrie udokumentował zasięg inwigilacji w Państwie Środka w filmie „The Surveillance State” („Państwo Nadzoru”). Wielkie na całą ścianę fotografie szokują pokazanymi rozmiarami monitorowania społeczeństwa: wszechobecne kamery, rozpoznawanie twarzy i numery identyfikacyjne przy każdej nich, nawet u dzieci, oraz śledzenie przez patrolujące ulice policyjne roboty.

Wystawa fotograficzna "Nie ma wolności bez wolności prasy. 30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech"
„Birma. Powstanie na rzecz demokracji”Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

W kolejnej sali – Białoruś i seria „Przeciwko przemocy” (2021). To właśnie stąd pochodzi fotografia przewodnia całej wystawy – młoda kobieta próbuje powstrzymać przemoc ze strony państwa, rozpaczliwym gestem obejmując uzbrojonego milicjanta. Ten na to pozwala, ale odwraca wzrok. Jego ciężki hełm i sztywna kamizelka kuloodporna wymownie kontrastują z delikatną, czerwoną sukienką dziewczyny. Jej twarz wyraża rozpacz, jego jest kamienna niczym reżim, któremu służy.

Tuż obok – „Birma. Powstanie na rzecz demokracji” (2022). Autor zdjęć pokazał bunt przeciwko przejęciu władzy przez wojsko. Demonstranci ryzykowali życiem, stając naprzeciw uzbrojonym po zęby oddziałom; walczyli z dyktaturą kwiatami i pieśniami. „Jak daleko mogą posunąć się fotografowie? Na ile dziennikarstwa możemy sobie teraz pozwolić i co może nas doprowadzić do więzienia? Każdy musi znaleźć swój własny sposób (…). Albo przestać” – głosi komentarz fotoreportera, który ze względu na bezpieczeństwo pozostał anonimowy.

Aby obejrzeć drugą część wystawy, trzeba zejść do podziemi; metaforycznie i dosłownie. Niższe piętro, gdzie nie dochodzi dzienne światło, pokazuje konflikty, o których już mówi się mniej; które zeszły z pierwszych stron gazet, ale skutki których wciąż są żywe i rozdzierające.

Wystawa fotograficzna "Nie ma wolności bez wolności prasy. 30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech"
„Egipt. Twarze rewolucji” - tę część wystawy zwiedza się z latarkąZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

„Egipt. Twarze rewolucji” (2017) – ta część wystawy jest wyjątkowo poruszająca. To pogrążona w półmroku, wysoka na dwa piętra galeria portretów bohaterów rewolucji, która wybuchła w roku 2011.

Dolny rząd obrazów trzeba sobie dodatkowo oświetlić latarką (zapewnioną przez kuratorów), by wyłonić z ciemności tragiczne twarze ludzi, z którymi Nurla Teson i Miguel Angel Sanchez spotkali się w Kairze w ramach projektu fotograficznego „Bokra Inshallah”(„Jutro, jeśli Bóg pozwoli”). Niektórzy stracili wzrok w wyniku ataków policji podczas demonstracji. Inni obawiają się o krewnych i przyjaciół w więzieniu. Ale też i tego, że sami tam trafią. Są bohaterami protestów przeciwko autorytarnemu reżimowi; rozczarowani, wściekli, ale z niezłomnym duchem oporu.

Wystawa fotograficzna "Nie ma wolności bez wolności prasy. 30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech"
„Kolumbia. Wieczny koszmar” Zdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

„Kolumbia. Wieczny koszmar” (2020) to fotografie zapomnianej tragedii – trwającego ponad pół wieku (1964–2016) konfliktu zbrojnego między rządem a partyzantami FARC, w którym zginęło ponad ćwierć miliona osób, a wśród nich rodzice i inni członkowie rodziny fotografa Andresa Cardony.

Teraz, w serii zdjęć „Wreck Family” („Zniszczona rodzina”), reporter podąża ich śladami i przeplata stare zdjęcia, portrety żyjących krewnych i odtworzone sceny z historii i śmierci swojej rodziny (m. in. ojciec w masowym grobie), tworząc koszmarną fotograficzną narrację o traumie, niesprawiedliwości i przemocy.

Wystawa fotograficzna "Nie ma wolności bez wolności prasy. 30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech"
"Gdy któregoś złapiesz, najpierw go zmasakruj" - sączona przez media nienawiść doprowadziła do ludobójstwa w RwandzieZdjęcie: Dagmara Jakubczak/DW

Po drugiej stronie sali – „Rwanda. Love Radio” (2018). W 1994 roku media, a w szczególności radio, odegrały główną rolę w dehumanizacji ofiar podczas ówczesnego ludobójstwa. Tutsi byli regularnie określani jako karaluchy, dla których istniało tylko jedno rozwiązanie: eksterminacja. Hutu byli zachęcani do systematycznego mordowania Tutsi oraz umiarkowanych współplemieńców.

Projekt fotograficzny „Love Radio” Anoek Steketee pokazuje, że radio jednak może ich ponownie do siebie zbliżyć. Stworzyła odnoszącą sukcesy w całym kraju telenowelę radiową, która stanowi punkt wyjścia dla zdjęć i filmów na wystawie w Solingen. „Musekeweya” („Nowy świt”) jest emitowana w radiu publicznym od 2004 roku na tej samej częstotliwości, gdzie dekadę wcześniej słychać było mowę nienawiści; dziś zamiast tego wysyła przesłanie pojednania, jednocząc przed odbiornikami Hutu i Tutsi.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >> 

Wystawa „30 lat Reporterów bez Granic w Niemczech. Nie ma wolności bez wolności prasy” w Centrum Sztuk Prześladowanych (Zentrum für verfolgte Künste) w Solingen potrwa do 8 września 2024 roku. Oprowadzanie kuratorskie odbywa się w każdą niedzielę o 13:00 (wyjątek: ostatnia niedziela miesiąca).