1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zmarł Jirzí Menzel, czeski reżyser, scenarzysta i aktor

7 września 2020

Miał 82 lata. Był jednym z czołowych twórców czechosłowackiej Nowej Fali, która zauroczyła widzów na całym świecie. A świat ją poznał właśnie dzięki niemu.

https://p.dw.com/p/3i84F
Tschechien Regisseur Jiri Menzel gestorben
Zdjęcie: Getty Images/A. Rentz

Dołączył do starszych koleżanek i kolegów, zmarłej sześć lat temu Viery Chytilovej czy Milosza Formana i Juraj Herza, którzy odeszli przed dwoma laty. Był niemal najmłodszym twórcą Nowej Fali.

Ale to właśnie on ją rozsławił swoim pełnometrażowym debiutem „Pociągi pod specjalnym nadzorem”, za który w 1966 roku dostał Oscara. Któż, kto widział ten film, nie pamięta sceny, kiedy dyżurny ruchu Hubiczka przybija urzędowe pieczęcie na gołej pupie telegrafistki Zdeniczki Svatej? To jeden z piękniejszych przykładów absurdalnego humoru, który był nieodłączną, choć nie jedyną cechą filmów czechosłowackiej Nowej Fali.

Siedem razy Hrabal

A może po prostu cechą czeską? Ten film jest bowiem utkany z wielu takich scen, które oddają atmosferę Czech, nie tylko zresztą tych lat, o których opowiada, i nie tylko tych, w których powstawał. Bo zapyziała stacyjka, gdzieś na obrzeżach Protektoratu, to tak naprawdę małe laboratorium twórcy, który analizuje w nim stan czeskiego ducha, pokazując różne jego odcienie, od kolaboranctwa radcy Zedníczka, po wymuszone w ostatniej chwili przez sytuację bohaterstwo głównego bohatera Milosza Hrmy, którego najważniejszym problemem jeszcze chwilę wcześniej było jego dziewictwo.

Scena z filmu „Pociągi pod specjalnym nadzorem”, 1966
Scena z filmu „Pociągi pod specjalnym nadzorem”, 1966Zdjęcie: picture alliance/United Archives/IFTN

Ten film powstał na kanwie noweli Bohumila Hrabala pod tym samym tytułem – jego ulubionego autora i przyjaciela. Menzel siedem razy wziął na warsztat jego twórczość. Co trzeci swój film nakręcił według jednego z opowiadań, noweli lub powieści tego bodajże najwybitniejszego czeskiego prozaika XX wieku.

Jednym z nich są ukończone w 1969 roku „Skowronki na uwięzi” – adaptacja powieści „Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać”. Film, którego akcja toczy się w latach 50. na złomowisku huty żelaza w Kladnie pod Pragą, był dla reżimu tak bolesny, że wylądował na 21 lat na półce i do kin trafił dopiero w 1990 roku, gdy komunizm upadł. I zdobył Złotego Niedźwiedzia na Berlinale.

A dwa lata temu, w dzień 80. urodzin, Jirzí Menzel otrzymał na tym samym festiwalu wyróżnienie Berlinale Camera za nadzwyczajny wkład do światowego filmu. Ale ze względu na zły stan zdrowia tej nagrody nie mógł już odebrać.

Ile Hrabala w Menzlu?

Według przynajmniej niektórych krytyków „Skowronki na uwięzi” to najlepszy film Menzla. W Czechach jednak chyba większą popularnością cieszą się jego dwie inne adaptacje dzieł Hrabala: „Postrzyżyny” i „Święto przebiśniegów”. A to dlatego – tłumaczą krytycy – że Menzel pominął w nich wszystko, co u Hrabala niepiękne.

– Ile jest Hrabala w filmach Menzla? Dużo, bardzo dużo. Choć nie jest to oczywiście jeden do jednego – odpowiada w rozmowie z DW Jan Stachowski, jeden z polskich tłumaczy Hrabala. A takie porównania mógł on robić szczególnie drobiazgowo w wypadku „Jak obsługiwałem angielskiego króla”, ponieważ przekładał zarówno tę książkę Hrabala, jak i dialogi do filmu Menzla pod tym samym tytułem.

Adaptacja książki książki Vladislava Vanczury „Kapryśne lato”
Adaptacja książki książki Vladislava Vanczury „Kapryśne lato”Zdjęcie: TRIGON FILM

„Sam Menzel nie podważał opinii, że z Hrabala bierze tylko to, co miłe i życzliwe”, przypomina we wspomnieniu o reżyserze czeska gazeta „Deník N” i cytuje jego wypowiedź w tej kwestii: „W Hrabalu była pozytywna radość z życia, z jedzenia, z picia, z kochania. A jednocześnie nie zamykał oczu przed złymi stronami tego świata. W odróżnieniu ode mnie: ja nie miałem tej odwagi, co on, by widzieć i cierpienie, i mniej przyjemne strony życia. Na ich widok podświadomie mrużę oczy.”

Skąd się to wzięło, mówił już w 1993 roku w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”. „My: Forman, Chytilova, ja, dojrzewaliśmy po wojnie. Te powojenne lata były pełne optymizmu, nadziei, pozytywnego myślenia, otwarcia na ludzi. (…) A wojna w Czechach bynajmniej nie przebiegała tak krwawo jak w Polsce. Czechy były chronione, wszystko rozgrywało się tu znacznie spokojniej. Po wojnie Czesi czuli się swobodni, mieli więcej nadziei, wierzyli Rosjanom, wierzyli komunistom. Potem bywało różnie, ale wszyscy bardzo pozytywnie patrzyliśmy na świat.”

Aktorzy zrobią to za ciebie

Jednak twórczość Menzla to nie tylko adaptacje Hrabalowskiej prozy. Na tapetę brał także książki Vladislava Vanczury („Kapryśne lato” i „Koniec starych czasów”), Josefa Szkvoreckiego („Zbrodnia w nocnym klubie”) czy Václava Havla („Operę żebraczą” i „Audiencję”). Jak twierdzą krytycy, był w tym lepszy, niż kiedy sam pisał scenariusz.

Julia Jentsch w adaptacji powieści Hrabala pod tym samym tytułem „Obsługiwałem angielskiego króla“
Julia Jentsch w adaptacji powieści Hrabala pod tym samym tytułem „Obsługiwałem angielskiego króla“Zdjęcie: Farbfilm Verleih

Był też aktorem. Polskiemu widzowi chyba najlepiej znanym jest z „Małej apokalipsy” Costy-Gawrasa, bardzo luźnej adaptacji pomysłu z książki Tadeusza Konwickiego pod tym samym tytułem. Zagrał w niej polskiego pisarza Stanisława Marka, który podobno chce popełnić samobójstwo. Pojawił się też w filmie „Operacja Dunaj” Jacka Głomba – komediodramacie o inwazji na Czechosłowację w '68 roku czy w niemieckim filmie Krzysztofa Zanussiego „Długa rozmowa z ptakiem”.

Wystąpił aż w 80 filmach. A jednak nie uważał się za aktora. „Ja przede wszystkim nie mam figury i nie umiem mówić”, tłumaczył trzy lata temu w Czeskim Radiu. „Mówię jak prosiak. A poza tym zawsze mi brakowało odwagi, by pomyśleć, że będę musiał stać na scenie. Ale chciałem reżyserować. Reżyseria to bardzo dobre zajęcie. Aktorzy zrobią wszystko za ciebie, a ty jesteś sławny. Film zrobią twoi koledzy, a ty potem jeździsz po festiwalach.”

Trudne małżeństwo

Ostatnie trzy lata życia były dla niego szczególnie trudne, ale być może jeszcze trudniejsze dla jego żony Olgi. O zmaganiach z chorobą męża opowiadała w kwietniu we wzruszającej rozmowie z dziennikiem „Lidové noviny”.

Pobrali się 16 lat temu, po pięcioletniej znajomości. On miał 66 lat, ona 22. „Prawie nikt nie wierzył, że to małżeństwo przetrwa”, napisała gazeta w krótkim wprowadzeniu do ponownie publikowanego wywiadu. Nie obyło się bez trudnych chwil, gdy nawet żyli w różnych domach. Ona chciała mieć dziecko, on się tego bał. Odeszła, urodziła Annę, której ojcem jest ktoś inny. „Było to skomplikowane, każde z nas miało innego partnera czy partnerkę, ale i tak nie potrafiliśmy się rozłączyć. Zawsze byliśmy wsparciem dla siebie”, mówiła Olga Menzlová kilka miesięcy temu.

Przemógł się. Potem się urodziła Eva, jego córka. „Jirka zawsze mówił: Dziewczyny, ja tak bardzo was kocham. Cieszę się dwa razy: gdy przychodzicie i kiedy odchodzicie”, opowiadała.

Ludzie boją się mówić o śmierci

A potem, trzy lata temu, przyszła choroba. „Dzień, kiedy znalazłam Jirkę w domu na podłodze, potrafiłabym opisać sekunda po sekundzie”, wspominała Olga. „Stało się to, czego się obawiał najbardziej: że będzie ode mnie uzależniony.”

Jirzí Menzel przeszedł poważną operację mózgu, był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. W końcu lekarze go wybudzili. „Z początku to wyglądało dobrze, rozmawiał z nami, nawet żartował. Ale potem dostał sepsę i stracił przytomność.” Ale i z tego się przebudził. Wzięła go domu.

„Po prostu wiedziałam, że nie chcę, żeby umarł gdzieś samotny… chciałam być przy tym, trzymać go za rękę. Żeby się nie bał. A mieliśmy to wielkie szczęście, którego wielu ludzi nie ma, że Jirka miał jakieś zaoszczędzone pieniądze, a ja zarabiam na życie. W innym wypadku nie dałoby się zapewnić dwudziestoczterogodzinnej opieki”, wspominała.

„Oczywiście przyjdzie dzień, kiedy Jirki już nie będzie”, mówiła w kwietniu. A chwilę później dodała: „Dlatego z dziewczynkami czytam książki dla dzieci o śmierci… Mówimy o tym. Staramy się wprowadzać rytuały, które będziemy kontynuować i wtedy, gdy Jirki nie będzie. Niestety, śmierć jest u nas tabuizowana i ludzie boją się o niej mówić. Skutkiem jest to, że ludzie umierają osamotnieni w szpitalach”, mówiła niespełna pół roku temu.

Pożegnanie

„Jirzinko nasz kochany, najodważniejszy z wszystkich odważnych. Wczoraj wieczorem w domu, w naszych objęciach, twoje ciało opuściło nasz ziemski padół. Było dla nas wielką czcią, że mogłyśmy ci towarzyszyć w twojej ostatniej drodze. Twoja miłość do mnie i naszych dziewczynek była miłością, która nie stawia żadnych warunków”, napisała Olga Menzlová w niedzielę na Facebooku.

„Jirzinko, dziękuję za każdy dzień, kiedy mogłam być z tobą. Było to wyjątkowe. Dziękuję i za te ciężkie ostatnie trzy lata. Swą odwagą, chęcią, niezwykłą wolą życia i humorem. Życzę ci piękną chmurkę, jak ty sam mawiałeś… Śmiercią nic się nie kończy i wierzę, że się spotkamy, nieważne w jakiej postaci. Bo przecież nie jest możliwe, żeby to tak nie było. Przytulamy cię i kochamy cię z całego serca na wieki. Twoje dziewczynki. Olinka, Aniczka, Eviczka”

Jirzi Menzel zmarł 5 września 2020 roku w Pradze, gdzie także się urodził 23 lutego 1938 roku.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>