1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zapomniany świat - Muzeum Żydowskie w Bonn

Matilda Jordanova-Duda 17 marca 2008

Żydzi w Niemczech kojarzą się zwykle z Holocaustem. Ale przed wojną byli oni ważną częścią składową życia społecznego w Niemczech. Przypomina o tym "Mały Dom Żydowski" w Bonn.

https://p.dw.com/p/DQKj
Nagrobki na cmentarzu żydowskim w Bonn
Cmentarz żydowski w BonnZdjęcie: picture-alliance/ dpa

"Mały Dom Żydowski" w Bonn to prywatne muzeum, które zostało otwarte w grudniu ubiegłego roku i przyciąga od tego czasu coraz więcej zwiedzających.

Lea Rauhut-Brungs, Gabrielle Wasser, Eli Harnik oraz wielu ich żydowskich i nie-żydowskich przyjaciół zrealizowało w ten sposób marzenie swego życia. Od 20 lat zbierają oni przedmioty świadczące o życiu codziennym Żydów w Nadrenii od IV wieku naszej ery aż po dzień dzisiejszy. Najpiękniejszy eksponat "Mały Dom Żydowski" w Bonn otrzymał zupełnie niespodziewanie. Jest to dokument z 1701 roku i przedstawia skargę bońskich Żydów u księcia-elektora, arcybiskupa Kolonii o to, że zapłacili konieczne opłaty i mimo to są molestowani. W tym apelu książę-elektor wzywa administrację miast i miejscowości w swoim okręgu, by pamiętały o tym, że jego Żydzi znajdują się pod ochroną, dlatego nie wolno na nich pluć, nie wolno ich popychać i nie wolno ich znieważać. Za nieprzestrzeganie tego zakazu władca grozi surowymi karami. Dokument to dar pewnego kolekcjonera.

- Zdaniem tego pana, ów eksponat nie powinien znajdować się w prywatnych, ukrytych zbiorach. Powinien on być zaprezentowany również innym - mówi współzałożycielka muzeum Lea Rauhut-Brungs.

Nie tylko miejsce pamięci

Rabini ze zwojami Tory - procesja w Monachium (2006 rok)
Procesja ze zwojami Tory w Monachium (2006 rok)Zdjęcie: AP

Bonn było niegdyś ulubionym miejscem zamieszkania rabinów w stanie spoczynku. To tutaj dochodziło do wielu dysput teologicznych między żydowskimi tradycjonalistami i reformistami. Właśnie tutaj Biblia Hebrajska została przetłumaczona na język niemiecki.

- Tego rabina Horowitza jeszcze znałem, przypominam go sobie. Był on bardzo pobożnym człowiekiem i przede wszystkim pięknie śpiewał. Jest on jedynym żydowskim duchownym, jakiego znam, wszyscy inni zmarli o wiele wcześniej - opowiada ze wzruszeniem zwiedzający Peter Winden, spogladając na jedno ze zdjęć w długiej galerii fotografii żydowskich uczonych. Nie jest on Żydem, ale ma wielu żydowskich przyjaciół, dlatego wraz z żoną Marią postanowili zwiedzić bońskie muzeum.

Współzałożyciel muzeum Eli Harnik ma nadzieję, że ludzie dowiedzą się w ten sposób czegoś więcej o Żydach: Co oznaczają te ich dziwne paski modlitewne? Dlaczego świeczniki żydowskie są siedmioramienne, a czasami dziewięcioramienne? Zwiedzający może również wziąć z półki jedną z książek i studiować ją godzinami.

Bońskie Muzeum nie ma być tylko miejscem pamięci dla unicestwionej kultury.

- Chcemy tutaj pokazywać życie żydowskie w Niemczech, aby pokazać, że ono również dzisiaj istnieje - wyjaśnia Eli Harnik. Jest on obywatelem Izraela i synem jednego z byłych więźniów hitlerowskiego obozu zagłady Auschwitz.

Bońskich tubylców interesuje najbardziej witryna o żydowskim życiu gospodarczym w ich mieście. Fabryka chorągwi i chorągiewek w Bonn sprezentowała muzeum dawne cenniki i oryginalne zlecenia pruskiego i bawarskiego dworu królewskiego. Jak widać na pożółkłych zdjęciach, zajmujący się dekoracjami pracownicy fabryki, ozdabiali flagami i chorągiewkami sale w całym Cesarstwie Niemieckim. Natomiast mieszczańskie rodziny rozkoszowały się kawą "Zuntz" i wklejali do swoich albumów różne jej etykietki, przeznaczone do zbierania.

Żydowskie i chrześcijańskie bandy

Widok przez okno w kształcie Gwiazdy Dawida.
Szkoła Talmudu we Frankfurcie nad MenemZdjęcie: picture-alliance/dpa

Na bońskim uniwersytecie było wielu profesorów wyznania mojżeszowego, jak również i studentów, którzy mieli swoje własne korporacje. Podobnie jak ich chrześcijańscy koledzy nie stronili od lekkiego bońskiego piwa. W XIX wieku zdarzali się w Nadrenii nawet żydowscy zbójcy, którzy wywoływali wśród ludności niemałe zaniepokojenie.

- Były to oczywiście znaczne części zubożałej ludności, umęczonej wojnami oraz bandy żydowskich rabusiów lub chrześcijan - opowiada Lea Rauhut-Brungs pokazując zwiedzającym list gończy wystawiony przez dawne władze policyjne w Bonn.

Lea Rauhut-Brungs i jej przyjaciele sami wynajęli, odnowili i wyposażyli na własny koszt pomieszczenie, w którym znajduje się muzeum. Ponadto sporządzili przewodnik po muzeum i bezpłatnie oprowadzają po nim zwiedzających. Wszystko to odbywa się jednak bez jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa. Ich inicjatywa spotkała się jedynie z poparciem kilku rodzin i przedsiębiorstw o nadreńskich korzeniach, mających siedzibę w kraju i zagranicą. Mimo niewielkiego zainteresowania przedsięwzięcie to odgrywa dla założycieli ogromną rolę - jest ono hołdem dla świata, który odszedł bezpowrotnie. Teraz chodzi już tylko o to, by ocalić go od zapomnienia.