Wybory po białorusku
21 grudnia 2010Schyłek grudnia na Białorusi okazał się gorący. Zanim komisja wyborcza ogłosiła wyniki, tysiące demonstrantów starły się z setkami milicjantów i wojskiem. Przeciwnicy Łukaszenki zarzucili rządowi fałszerstwo wyborcze. Dziesiątki tysięcy demonstrantów wyszły na ulice Mińska; zaatakowano także budynek, w którym zebrała się komisja wyborcza. Posypało się szkło. Milicja odpowiedziała pałkami. Liczni kandydaci, którzy wystąpili przeciwko Łukaszence, znaleźli się w areszcie. Głównego kandydata opozycji, Włodzimierza Nekljajewa, rannego w wyniku starć, tajna milicja uprowadziła ze szpitala, zawijając w koc. Miejsce jego pobytu jest nieznane.
Poseł Schirmbeck: wybory nie były wolne, ale nie potwierdza fałszerstw
Poseł CDU do Bundestagu i obserwator wyborów z ramienia OBWE, Georg Schirmbeck, stwierdził na łamach gazety Neue Osnabrücker Zeitung, że nie może być mowy o wolnych wyborach, ale nie potwierdził on zarzutów opozycji, jakoby Łukaszenka dopuścił się sfałszowania wyborów. Schirmbeck dodał, że Łukaszenka wygrał wybory wskutek autorytarnej kontroli mediów, które nie zaoferowały podczas kampanii wyborczej miejsca opozycji.
Westerwelle zaniepokojony
Szef niemieckiej dyplomacji, Guido Westerwelle (FDP), „wyraził zaniepokojenie” z powodu siłowego tłumienia demonstracji przeciwników reżimu przez milicję i wojsko. Minister stwierdził, że „nie można zaakceptować bicia, aresztowania i dławienia kandydatów opozycji oraz ich zwolenników, korzystających z prawa swobody wyrażania poglądów. Wicekanclerz dodał, że „po tym, jak z naciskiem zwróciliśmy uwagę władzom białoruskim na znaczenie dotrzymania standardów międzynarodowych podczas wyborów, jak najdokładniej sprawdzimy ocenę OBWE na temat przebiegu wyborów”.
ag / Andrzej Paprzyca
red. odp.: Magdalena Szaniawska-Schwabe