Obcokrajowcy na Ukrainie: „Kijów bezpieczniejszy niż Sydney”
31 stycznia 2022– Mój telefon pęka od wiadomości – mówi DW Jens Dässler i na jego twarzy pojawia się znużony uśmiech. Większość z nich pochodzi od przyjaciół i krewnych. Pytają go, kiedy chce opuścić Kijów. Ale przedsiębiorca z Niemiec wcale się nie spieszy.
Wielu obocokrajowców w ukraińskiej stolicy najwyraźniej odczuwa to samo. Chociaż napięcia między Rosją a Ukrainą nie są nowe, jednak ostatnia decyzja kilku krajów zachodnich o wycofaniu swojego personelu z placówek dyplomatycznych z Ukrainy wywołała międzynarodowe poruszenie. Nagle wojna w Europie Wschodniej wydaje się być realną perspektywą.
– Zwykle rozmawiam z rodzicami może raz na miesiąc – mówi Ken Herbert, który dwa lata temu przeprowadził się do Kijowa z Sydney. – Obecnie rozmawiamy co dwa dni. Australia również wysłała dyplomatów do domu. I ambasada zadzwoniła nawet do Herberta z pytaniem, czy on również planuje opuścić UKrainę. Australijczyk był całkowicie zaskoczony tym pytaniem. Podobnie jak większość osób, z którymi DW rozmawiała na ten temat, zamierza on zostać w Kijowie.
Niewidzialne zagrożenie
Spakowanie walizek i opuszczenie Kijowa jest dla wielu obcokrajowców niełatwą decyzją, gdyż miasto jest bardzo bezpieczne. – Ogólnie rzecz biorąc, czuję się tu bardziej bezpiecznie niż w Australii – mówi Ken Herbert. – W Sydney nie chodzę nocą po ciemnych zaułkach – dodaje. W Kijowie niczego by się nie obawiał.
Przy tym zagrożenie ze strony wojsk rosyjskich jest oddalone o setki kilometrów. – Nie widać żołnierzy, żadnych samolotów, niczego, co wskazywałoby na wojnę czy zagrożenie – tłumaczy niemiecki przedsiębiorca Jens Dässler.
Życie w Kijowie toczy się swoim trybem, a wiadomość o otwarciu nowej restauracji w mediach społecznościowych jest równie często spotykana jak doniesienia o sytuacji na granicy. Niemcowi trudno jest rozpoznać swoją ojczyznę z wyboru w relacjach przedstawianych przez międzynarodowe media. – Słońce świeci, jest pizza, jest sushi, wszystko tu jest – mówi.
Wszystkie oczy zwrócone na Ukrainę
– Sytuacja się zmieniła, zwłaszcza dla ludzi spoza Ukrainy. Nagle są bardziej świadomi tego, co się tutaj dzieje – mówi Kari Hiepko-Odermann, Amerykanka, która w 2018 roku przeprowadziła się do Kijowa z mężem i dziećmi. Ludzie tutaj od dawna żyją z poczuciem zagrożenia, jakie stwarza konflikt z Rosją, odkąd Moskwa zaanektowała Półwysep Krymski w 2014 roku i od tego czasu wspiera prorosyjskich separatystów na wschodzie kraju.– Ukraińcy tkwią w tej trudnej sytuacji od ponad ośmiu lat – mówi Kari Hiepko-Odermann. Dlatego to osoby z zewnątrz czują się bardziej zaniepokojone obecną sytuacją niż sami Ukraińcy. Jednak, dochodzą do niej informacje ze szkoły jej dzieci, że niektóre rodziny obcokrajowców już opuściły Kijów. Zwłaszcza imigranci, którzy pracują zdalnie, wolą przeczekać napięcia bezpiecznie i wrócić, gdy miną.
Sprzeczne komunikaty
Częściowo sprzeczne komunikaty ukraińskiego rządu doprowadziły w ostatnich tygodniach do wzrostu niepewności. Prezydent Wołodymyr Zełenski w przesłaniu wideo zbagatelizował nebezpieczeństwo eskalacji i wezwał Ukraińców, by zachowali spokój i nie gromadzili zapasów. A następnego dnia powiedział reporterowi „Washington Post”, że Charków, drugie co do wielkości miasto Ukrainy, położone 40 kilometrów od wschodniej granicy, jest prawdopodobnym celem rosyjskiej inwazji.
Według jednego z najwyższych rangą ukraińskich wojskowych prawdopodobną datą ataku Rosjan będzie 20 lutego – dzień zakończenia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Oznaczałoby to, że Kreml nie zakłóci widowiska chińskiemu reżimowi, jak to miało miejsce w 2008 roku, kiedy rosyjska interwencja w Gruzji odwróciła uwagę światowej prasy od Letnich Igrzysk Olimpijskich w stolicy Chin.
Jednocześnie, wysocy rangą członkowie sztabu prezydenta Ukrainy zdementowali informację, że rozmieszczenie rosyjskich wojsk jest politycznym blefem. Nic więc dziwnego, że zarówno eksperci, jak i laicy na Ukrainie głowią się nad tym, co właściwie dzieje się w ich kraju.
Nadzieja na pomoc z NATO
W obliczu zagrożenia militarnego wielu Ukraińców spogląda w poszukiwaniu pomocy na Zachód. Niechęć niemieckiego rządu do dostarczania broni rozczarowała wielu z nich i nadszarpnęła wizerunek Niemiec. Również przedsiębiorca Dässler życzyłby sobie wyraźnego opowiedzenia się Berlina za wsparciem dla Ukrainy.
Niedawna dostawa amunicji i pocisków przeciwczołgowych z USA oraz zapowiedź przesunięcia wojsk do Europy Wschodniej została bardzo dobrze przyjęta przez mieszkańców Ukrainy, co nie jest wcale zaskoczeniem. Zaawansowany wiek prezydenta USA Joe Bidena, tak często interpretowany jako słabość, może być teraz zaletą, uważa Hiepko-Odermann. – On wie, jak prowadzić politykę zimnowojenną – przekonuje Amerykanka.
Wyjechać czy zostać
W mediach społecznościowych i na forach roi się od zaleceń, jak wyposażyć podręczną apteczkę. Nie powinno zabraknąć w niej wódki do dezynfekcji ran ani rac, które pozwolą zwrócić na siebie uwagę w obliczu niebezpieczeństwa. Jak bardzo realne są wszystkie plany ucieczki, gdy w sytuacji kryzysowej drogi są zatłoczone, a linie komunikacyjne przestają działać, okaże się dopiero w przypadku faktycznego ataku.
Ale nie każdy w Kijowie ma takie plany, czy spakowany zestaw awaryjny. Także obcokrajowcy w Kijowie niekiedy podchodzą do sytuacji zupełnie inaczej. – Im bardziej śledzisz niemieckie lub amerykańskie wiadomości, tym bardziej się boisz – mówi Jens Dässler. Jego recepta: po prostu się wyłączyć.