1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Światowy Atlas Ryzyka. Gdzie grożą klęski żywiołowe?

Peter Hille
9 września 2024

„Światowy Raport Ryzyka 2024” pokazuje, gdzie siła natury może uderzyć w bezbronną społeczność. Jak wypada Polska na tym tle?

https://p.dw.com/p/4kQe2
Ludzie przechodzą przez zalaną ulicę w Manilii
Zalana ulica w Manilii, stolicy Filipin, po przejściu tajfunu YagiZdjęcie: Ted Alibe/AFP

Trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów, susze. Powracające huragany i powodzie. Na Filipinach to niemal część codziennego życia. Niedawno tajfun Yagi spowodował wylanie rzek i osunięcie się całych zboczy. Co najmniej 14 osób utonęło bądź zostało przysypanych ziemią i błotem. Yagi był piątym tajfunem, który nawiedził Filipiny od maja tego roku.  

Filipiny to „kraj wysokiego ryzyka” – mówi Katrin Radtke z Instytutu Prawa Misji Pokojowych i Międzynarodowego Prawa Humanitarnego (IFHV) na Uniwersytecie Ruhry w Bochum. Specjalistka w dziedzinie pomocy humanitarnej i zapobiegania katastrofom kieruje naukowymi pracami nad „Światowym Raportem Ryzyka”, wydawanym przez Bündnis Entwicklung Hilft (BEH), organizację zrzeszającą dziewięć niemieckich organizacji pomocy (m.in. Brot für die Welt, Welt Hunger Hilfe, German Doctors) i koordynującą pomoc udzielaną krajom i społecznościom dotkniętym klęskami żywiołowymi. Raport przedstawia za pomocą indeksu stopień ryzyka katastrof naturalnych dla 193 państw i obejmuje 99 proc. ludności świata. 

Winnica z doliny Ahr po powodzi stulecia

Jak duże ryzyko jest w Polsce?

Na pierwszym miejscu znajdują się Filipiny. Tuż za nimi czołowe miejsca w tym roku zajmują Indonezja, Indie, Kolumbia i Meksyk. – W tych krajach ekstremalne zjawiska naturalne występują bardzo często i z bardzo dużą intensywnością – mówi Radtke w rozmowie DW.  – Nazywamy to dużą ekspozycją – dodaje. Stany Zjednoczone również narażone są na bardzo wysokie ryzyko i zajmują 19. miejsce. Wśród krajów UE wysokie ryzyko dotyczy na przykład Francji (70. miejsce). Niemcy występują na 98. miejscu, Polska na 91. – jako kraje średniego ryzyka. Ryzyko katastrof jest niewielkie na przykład na Litwie (145. miejsce).

Jednak nie tylko częstotliwość i intensywność burz, trzęsień ziemi czy susz ma kluczowe znaczenie. Pod uwagę brany jest także poziom podatności danego kraju. – Oznacza to, że dane społeczeństwa mogą przeciwdziałać naturalnym zagrożeniom zaledwie w bardzo niewielkim stopniu. Na przykład dlatego, że są biedne, charakteryzują się wysokim poziomem korupcji, słabą opieką zdrowotną czy też brakiem funkcjonującej gotowości na wypadek klęsk żywiołowych, by podejmować szybkie i skuteczne działania – tłumaczy.

Według indeksu osiem z dziesięciu najbardziej narażonych na klęski żywiołowe państw znajduje się w Afryce. Jedynie Afganistan i Jemen, które od dziesięcioleci targane są wojną, charakteryzują się podobnie wysokim poziomem podatności. Brakuje tam na przykład lekarzy i łóżek szpitalnych, przez co na skutek katastrof naturalnych umiera tam więcej ludzi.

Podatność można zmniejszyć

Z drugiej strony, jeśli państwo odpowiednio dużo inwestuje w środki zapobiegawcze, klęski żywiołowe nie muszą być tragiczne w skutkach dla wielu ludzi. To wyjaśnia, dlaczego bogatsze kraje, takie jak USA czy Australia, w ogólnym indeksie nie wypadają jeszcze gorzej – pomimo bardzo dużego prawdopodobieństwa wystąpienia zjawisk ekstremalnych, takich jak susze, trzęsienia ziemi czy burze.

Katrin Radtke z Instytutu Prawa Misji Pokojowych i Międzynarodowego Prawa Humanitarnego (IFHV) na Uniwersytecie Ruhry w Bochum
Katrin Radtke z Instytutu Prawa Misji Pokojowych i Międzynarodowego Prawa Humanitarnego (IFHV) na Uniwersytecie Ruhry w BochumZdjęcie: IFHV/Ruhr-Universität Bochum

– Przykład Chin pokazuje, że możemy wyciągać wnioski z kryzysów i katastrof oraz że ryzyko katastrof można zmniejszyć – mówi Radtke. Kraj znajduje się na 22. miejscu w aktualnym światowym indeksie ryzyka – o 12 pozycji lepiej niż rok wcześniej. – Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że Chinom w odpowiedzi na pandemię COVID-19 udało się znacznie zmniejszyć swoją podatność na ataki. Kraj poczynił ogromne inwestycje w system opieki zdrowotnej, na przykład budując nowe szpitale, i szeroko zakrojone kampanie na rzecz szczepień. – W światowym wskaźniku ryzyka nie możemy jednak odzwierciedlić faktu, że odbyło się to również kosztem swobód obywatelskich – stwierdza Radtke.

Wojna wspomaga siły natury 

„Światowy Raport Ryzyka” obejmuje jedynie klęski żywiołowe, a nie niebezpieczeństwo, jakie stanowią dla ludzi wojny i konflikty. – Jednakże coraz częściej zauważamy, że istnieją powiązania – mówi Radtke. – Fakt, że coraz częściej dochodzi do ekstremalnych zjawisk naturalnych, częściowo z powodu zmian klimatycznych, które z kolei wpływają na regiony objęte konfliktem, a ich skutki nasilają się – tłumaczy. Raport nazywa to „zwielokrotnionymi kryzysami”.

 Badania pokazują na przykład, że po klęskach żywiołowych rosną w siłę różne ugrupowania militarne. Werbują one ludzi, którzy nagle zubożeli i stracili dach nad głową. Do tego dochodzi walka o wątłe zasoby, takie jak woda, żywność czy energia – często także o pomoc humanitarną. W ten sposób klęski żywiołowe mogą zaostrzyć istniejące konflikty.

– Można jednak wyobrazić sobie, że ekstremalne zdarzenia naturalne otwierają możliwości, które mogą doprowadzić do porozumienia pomiędzy skonfliktowanymi stronami – mówi Radtke. Wtedy dla wszystkich będzie jasne, że trzeba grać do jednej bramki, bo bez tego nie uda się pomóc i odbudować katastrofalnych strat. Tak na przykład zakończył się po niszczycielskim tsunami w 2004 roku trwający od kilkudziesięciu lat konflikt w indonezyjskiej prowincji Aceh. 

Wiara i solidarność pomagają w potrzebie

Jeśli poszczególne państwa chcą zmniejszyć swoją podatność na katastrofy naturalne, muszą wziąć pod uwagę nie tylko klasyczną ochronę przed klęskami żywiołowymi, czyli tamy, systemy ostrzegania i kwestię ratowników. – Inwestowanie w edukację i zdrowie, jak również niwelowanie nierówności społecznych, mają bardzo duży wpływ na poziom podatności – mówi Radtke.  Ograniczając korupcję, kraj jest lepiej przygotowany do radzenia sobie ze skutkami klęsk żywiołowych.

Radtke mówi, że istnieje wiele sposobów, by ograniczyć katastrofalne skutki wydarzeń naturalnych. Niektórych jednak nie udało się zapisać liczbowo i zmapować za pomocą indeksu. Na przykład na Filipinach główną rolę w radzeniu sobie z ekstremalnymi wydarzeniami odgrywają wiara oraz wsparcie rodziny i sąsiedztwa.

Radtke podkreśla, że ​​ludzkość może również wpływać na ekspozycję, czyli prawdopodobieństwo wystąpienia ekstremalnych zdarzeń naturalnych. „Ponieważ narażenie, przynajmniej na niektóre zagrożenia naturalne, jest bezpośrednio związane ze zmianami klimatycznymi”. W ocenie ekspertki, jeśli ludzkości uda się ograniczyć globalne ocieplenie do minimum, będzie jej grozić mniejsza liczba klęsk żywiołowych.

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.