1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Orban żąda rewizji polityki UE wobec Ukrainy

27 listopada 2023

Czy Orban znów blefuje, by odblokować fundusze dla Węgier? A może na poważnie zobaczył szansę na zmianę podejścia Unii do Kijowa? Charles Michel, szef Rady Europejskiej, ratował w Budapeszcie najbliższy szczyt UE.

https://p.dw.com/p/4ZV7L
Viktor Orban
Viktor Orban, premier WęgierZdjęcie: Gaetan Claessens/European Union

Na najbliższy szczyt UE, który odbędzie się 14-15 grudnia, zaplanowano decyzje o dodatkowym wsparciu finansowym dla Ukrainy, o unijnych „gwarancjach bezpieczeństwa” dla Kijowa (chodzi głównie o długoterminowe dozbrajanie), o otwarciu negocjacji o akcesji Ukraińców do Unii (co już zarekomendowała Komisja Europejska) oraz polityczne przypieczętowanie nowych sankcji UE wobec Rosji. Ale premier Viktor Orban w niedawnym piśmie do Charlesa Michela, szefa Rady Europejskiej, zastrzegł, że żadna z tych – obwarowanych wymogiem jednomyślności 27 państw Unii – decyzji szczytu UE nie będzie możliwa bez uprzedniego osiągnięcia „konsensusu co do naszej przyszłej strategii wobec Ukrainy”.

„Rada Europejska musi przeprowadzić szczerą i otwartą dyskusję na temat wykonalności strategicznych celów UE na Ukrainie, które obecnie zmierzają do militarnego zwycięstwa Ukrainy oraz militarnej porażki Rosji z zamiarem wywołania fundamentalnych zmian politycznych w Rosji. Czy nadal uważamy to za realistyczne? Czy możemy przyjąć ciągłe wsparcie ze strony USA za pewnik? Jak wyobrażamy sobie architekturę bezpieczeństwa Europy po wojnie? Jak możemy pogodzić ambitne europejskie aspiracje Ukrainy z naszymi interesami strategicznymi oraz rzeczywistością polityczną i gospodarczą zarówno w UE, jak i na Ukrainie?” – napisał Orban.

Michel w Budapeszcie

Michel był w poniedziałek (27.11.2023) u Orbana w Budapeszcie, ale po ich rozmowach nie ogłoszono żadnych rozstrzygnięć. – Spotkanie trwało ponad dwie godziny i obejmowało istotne dyskusje na temat listu przesłanego przez premiera Orbana. Obaj przywódcy omówili również tematy strategiczne, w tym globalny kontekst geopolityczny. Michel i premier Orban zgodzili się pozostać w bliskim kontakcie – zdawkowo relacjonował urzędnik UE zaznajomiony ze szczegółami podróży Michela na Węgry. Natomiast Orban w mediach społecznościowych tylko poinformował, że miał „pożyteczne” spotkanie z Michelem w Budapeszcie.

Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej
Charles Michel, przewodniczący Rady EuropejskiejZdjęcie: Kenzo Tribouillard/AFP/Getty Images

Zorganizowanie samej „dyskusji strategicznej” o Ukrainie i Rosji na szczycie UE nie jest żadnym kłopotem, ale czy rozmowa bez nowych wniosków wystarczy Węgrowi?

Niejasna gra Orbana

Orban od początku pełnoskalowej wojny Rosji przeciw Ukrainie publicznie kontestował unijne sankcje przeciw Rosji i wsparcie dla Kijowa w prowadzeniu wojny. Ale jednocześnie w zakulisowych rozmowach m.in. z Michelem zapewniał w 2022 roku, że będzie przyłączać się do decyzji reszty UE. I rzeczywiście nie zawetował żadnych sankcji, a także pozwolił na zatwierdzenie kilku pakietów unijnych pieniędzy na dozbrajanie Ukrainy, choć ich najnowszą półmiliardową transzę Węgry blokują od kilku miesięcy. Jednak obecna węgierska próba podważania wspólnej unijnej linii wobec Ukrainy przypada na trudny moment dla Kijowa i Europy, kiedy jest już jasne, że tegoroczna ukraińska kontrofensywa przyniosła rezultaty mniejsze od oczekiwanych. A ponowna prezydentura Donalda Trumpa wydaje się coraz bardziej możliwa.

Po niektórych szczytach UE pojawiają się zdjęcia samotnego Orbana, ale – jak ustawicznie przekonują nasi rozmówcy w Brukseli – nie oddają one prawdy o obradach, na których Orban zadający pytania m.in. o trwałość wsparcia USA dla Ukrainy (i konsekwencje dla UE) jest bacznie wysłuchiwany. – To nie oznacza, że ktoś deklaruje poparcie dla Węgra. Ale jego pytania, zwłaszcza bez retorycznej oprawy znanej spoza sali obrad, są przecież uprawnione – tłumaczył nam niedawno jeden z unijnych dyplomatów w Brukseli.

Orban nadal do kupienia?

Teraz Orban podbija stawkę, bo niedawno uruchomił krajowe „konsultacje”, w których powiązał dalszą pomoc UE dla Ukrainy z odblokowaniem przez Brukselę funduszy dla Węgier. Jedno z jedenastu pytań zadanych wyborcom sugeruje, że „Bruksela chce jeszcze więcej pieniędzy na wsparcie Ukrainy, ale nie powinniśmy płacić więcej, dopóki nie otrzymamy należnych nam pieniędzy”.

Inne pytania koncentrują się na ograniczeniu planów UE dotyczących oferowania Ukrainie większej ilości broni, pieniędzy i ścieżki członkostwa, a także wstrzymania importu ukraińskiego zboża. Węgrzy mogą odpowiadać pisemnie lub online, wynik nie jest wiążący, ale Orban stara się w ten sposób wzmocnić swe poparcie w bojach z Brukselą. Ponadto szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jest teraz przedstawiana na billboardach wspólnie z Alexem Sorosem, synem amerykańskiego finansisty George'a Sorosa, obok przesłania „Nie tańczmy do ich melodii”.

Na razie Bruksela – podobnie jak przy groźbie węgierskiego weta sprzed roku – przypomina, że w ostateczności będzie w stanie skonstruować nowy pakiet pomocy finansowej dla Ukrainy (chodzi o 50 mld euro na lata 2024-27) bez Węgier, czyli poza budżetem UE. A niemiecki rząd, pomimo trudności budżetowych po niedawnym wyroku trybunału w Karlsruhe, zapewnia, że pieniądze dla Ukrainy znajdzie na pewno. Ale co będzie w bliskiej przyszłości z Holandią, gdyby premierem miał zostać Geert Wilders, z którego zwycięstwa wyborczego publicznie raduje się Orban?

– Brukselski „scenariusz A” nadal opiera się na założeniu, że podejście Orbana do Brukseli jest mocno transakcyjne. A zatem coś utarguje, a potem niczego nie będzie wetować. A przynajmniej nie dłużej niż kilka tygodni – przekonuje jeden z naszych rozmówców w Brukseli.

Emocje przed szczytem UE

Obecnie za mocno zagrożoną uchodzi decyzja grudniowego szczytu UE o rozpoczęciu negocjacji członkowskich z Ukrainą, której rozstrzygnięcie – na zgodzie bardzo zależy prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu – może odwlec się na pierwszy kwartał 2024 roku głównie z powodu Orbana. Pieniądze dla Ukrainy są elementem szerszego pakietu zmian budżetowych, których szczegółowe ustalenia też mogą odsunąć się o na styczeń bądź luty przyszłego roku z powodów pozaukraińskich.

Wołodymyr Zełenski
Prezydentowi Ukrainy zależy na szybkim rozpoczęciu negocjacji członkowskich z UkrainąZdjęcie: president.gov.ua

Komisja Europejska w zeszłym tygodniu zatwierdziła węgierski program REPowerEU, czyli dodatkowy rozdział KPO, co daje Węgrom – podobnie jak Polsce – prawo do zaliczki bez uprzedniego wypełnienia warunków praworządnościowych, czyli w węgierskim przypadku do 0,9 mld euro, z czego połowa może być wypłacona już styczniu 2024 roku.

Jednak Orban ma zamrożony „zwykły” KPO oraz pieniądze z polityki spójności – całe 22 mld euro z powodu niespełnienia warunków z Karty Praw Podstawowych w kwestii m.in. wymiaru sprawiedliwości, migracji i niedyskryminacji ludzi LGBT, a dodatkowo 6,3 mld euro jest objęte blokadą z procedury „pieniądze za praworządność”. Budapeszt w tej sprawie prowadzi z Brukselą nieustanne rokowania, a nawet wypełnił kilka warunków, więc przynajmniej do niedawna miał nadzieję na częściowe uwolnienie funduszy w najbliższych tygodniach. A to mogłoby zachęcić Orbana do ustępliwości w kwestii wspólnej pomocy UE dla Ukrainy.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Węgry. Zapotrzebowanie na zagranicznych pracowników