1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zadbajmy o dobrą atmosferę

Barbara Cöllen2 marca 2005

Nakładem Deutsch-Polnischer Verlag ukazała się w Niemczech książka Władysława Bartoszewskiego pt. “Und reiss uns den Hass aus der Seele” – “Wyrwij nam nienawiść z serca” z podtytułem – trudne pojednanie między Polakami a Niemcami. Zawiera ona bardzo osobiste wspomnienia autora na ten temat.

https://p.dw.com/p/BIbN
Profesor Władysław Bartoszewski w kolońskim Centrum im. Kopelewa
Profesor Władysław Bartoszewski w kolońskim Centrum im. KopelewaZdjęcie: AP

"Byłem jednym z ludzi, którzy rozumieli potrzebę takiego działania. Nie jedynym. Jednym z tych, którzy działali w kręgu ówczesnego arcybiskupa kardynała Krakowa, Karola Wojtyły. I pod wpływem jego dalekosiężnego widzenia potrzeby poprawy międzyludzkich stosunków - w duchu pokoju i miłości między chrześcijanami, ludźmi w ogóle. Byłem pod wielkim wpływem tego spojrzenia i łączyło się to z moimi bardzo trudnymi doświadczeniami życiowymi" – opowiada Władysław Bartoszewski, wspominając ponad pięćdziesięcioletnie żmudne zmagania garstki ludzi o zbliżenie Niemców i Polaków. "Uważam, że osiągnięto niesłychanie dużo, aczkolwiek na - wydawałoby się jeszcze dwa-trzy lata temu - czystym niebie naszych dobrych i dorosąsiedzkich stosunków pojawiły się pewne wyraźne chmury. Nie musiało tak być.Wynikło to z błędów ludzi w obu krajach, z niezrozumienia racji i sposobu myślenia drugiej strony w niektórych sprawach –mówi Władysław Bartoszewski. Za taką ważną sprawę postrzega on "zrozumienie wzajemnej wrażliwości i drażliwości, i powodów, dla których ludzie podejmują jakieś decyzje, albo popierają jakieś formy działania. Tu popełniono błędy szczególnie w ostatnich latach: "To nie znaczy, że stało się coś nieodwracalnie złego, ale wskazuje to, jak delikatna jest materia porozumienia ludzi. To wymaga pieczołowitego i wrażliwego podejścia do racji drugiej strony" - przekonuje Bartoszewski.

Aktualny stan stosunków polsko-neimieckich Władysław Bartoszewski ocenia dwojako: "Pod względem formalno-prawnym, międzynarodowo są one bardzo dobre. Gdy brać pod uwagę deklaracje rządów obu państw, parlamentów obu państw, to wogóle nie bardzo wiadomo, dlaczego by mówić o jakiś trudnościach, bo ich prawie nie widać. Natomiast w rzeczywistości, w opinii publicznej pobudzone zostały - częściowo w wyniku działań polityków, którzy wypowiadają się inaczej w parlamencie, a nie zawsze identycznie w swoim codziennym działaniu – zostały pobudzone pewne znaki zapytania, zostały posiane niepokoje, po obu stronach pojawiły się lęki. Po stronie niemieckiej wobec rozszerzenia Unii, jak to będzie dalej z tym sąsiedztwem w codziennej praktyce, po stronie polskiej obawy przed przejawami podmuchów populizmu i niezręcznymi sformułowaniami. Nie trzeba kłamać, ani taić, niewątpliwie przyczyniła się do tego działalność nie tyle nawet Związku Wypędzonych ile konkretnie przewodniczącej Związku Wypędzonych, bo z działaczami Związku Wypędzonych, na przykład z Philipem von Bismarkiem czy z Hartmutem Koschykiem mieliśmy zupełnie dobrze ułożone stosunki. Tu zostały zastosowane jakieś sformułowania i tony, które w tym odbiorze, który był możliwy, nie odegrały - niezależnie od intencji - dobrej roli" - tłumaczy Władysław Bartoszewski.

Dobrze dzieje się w opinii Władysława Bartoszewskiego w stosunkach polsko-niemieckich między ludźmi, także na polsko-niemieckiej granicy: Wydaje mi się, że codzienność między naszymi społeczeństwami, krajami układa się nieźle i powiedziałbym trochę przekornie - dużo lepiej niż ułożyły się stosunki niemiecko-holenderskie czy niemiecko-francuskie, gdzie długi czas panowały jeszcze urazy i uprzedzenia między ludźmi. Z Polską wcale nienajgorzej te stosunki się ułożyły. Moim zdaniem należy Bogu dziękować, że tak dobrze i tak szybko. A w Polsce od dawna cenieni byli Niemcy i proszę pamiętać, że to nie w Niemczech miliony ludzi uczą się po polsku, tylko w Polsce miliony ludzi uczą się po niemiecku. Czyli milinoy dorosłych ludzi uważają, że ich dzieci, synowie i córki powinni znać niemiecki. A to wynika z myślenia pozytywnego o współpracy, o współdziałaniu, o perspektywach przyszłości dzieci i wnuków".

Wśród ukrytych zagrożeń dla stosunków polsko-niemieckich Władysław Bartoszewski wskazuje na zachowaniania polityków we wzajemnych relacjach: "Gdy chodzi o ukryte przyczyny trzeba być bardzo uważnym przede wszystkim w tym, co się głośno mówi, proklamuje, zapowiada, żąda. W ogóle język zdecydowanych sformułowań, żądań, ukrytych jak gdyby gróźb, zapowiedzi, jest źle przyjmowanym chyba w obu krajach. I chciałbym, aby wreszcie zakończyć, prawda, te ćwiczenia psychologiczne i popisy polityków różnych partii w tak delikatnej materii jak stosunki narodów, które z takim trudem wygrzebały się z tego dołka i to wygrzebały się w sposób bardzo obiecujący".

Powołanie koordynatorek ds. poprawy stosunków polsko-niemieckich Władysław Bartoszewski bardzo pochwala. Uważa ponadto za dobre i słuszne, że “nie tając mówią one o trudnościach”. Od nich zależeć będzie sprawa najważniejsza we wzajemych stosunkach - atmosfera. Bo to od niej zależy czy obie strony nabiorą do siebie zaufania.