1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wystawa najbardziej znanego arysty pochodzenia w RFN

Rozalia Romaniec1 października 2013

Instytut Polski w Berlinie prezentuje wystawę nowej twórczości Romana Lipskiego - najbardziej znanego artysty pochodzenia w Niemczech. W poszukiwaniu nowego oblicza jego obrazy wieją chłodem i zachwycają magią.

https://p.dw.com/p/19jyp
***Achtung: Nur zur mit dem Polnischen Institut abgesprochenen Berichterstattung verwenden!*** Titel: Roman Lipski Ort: Berlin Polnsiches Institut Datum: 10.09.2013
Zdjęcie: Polnisches Institut

Róża Romaniec: Instytut Polski w Berlinie prezentuje Pana nowe prace. Dość zaskakujące i inne od tych, które znamy. Zimniejsze barwy, inne formy, więcej w nich magii. Co spowodowało taką przemianę?

Roman Lipski*: Ucieszyłem się z propozycji wystawy, bo akurat jestem w momencie, kiedy badam pewne nowe przestrzenie, pomysły. Jestem cały czas malarzem poszukującym, to jest dla mnie rozwój. W tej chwili te różnice między wcześniejszym stylem a teraz, są dość duże. Zrezygnowałem z przedmiotów, architektury, ludzi już od dawna nie maluję, na korzyść czystej formy. Stało się to bardziej abstrakcyjne. Zresztą o podobnych odczuciach ludzi słyszałem podczas wernisażu wystawy.

***Achtung: Nur zur mit dem Polnischen Institut abgesprochenen Berichterstattung verwenden!*** Titel: Roman Lipski Ort: Berlin Polnsiches Institut Datum: 10.09.2013
Roman Lipski z kolekcjonerem i mecenasem sztuki Erichem MarxemZdjęcie: Polnisches Institut

R.R.: Czym jest podyktowana ta zmiana? Patrząc na te wielkoformatowe obrazy ma się wrażenie być otoczonym przez lodowce, skąd ten chłód?

R.L.: Rzeczywiście może to trochę podświadomie, bo malowałem te obrazy latem, w największe upały... Góry i lodowce, to takie pierwsze, proste skojarzenia, ale generalnie chodzi tam o kolory - błękity, seledyny, gór właściwie nie malowałem, choć te skojarzenia mogą się nasuwać. To dopiero początek zmian, czuję w sobie potrzebę rezygnowania z formy, choć jeszcze potrwa, zanim zacznę malować zupełnie abstrakcyjnie. Najgorsze, co mogłoby mi się przytrafić, to gdybym zaczął kopiować samego siebie, potrzebuję tych zmian. Moje obrazy zyskały popularność, kiedy zacząłem malować naturę w połączeniu z architekturą, ale gdybym dalej tak malował, czułbym się źle. Należy byś szczerym i autentycznym w tym, co się robi i mieć odwagę, żeby poszukiwać.

R.R.: Abstrakcja daje więcej wolności w odbiorze, ale i nasila interpretacje. Jak to właściwie działa na artystę, gdy jest konfrontowany z odbiorem swojej twórczości?

R.L.: Może nie jestem tego ciekawy, ale moim zamierzeniem jest zapraszać do własnego świata. Interpretacje są jak najbardziej dozwolone, zresztą moje obrazy nie mają tytułów, więc to już jest pewnego rodzaju prowokacja i zaproszenie. Jestem za tym, żeby każdy odkrywał w moich obrazach swój własny, prywatny świat. Nie mam potrzeby, aby ktoś próbował rozpoznać mnie albo moje zamiary.

***Verwendung nur zur Berichterstattung über die Ausstellung!*** Wir polnischen Berliner Zulieferer: Elzbieta Stasik DW, Polnische Redaktion
Wcześniejsze obrazyZdjęcie: Roman Lipski

R.R.: Gdzie się Pan czuje bardziej znany, lepiej odbierany i rozpoznawalny?

R.L.: Zdecydowanie w Niemczech. Ale wystawiałem ostatnio także w Polsce, więc są też osoby rozpoznające moje obrazy. W Niemczech jest jednak więcej osób, które znają moją twórczość.

R.R.: Wśród Pana kolekcjonerów są znani politycy i zbieracze sztuki. Jak ważny jest dla Pana ten prominentny aspekt?

R.L.: Owszem, to jest dla mnie bardzo ważne, bo to są multiplikatorzy, u których moje obrazy wiszą na ścianach, widzą je gospodarze i goście. Minister Guido Westerwelle powiesił mój obraz u siebie w biurze i każdy, kto go odwiedza, widzi moją twórczość. Dodatkowo jestem zadowolony z tego faktu, bo w końcu to są osoby, które są wyrobione artystycznie i znające się na sztuce. Np. reżyser Volker Schloendorff operuje moimi obrazami również w filmie, więc odbieram to także jako uznanie dla mojej pracy.

Thema: Lipski im Atelier Ort: Berlin Datum: 10.09.2013 Autor: Rosalia Romaniec
Twórczość Lipskiego od dominują kolory - niegdyś ciepłe, dziś zdecydowanie chłodniejszeZdjęcie: DW/Rosalia Romaniec

R.R.: Powiedział Pan już, że znajduje się Pan jako artysta w trakcie pewnego procesu. Czy wie Pan, dokąd taki proces prowadzi, quo vadis Roman Lipski?

R.L.: Pomysłu nie mam, jest to raczej zaledwie przeczucie. Obrazy żyją własnym życiem w trakcie malowania, wiele rzeczy zdarza się przypadkowo. Mam jakieś chęci, marzenia, ale czy da się to w jakiś sposób zrealizować, nie wiem.

R.R.: Pochodzi Pan z Polski, ale całe Pana życie artystyczne toczy się tutaj, w Berlinie. Trudno o bardziej polityczne miejsce w Niemczech. Czy jest Pan jako artysta osobą polityczną?

Thema: Lipski im Atelier Ort: Berlin Datum: 10.09.2013 Autor: Rosalia Romaniec
Artysta w pracowniZdjęcie: DW/Rosalia Romaniec

R.L.: To jest bardzo indywidualna sprawa. Ja osobiście chodzę na wybory, bo uważam, że jest to moim obowiązkiem. Mam też poglądy polityczne, ale nie politykuję.

R.R.: A czy w Pana twórczości można się doszukiwać wpływów wynikających z pochodzenia? Przyjechał Pan do Berlina 24 lata temu, na krótko przed upadkiem muru. Wtedy jeszcze nie jako malarz. Jak się Pan czuje, kiedy mówimy i piszemy "polski malarz Roman Lipski"?

R.L.: Nie przeszkadza mi to, ale szczerze mówiąc brzmi to trochę dziwnie. Właśnie dlatego, że nie malowałem w Polsce, a moje życie artystyczne zaczęło się dopiero w Berlinie. Nie widzę żadnych wpływów polskich czy innych narodowych na moją twórczość. Jeżeli już, to mógłbym ewentualnie powiedzieć, że jestem malarzem berlińskim. Czuję się tak, jakby dla mojej twórczości pochodzenie nie miało żadnego znaczenia.

R.R.: Dziękuję za rozmowę.

Roman Lipski ur. w r. 1969 w Nowym Dworze Gdańskim. Jako 19-latek wyjechał latem 1989 roku do Berlina zachodniego marząc, że z Niemiec wyruszy do Ameryki. W Berlinie jednak poczuł się "jak w raju" i został. Niedługo potem zaczął malować. Dziś jest najbardziej znanym, współczesnym malarzem polskiego pochodzenia w Niemczech.

Polska-Niemcy: Kultura łączy