Klimat i populiści
5 grudnia 2018Karsten Hilse z Alternatywy dla Niemiec (AfD) ani nie wygłasza płomiennych przemówień, ani nie zwraca na siebie uwagi skandalizującymi wystąpieniami, tak jak chętnie robią to liderzy jego partii - Alice Weidel i Alexander Gauland. Nie mówiąc o największym krzykaczu wśród globalnych populistów negujących zmiany klimatyczne: prezydencie USA Donaldzie Trumpie. Co nie znaczy, że Hilse, rzecznik AfD w Bundestagu ds. polityki klimatycznej, jest mniej radykalny.
Jego cel – Niemcy powinny wycofać się z paryskiego porozumienia klimatycznego. Najlepiej przy najbliższej okazji – na COP24 w Katowicach. Karsten Hilse, który sam pochodzi z Łużyckiego Zagłębia Węglowego, staje po stronie węgla brunatnego, który ma wkrótce zniknąć z mapy gospodarczej – jako szkodliwy dla klimatu. I chce, żeby Niemcy przestali się zastanawiać, co można zrobić, by powstrzymać spowodowane przez człowieka globalne ocieplenie. Zdaniem polityka AfD to nie człowiek ponosi winę za rosnące temperatury.
Według 53-latka czołowe partie polityczne, wspólnie z mediami stworzyły klęczącą przed środowiskiem, irracjonalną religię i zmuszają obywateli, by pokutowali za swoje urojone grzechy klimatyczne. I to na całym świecie. – Zwłaszcza w publicznych mediach nie ma dnia, żeby nie wmawiano ludziom, iż są odpowiedzialni za nadchodzącą katastrofę i dlatego grzecznie muszą płacić za wspieranie energii odnawialnej – powiedział Hilse Deutsche Welle. Jego zdaniem zmiany klimatyczne stały się zastępczą religią, a on, Karsten Hilse i jego partia są w tym świecie racjonalnymi, oświeconymi ateistami. Próbując przekonać innych do swojego stanowiska, Hilse rzuca wyzwanie nie tylko politykom i mediom, ale też naukowcom.
Kopernikowska logika
Rowerem dociera się z Bundestagu do centrali Zielonych w kilka minut. Na cotygodniowej konferencji prasowej współprzewodnicząca partii Annalena Baerbock mówi bez ogródek, że w jej opinii sceptyczne nastawienie AfD do zmian klimatu jest niczym innym, niż cynicznym podawaniem w wątpliwość nauki. – AfD nie popiera wolności badań naukowych w naszym kraju. Nie akceptuje, że we wszystkich dziedzinach dotyczących badania środowiska, także w debacie wokół klimatu, mamy wyniki badań naukowych, które popierają eksperci na całym świecie, tylko próbuje kwestionować naukę – podsumowała Baerbock.
Liderka Zielonych w jednym nie ma racji – rzeczywiście są na świecie naukowcy, którzy odrzucają koncepcję zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka, ale są oni nieliczni i nie są żadnymi specjalistami ds. badań klimatycznych. Tak jak sygnatariusze Petycji Oregońskiej z 2007 r. uważanej powszechnie za próbę szerzenia przez pseudonaukowców dezinformacji. Zdecydowana większość ekspertów opowiada się za stanowiskiem, że ludzkość musi zmienić swój sposób życia, jeżeli chce powstrzymać zmiany klimatyczne. Dla Karstena Hilse z AfD nauka nie jest jednak „żadną demokracją", w której decydujący głos ma „większość”. – Proszę spojrzeć na Kopernika, który jako pierwszy powiedział, że to nie Ziemia jest centrum naszego układu słonecznego, tylko Słońce. Ilu ekspertów powiedziało wtedy „zwariowałeś!”. Nauka nie ma nic wspólnego z demokracją – konstatuje Hilse.
Jego argumentacja jest błędna. Teoria Kopernika okazała się słuszna, bo był lepszym naukowcem, niż jego oszczercy, a nie dlatego, że z zasady nie powinno się wierzyć ekspertom.
Zbędne porozumienie czy zbędne zmiany?
Chociaż prawicowi populiści są przeciwni porozumieniom klimatycznym, posługują się nimi, argumentując, że kroki takie jak porozumienie paryskie, są nieskutecznymi oświadczeniami. Łączy ich to z nacjonalistami na całym świecie: z tego samego powodu prezydent USA wycofał się w połowie 2017 z tego porozumienia.
Także nowi, nacjonalistyczni przywódcy w Brazylii nie chcą mieć nic wspólnego z ochroną klimatu. Podobnie myśli populistyczny rząd Włoch.
Fakt, że nawet Niemcy przypuszczalnie nie spełnią celów klimatycznych postawionych sobie do 2020 r., jest dla Hilse dowodem słabości „niewiążącego porozumienia” zawartego w 2015 w Paryżu. Wniosek AfD: po co więc się wysilać? Dla Zielonych jest to natomiast powód, by nakłonić niemiecki rząd, by energicznie zabrał się za ochronę klimatu, a nie tracił energii na dyskusję z AfD.
– AfD chce storpedować całą dyskusję polityczną, dlatego ciągłe dyskusje z nią nie mają sensu. Musimy poganiać rząd federalny, który obecnie niestety nie dotrzymuje celów porozumienia paryskiego – mówi Baerbock
„Pokazać alternatywne perspektywy"
AfD jest w pierwszym rzędzie partią antyimigracyjną. Dlatego można by uznać Hilsego za pozbawionego szans samotnego wojownika, którego światopogląd spokojnie można ignorować. Tyle, że nie jest on w AfD sam. Co prawda na sceptyczną postawę AfD wobec zmian klimatu zwraca się dotąd mało uwagi, ale swoją postawą partia ta zmienia reguły gry w polityce. Hilse wyjaśnia, że chce tylko „pokazać alternatywne perspektywy" i pomóc ludziom „wyrobić sobie własne zdanie", jednak Baerbock dostrzega w tym pewne zagrożenie: zniszczenie demokratycznych podstaw nowoczesnej ekologii.
Dla prawicowych populistów oznaczałoby to podwójne zwycięstwo. – W FDP i częściach chadecji mówi się teraz nagle: „Ze względu na AfD nie powinniśmy tyle mówić o polityce klimatycznej”. Jest to całkowicie błędne, bo w ten sposób idzie się tylko AfD na rękę – podkreśla Baerbock.