Środowisko. Cicha ofiara wojny w Ukrainie
21 sierpnia 2024To są zdjęcia, które obiegły świat 6 czerwca 2023 roku. Na zaporze wodnej w Nowej Kachowce na południowym wschodzie Ukrainy dochodzi do eksplozji. Krótko potem tama pęka. Masy wody z zawrotną prędkością zalały okoliczne tereny. Zmiotły z powierzchni ziemi całe wioski. Dziesiątki tysięcy ludzi ucierpiały, a dokładna liczba ofiar śmiertelnych jest wciąż nieznana.
Według ukraińskich danych około 600 ton ropy naftowej wycieka z uszkodzonych obiektów przemysłowych. Chemikalia ze zniszczonych fabryk poważnie zagrażają ujęciom wodnym, glebom, ekosystemom i obszarom rolniczym, informują eksperci ONZ. Wojna jest nie tylko katastrofą humanitarną, ale także ekologiczną.
Teraz zniszczenie zapory w Kachowce może stać się przedmiotem potencjalnie przełomowego postępowania przeciwko Rosji. Ukraińskie władze obecnie gromadzą dowody, aby postawić Rosję przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK) w Hadze za popełnianie zbrodni wojennych. Chodzi również o zniszczenie środowiska przez działania wojenne. Ukraina oskarża Rosję o spowodowanie eksplozji, czemu Rosja zaprzecza.
– Środowisko nie może dłużej być cichą ofiarą wojny – mówił ukraiński minister ochrony środowiska i zasobów naturalnych, Rusłan Striłeć, w wywiadzie dla DW. – Ludzkość musi zrozumieć, że wojna jest kosztowna. Każde państwo musi zrozumieć, że wojna jest kosztowna. Zniszczenie środowiska jest kosztowne – podkreślił polityk.
Czego chce Ukraina?
Eksplozja zapory i powódź to tylko jedno z wielu przestępstw wymierzonych w środowisko, którymi obecnie zajmują się ukraińskie władze, a które mogą stać się częścią składową oskarżenia przeciwko Rosji. Ukraińskie ministerstwo ochrony środowiska szacuje dotychczasowe szkody w lasach, glebach, powietrzu i wodzie przez inwazję rosyjską na ponad 5000 przypadków i na ponad 57 miliardów euro.
Do końca 2023 roku zniszczonych zostało około 500 oczyszczalni ścieków w kraju, a co najmniej 20 procent rezerwatów przyrody jest zagrożonych. Ukraiński prokurator generalny Andrij Kostin ma nadzieję sfinalizować ramy aktu oskarżenia do końca roku.
– Zakres zanieczyszczenia i szkód w wielu obszarach można tylko oszacować, ponieważ zbieranie danych jest niezwykle trudne – powiedział Ołeksij Wasyliuk, szef ukraińskiej organizacji ekologicznej Nature Conservation Group.
Ukraińska organizacja pozarządowa Ecoaction jednak była w stanie pobrać próbki gleby na niektórych obszarach. Na przykład analizy gleby w regionie Donbasu wykazały, że w wyniku walk jest ona zanieczyszczona wysoce toksycznymi metalami ciężkimi. W niektórych miejscach wartości rtęci, wanadu i kadmu były ponad stokrotnie wyższe niż zwykle. Metale ciężkie w wysokich stężeniach są ekstremalnie toksyczne, ponieważ kumulują się w organizmie i często nie mogą ulec rozkładowi.
Ołeksij Wasyliuk zakłada, że szkody w powietrzu, wodzie i glebie będą odczuwalne jeszcze przez dziesięciolecia po zakończeniu wojny. I że rolnictwo na niektórych obszarach, o które dzisiaj toczą się walki, nie będzie przez długi czas możliwe.
Minister ochrony środowiska domaga się, aby Rosja została pociągnięta do odpowiedzialności. Ponadto chce stworzyć precedens i opracować odpowiednie procedury międzynarodowego ścigania karnego, aby w przyszłości prowadzenie wojny kosztem środowiska nie pozostało bezkarne.
W opinii Aarona Dumonta, badacza kwestii środowiskowych w prawie międzynarodowym na Uniwersytecie Ruhry w Bochum, postępowanie to, gdyby zostało zaakceptowane przez MTK, przeciągnęłoby się na wiele lat. Dla Ukrainy będzie to również kwestia roszczeń do rosyjskich reparacji.
Kiedy zniszczenie środowiska jest zbrodnią wojenną?
Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ) definiuje zniszczenie środowiska jako zbrodnię wojenną tylko wtedy, gdy nie jest ono proporcjonalne do korzyści militarnej, jaką odnosi sprawca, a ponadto powoduje poważne, dalekosiężne i długotrwałe szkody dla ludności.
Prokurator generalny Międzynarodowego Trybunału Karnego, Karim Khan, ogłosił w lutym, że zbrodnie przeciwko środowisku będą w przyszłości ścigane z większym naciskiem. Jak dotąd żadne państwo ani osoba nie zostały skazane za zbrodnie wojenne dotyczące niszczenia środowiska.
Według Aarona Dumonta przyczyną tego stanu rzeczy jest również niejasna definicja w prawie międzynarodowym. – Należy udowodnić, że za dziesięć lat nadal będzie występować wymierna degradacja środowiska spowodowana ostrzałem lub tą konkretną formą wojny – mówi ekspert. W przeszłości było to bardzo trudne do udowodnienia.
Płonące pola naftowe w Iraku
Jako przykład Aaron Dumont podaje przypadek z 1991 roku. W trakcie wojny między Kuwejtem a Irakiem w Zatoce Perskie irackie wojska podczas wycofywania się podpaliły ponad 700 kuwejckich pól naftowych, co spowodowało katastrofę ekologiczną w całym regionie.
– Każdy normalny człowiek powiedziałby, że była to zbrodnia wojenna w odniesieniu do środowiska. Ale w tamtych czasach, w latach 90-tych, geologom bardzo trudno było udowodnić, że skutki tych pożarów można by zmierzyć dziesięć lat później. Nie było to po prostu metodologicznie możliwe – wyjaśnia ekspert. Dzisiaj jest inaczej, dzięki zdjęciom satelitarnym i rozwiniętym metodom naukowym. Zdaniem eksperta szanse na powodzenie powództwa przeciwko Rosji są w niektórych przypadkach obiecujące.
Uznawanie przestępstw
W tym kontekście zalicza się do nich również wysadzenie zapory w Nowej Kachowce. Gdyby doszło do wyroku, byłby to moment historyczny. – To byłoby naprawdę przełomowe, fundamentalny moment w regulacjach prawnych dotyczących ochrony środowiska – powiedział Aaron Dumont.
Nie jest jednak pewne, co dałoby wydanie wyroku skazującego. Rosja nie jest sygnatariuszem Statutu Rzymskiego, będącego podstawą traktatową Międzynarodowego Trybunału Karnego, i nie uznaje jego wyroków.
Badacz wskazuje na jeszcze jedną kwestię: „Dla osób poszkodowanych bardzo ważne jest uznanie tych przestępstw. Są to na przykład rolnicy lub inne osoby w regionie, które są zależne od natury. Chcą, aby ich problemy były częścią takiego postępowania”.