1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

z lotu PTAKa: Obserwacje z kwarantanny

Urszula Ptak
11 kwietnia 2020

Pierwszy raz od dawna szukamy wartości podstawowych i życzymy sobie po pierwsze zdrowych Świąt Wielkanocnych. FELIETON

https://p.dw.com/p/3al1i
Ostern Osterdekoration Ostereier im Baum
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Schutt

To nie urlop. Odganiam niepokój jak uporczywą muchę, gdy niektórzy pieką chleby i ciasta, ja przestawiam na półce dwa kilo mąki i myślę, jeszcze nie teraz. Książki, które czekają na przeczytanie gładzę ręką, nie teraz. Okna, które czekają na umycie, przecieram byle jak. Z trudem oglądam serial, choć cieszę się z zajęcia myśli czymś innym niż niepewność. Wielu planowało się wreszcie wyspać, ja budzę się codziennie po piątej. Nie wiem po co, ale wolę już wstać, niż patrzeć w sufit. Planuję w czwartek iść na targ w mojej dzielnicy i zrobić zakupy tak jak zawsze, rano słyszę jak spiker radiowy mówi dzień dobry w piątek. Zgubiłam czwartek. Tak nie wyglądają wakacje od pracy. Uświadamiam sobie, że pierwszy raz od siedemnastu lat mojego mieszkania w Berlinie nie idę do pracy i nie wyjeżdżam z miasta, nie uciekam do innych krajów, innych miejsc. Mój urlop w Uzbekistanie przepadł, przeglądam przewodnik i podziwiam błękit meczetu Samarkandy, patrząc z okna na wieżę telewizyjną. Wiem, że nie powinnam narzekać.

Urszula Ptak
Autorka felietonu Urszula PtakZdjęcie: Nikolai Sperling

Stara twarz biedy

Wiadomości pokazują przylot specjalnym czarterem rumuńskich robotników sezonowych. To oni mają zebrać z niemieckich pól szparagi. Kamera najeżdża na ludzi z walizkami i służby mundurowe stojące na lotnisku, na przedsiębiorcę rolnego w skórzanych spodenkach. Ci pierwsi są trochę wystraszeni, dziennikarze nie zadają im pytań, znajomość niemieckiego do pracy w polu nie jest konieczna, sprawne ręce są potrzebne. Odganiam myśl, że to obrazy jak sprzed stuleci. Przedsiębiorca rolny jest zadowolony, że polityka znalazła odpowiedź na jego problem, są co prawda formalności i formularze do wypełnienia, ale udało się. Minister rolnictwa Julia Klöckner miała różne pomysły, jak rozwiązać palący problem braku robotników w przedsiębiorstwach rolnych. Na pola mieli ruszyć azylanci bośniaccy czy macedońscy, którzy zwyczajowo przeznaczani są do deportacji lub studenci czy aktualnie bezrobotni kelnerzy i w końcu telefonicznie zgłaszający się wolontariusze.

Rolnicy jednak nie dowierzają, że ludzie nie zdeterminowani, by zarobić w trzy miesiące na rok życia swoich rodzin, będą w stanie dziesięć godzin dziennie kopać szparagi czy zbierać na twardych kolanach delikatne w swej naturze truskawki. Słusznie nie dowierzają, polityka opiekuńcza państwa zapełnia żołądek i zapewnia dach nad głową bez stawiania żadnych warunków. Przylot samolotu z robotnikami rumuńskimi trafił do wiadomości, by ci naprawdę biedni mogli zapewnić nam nasz świąteczny stół. Jesteśmy bezpieczni, telewizja pokazała także wydzielone dla tych robotników żółte baraki, bezpieczeństwo w czasie korony musi być zapewnione, bezpieczni mamy być my. U ilu z tych robotników strach przed nędzą jest większy niż przed chorobą, pytać nie trzeba, bo odpowiedź, że u wszystkich, jest bardzo niewygodna i drażni. Lepiej zbudować wrażenie, że się im jeszcze pomaga, dając możliwość zarobku. By utrzymać swój dobry wizerunek, jesteśmy mistrzami w kłamaniu.

Kurs dla początkujących

Ćwiczenia z rozumienia złożoności świata dla początkujących. Na taki kurs uczęszczamy teraz. Jak wyliczyć średnią zgonów na milion mieszkańców, trupy leżą na ulicach Ekwadoru, biedni mieszkańcy Delhi jadą na wieś, służba porzuca domy państwa i znana aktorka sama myje naczynia, co znaczy hasło „zostań w domu“ dla bezdomnego, z czego zapłacę za mieszkanie, jak przeżyć, gdy jest nałóg lub przemoc w domu, z którego nie można uciec, co zrobić na 40 metrach kwadratowych w bloku z wielkiej płyty bez balkonu. Rozmiar ma znaczenie, zawsze miał. Rozmiar nieszczęścia i wysokość sumy na koncie są w bezpośredniej korelacji.

Recepty na życie

Jeśli mam mocne filary poczucia bezpieczeństwa, jeśli wiem, że jest poduszka, która zamortyzuje mój upadek, mogę oddać się jodze i medytacji. To, że tak funkcjonujemy, różni człowieka Zachodu od Wschodu. To dlatego buddyści tybetańscy patrzą z łagodnym uśmiechem na bladych adeptów ich sztuki życia i filozofii religijnej, którzy musieli zapłacić kilka tysięcy dolarów za lot i hotel, by uczyć się tego, co oni mają, żyjąc za parę groszy dziennie przez całe życie. Jeśli nie możesz zmienić swojego losu, nie możesz posiać ryżu na skale, to zaakceptuj to. Klasztory buddyjskie wysoko w górach, to surowe cele bez ogrzewania i łazienek, i nie są dla ich mieszkańców przerwą na złapanie oddechu od konsumpcjonizmu. Zawsze zadaję sobie pytanie, czy ci, których odwiedzam w czasie przerwy od swojego normalnego życia, mogą pozwolić sobie na wakacje tam, gdzie ja żyję i robić zdjęcia ulicom Berlina, a potem opowiadać swoim bliskim, co widzieli, co jedli, co przeżyli. Odpowiedź jest prawie zawsze negatywna; do mojego świata mają dostęp nieliczni. W europejskiej unijnej enklawie dobrobytu mieszka zaledwie 500 milionów z prawie 8 miliardów ludzi na ziemi.

Ciężkie powietrze przed burzą

Wiem, że miałam szczęście w globalnej loterii miejsca urodzenia i mam wolność wyboru miejsca zamieszkania. Jeżdżę dużo rowerem po mieście, ciesząc się podmuchami wiatru i kwitnącymi drzewami. W mieście zachodzonym przez turystów i w dzielnicach pełnych mieszkańców z półki zawodów kreatywnych, panuje nachalna nieobecność ludzi gotowych płacić 4 euro za kubek spienionego sojowego mleka z espresso i uważających się z tego powodu za lepszych od innych. Jestem jednak myślami tam, gdzie już jest wyczuwalne ciężkie powietrze przed burzą.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >>