1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Wyzwanie” – duszpasterz przy łożu śmierci

24 grudnia 2020

Franz Eisenmann jest katolickim księdzem w Górnej Bawarii. Wiejskim duszpasterzem. Chodzi do szpitala, gdzie towarzyszy umierającym w ich ostatnich chwilach. To go zmienia. Także jego święta będą inne.

https://p.dw.com/p/3nBw4
Symbolbild I Coronavirus I Intensivstation
Zdjęcie: Pablo Gianinazzi/Ti-Press/KEYSTONE/picture alliance

Franz Eisenmann zakłada biały kitel, przewiązuje go na brzuchu, a potem zarzuca plastikowy ochraniacz, który z tyłu zawiązuje mu salowa. Jeszcze ochronny hełm, okulary z pleksi, maska FF2 jako ochrona nosa i ust. I rękawiczki. „Dwie pary rękawiczek, jedne na drugie”, wyjaśnia 55-latek. Opisuje przygotowania przed wejściem na oddział covidowy w klinice w Muehldorf am Inn.

Od 27 lat jest katolickim duchownym w wiejskim regionie Górnej Bawarii, godzinę jazdy na wschód od Monachium. Odpowiada za pięć parafii. „To wiejski region, ludzie są tu jeszcze bardzo związani z kościołem”.

Od połowy października coraz częściej pełni posługi duszpasterskie w szpitalu powiatowym w Muehldorf am Inn. „Za pierwszym razem byłem podekscytowany, w końcu zupełnie nie wiedziałem, jak wygląda sytuacja tam, dokąd miałem iść”, mówi w rozmowie z DW. Gdy opuszczał oddział, był cały spocony. Nie tylko z powodu plastikowego ochraniacza. „Przebywałem w pomieszczeniach z wirusem”.

Koronawirus. Kiedy umiera dziadek

Śmierć w samotności

Eisenmann uczestniczy w projekcie uruchomionym przez arcybiskupstwo Muenchen-Freising na wiosnę – wtedy stało się jasne, że wielu ludzi będzie umierać w samotności. Kilkudziesięciu duchownych zostało przeszkolonych z przepisów ochronnych. Od tej pory zawsze są dostępni. „W naszym regionie to wiele znaczy dla ludzi, gdy pojawi się ktoś z Kościoła. Gdy nie zostawia się ich samym sobie. Chcą widzieć się z księdzem”, mówi Eisenmann i dodaje, że „wcale nie ma tak wielu księży, którzy chodzą na oddziały covidowe”.

Czasem tylko siada przy łóżku chorego i milczy. Chorym, którzy jeszcze mają świadomość, udziela sakramentu komunii. Zawsze modli się i udziela błogosławieństwa. To jest to, co może zrobić ksiądz. „Obowiązuje zasada, by nie zatrzymywać się długo w pokojach. Dla naszej własnej ochrony i dla ochrony personelu”.

Deutschland Franz Eisenmann
Ksiądz Franz EisenmannZdjęcie: Privat

Odwiedził już wielu pacjentów z koronawirusem. Sześciu z nich towarzyszył przy odchodzeniu. „To przejmujące”, jak oni czuli, że ktoś przy nich jest. Wszystkie te osoby miały ponad 75 lat i nie były w stanie mówić, ale rozumiały go. „To starzy ludzie, którzy od przedszkola są związani z Kościołem, ale od dawna nie dostali błogosławieństwa czy komunii”. Czy to go zmienia jako księdza? W pewnym sensie tak. To „wyzwanie”. Czuje, ile znaczy dla umierających spotkanie z duszpasterzem. Inaczej patrzy na śmierć. „Umieranie w samotności, bez rodziny, to straszna sytuacja”.

Niedoceniona służba

Ksiądz Franz zagląda czasem do pielęgniarek i opiekunek. Odwiedził je na przykład w Mikołajki, by poczęstować czekoladą. Rozmowę z 25-letnią opiekunką wciąż ma w pamięci. Tego dnia dwukrotnie obrazili ją krewni pacjentów. Tymczasem oni tu naprawdę harują, dzień w dzień, także po godzinach, narażając się sami na ryzyko zakażenia, i muszą jeszcze wysłuchiwać pretensji.

Ksiądz uważa, że „to służba, która nie jest należycie doceniana”. „Opiekuni i pielęgniarze wystawiają się na niebezpieczeństwo. Codziennie stają przed wyzwaniami”, mówi.

Intensivstation der Uniklinik in Greifswald
Trening z oddychania na oddziale intensywnej opieki Zdjęcie: Jens Büttner/dpa/picture alliance

Żałoba i pożegnanie

W klinice w Muehldorf am Inn już całe dwa piętra to oddziały covidowe. Także w Neumarkt należącym do parafii księdza Franza, jest coraz więcej duszpasterskich zadań. „Niektórzy parafianie zostali pochowani w marcu i kwietniu w bardzo wąskim gronie. Krewni nadal czekają na odprawienie mszy za zmarłych, na którą będzie mogło przyjść więcej ludzi. Tu ludzie przeżywają całe swoje życie w jednym miejscu, znają się od dziecka i wielu chce przyjść na ostatnie pożegnanie”.

W końcu nadeszło Boże Narodzenie. W normalnych czasach w liczącym 500 lat kościele w Neumarkt zawsze odbywały się jasełka, a podczas pasterki kościół pękał w szwach. W tym roku szopkę można obejrzeć w witrynie sklepu, a na mszę w wigilijne popołudnie przyjdzie niewiele osób. „Na pewno ludzie będą w tym roku inaczej słuchać”, mówi ksiądz Franz. O czym będzie mówił w tym roku? „W końcu chodzi o to, że Bóg przysłał światło w ciemności, do ciemnej stajenki w Betlejem. Tak jak teraz: Bóg chce być z nami w ciemności naszych dni. On nas nie zostawia samych”.

A po świętach ksiądz znów wyruszy do chorych w szpitalach.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>