1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wschodnie Niemcy. Zwycięski pochód AfD

Alexandra Jarecka opracowanie
16 czerwca 2024

Zwolennicy Alternatywy dla Niemiec świętują sukcesy swojej partii. Także w europejskim mieście kultury Chemnitz w Saksonii.

https://p.dw.com/p/4h5Sv
Alternatywa dla Niemiec zdominowała wschodnie landy
Alternatywa dla Niemiec zdominowała wschodnie landy Zdjęcie: Michael Bihlmayer/CHROMORANGE/picture alliance

Niebieski to kolor skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec  (AfD). A jeśliby na mapie Niemiec zaznaczyć wszystkie okręgi wyborcze, w których ta partia została wybrana jako najmocniejsza siła polityczna w ostatnich wyborach europejskich i samorządowych, praktycznie cały wschód Republiki byłby niebieski. Łącznie z miastem Chemnitz.  

– Wyraźnie widać, że ludzie się budzą – wyjaśnia zadowolony Nico Köhler, przewodniczący AfD w okręgu Chemnitz. 48-letni przedsiębiorca reprezentuje AfD w radzie miasta. Przyjazny, ubrany niezobowiązująco na sportowo Nico Köhler znajduje czas na rozmowę na miejscu. Jego partia stała się największą siłą polityczną w Chemnitz i zdobyła 24 procent głosów wyborców w wyborach komunalnych oraz 28 procent w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jak zaznacza: „Musi dojść do wzrostu poziomu dobrego samopoczucia w mieście”.

– Porządek i bezpieczeństwo to kwestie, nad którymi musimy popracować – dodaje. Domaga się zwiększenia obsady policji w Chemnitz, ponieważ: „ludzie nie lubią chodzić do centrum miasta, zwłaszcza wieczorem”. Bo dzieją się tam różne rzeczy: „napady, kradzieże czy napastowanie kobiet. To stan rzeczywisty od 2015 roku”. Mógł równie dobrze powiedzieć: „To są obcokrajowcy”, ale wymienił jedynie rok 2015.

AfD przeciwko uchodźcom i migrantom

Dla AfD i politycznej skrajnej prawicy rok 2015 to rodzaj kodu, za którym kryje się praktycznie wszystko, co ich zdaniem jest niedobre w Niemczech. W 2015 roku około dwóch milionów osób uciekło z Syrii i Iraku do Europy. Większość z nich przybyło do Niemiec. Wbrew sprzeciwowi AfD.

Spory na temat azylu i migracji w Niemczech nasilają się wraz z wojną Rosji przeciwko Ukrainie od 2022 roku. Niemcy dotyka kolejna fala uchodźców, której towarzyszy ciągła nagonka ze strony AfD.Partia nazywa przyjmowanie uchodźców „wymianą ludności”.

Wszystkie inne partie polityczne traktuje jako wrogów Niemiec, którzy doprowadzają kraj do upadku i prowadzą go do wojny z Rosją. Hasła te przemawiają do wyborców także w Chemnitz, także do Nico Köhlera z AfD. – Mówię, że ktoś, kto pochodzi z zachodniej Ukrainy, gdzie wszystko w porządku, właściwie nie muszę go karmić – stwierdza. Jednak dopiero co w marcu 2024 roku Rosja zaatakowała Lwów przy użyciu 20 rakiet i 7 dronów.

Köhler jest przeciwnikiem dostaw niemieckiej broni do Ukrainy. Uważa, że bojkot przez niemal całą frakcję AfD wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego 11 czerwca 2024 roku w Bundestagu jest zrozumiały. Jak twierdzi: „W niemieckim Bundestagu jest już kilka osób, które nie popierają ciągłego wciskaniu Zełenskiemu broni oraz pieniędzy”.

Wojny ostatnich lat zmieniły oblicze Chemnitz. W mieście liczącym 250 000 mieszkańców znacznie wzrósł odsetek obcokrajowców, do prawie 35 000. I stali się oni częścią krajobrazu miejskiego. W mieście działają herbaciarnie, bary z fajkami wodnymi, arabskie sklepy spożywcze.

Z kryminalnych statystyk policji za 2023 rok wynika, że Chemnitz należy do najbezpieczniejszych miast w Niemczech. Same Niemcy z kolei są jednym z najbezpieczniejszych krajów na świecie. Jednak AfD rozpala ogromne uprzedzenia i strach przed migrantami. Dlatego też została sklasyfikowana przez saksoński urząd ochrony konstytucji jako „zdecydowanie skrajnie prawicowa”.

Nico Köhler tymczasem wzywa do podjęcia surowych środków przeciwko migrantom i obcokrajowcom w Chemnitz. Chce, aby wielu z nich zostało usuniętych z klas szkolnych: „Odsetek migrantów w klasach musi spaść”. Wzywa również do wprowadzenia zakazu wjazdu do Chemnitz obcokrajowcom, którzy dopuścili się przestępstwa.

Europa wybrała. Co na to Niemcy?

Dwie twarze Chemnitz

Zeran Osman ma zupełnie inne spojrzenie na Chemnitz, a także na przestępczość w tym mieście. – Centrum Chemnitz jest niewiarygodnie małe. Oczywiście na bardzo niewielkim obszarze wiele się dzieje, ale gdyby spojrzeć dalej na to, cóż, wtedy robi się po prostu okropnie nudno, a od godziny 18-tej życie zamiera – mówi.

Zeran Osman od ośmiu lat mieszka w Chemnitz. Tutaj studiowała i obecnie zajmuje się edukacją rozwojową dla organizacji ASA-FF, sieci na rzecz demokracji i przeciwko rasizmowi. Podoba się jej fakt, że teraz w mieście mieszka więcej obcokrajowców niż jeszcze dziesięć lat temu. – W centrum miasta ulice były zupełnie wymarłe. Teraz ożyły, a nie doszłoby do tego, gdyby nie migranci – wyjaśnia.

Zeran Osman pochodzi właściwie z Halle nad rzeką Saale, około półtorej godziny jazdy samochodem od Chemnitz. Walczy o demokratyczne i różnorodne Chemnitz i przeciwko AfD. Zwycięstwo AfD w wyborach europejskich i samorządowych 9 czerwca okazało się dla niej ciężkim ciosem. Jak stwierdza: „Było to do przewidzenia, ale i tak jest to dotkliwe i przerosło nasze wszelkie obawy”.

AfD od lat rośnie w siłę w Niemczech Wschodnich. Mimo, a może właśnie dlatego, że staje się coraz bardziej radykalna i ekstremistyczna. I przyjmuje coraz bardziej agresywny ton w sporach z innymi partiami głównego nurtu. Dla Zeran Osman szczególnie niepokojąca jest reakcja wyborców: „Osobiście mam wrażenie, że chcą zmian, bez względu na koszty. Uświadomienie sobie tego faktu jest szokujące”.

Chemnitz ostoją AfD

Wzrost popularności Alternatywy dla Niemiec ma konkretne konsekwencje dla życia w Chemnitz. Lawinowo rośnie liczba przypadków znieważania, wyzwisk i ataków na imigrantów w mieście. Potwierdzają to statystyki poradni dla ofiar. Dodatkowo od wielu lat Chemnitz jest schronieniem dla niemieckich neonazistów. Dzięki wielu sympatykom i pomocnikom w tym mieście w końcu lat 90. bezpieczne schronienie znalazła tu związana z ruchem prawicowym grupa zamachowców z socjalistycznego podziemia NSU.

W sierpniu i wrześniu 2018 roku w Chemnitz miały miejsce marsze nazistów i zamieszki, wywołane zabójstwem mężczyzny na miejskim festiwalu kilka dni wcześniej. Według mediów sprawcy mieli pochodzenie migracyjne. W rezultacie prawicowy tłum rozpoczął polowanie na faktycznych lub domniemanych migrantów, kontrdemonstrantów, funkcjonariuszy policji i przedstawicieli prasy. Prawicowi ekstremiści zaatakowali również żydowską restaurację w mieście.

Osoby takie jak Zeran Osman i wiele innych zaangażowanych organizacji w mieście od lat z pasją walczą tu o zmiany. I otrzymują również spore wsparcie. Ale wraz z rosnącym poparciem dla AfD jest ono poważnie zagrożone. Ponieważ AfD generalnie odrzuca projekty demokratyczne takie, jak ASA-FF prowadzony przez Zeran Osman. Ciągłe ataki kosztują pracowników organizacji dużo wysiłku: „Musimy również dbać o siebie i wzajemnie patrzeć, czy w ogóle jesteśmy w stanie to przetrwać i wytrzymać”.

– Pilnie potrzebujemy pomocy rządu z Berlina, ponieważ tutaj, na miejscu w Chemnitz, w regionie, nawet w Saksonii, do czasu wyborów do landtagu nic już się nie zmieni, wręcz przeciwnie. Napotkamy na jeszcze większe przeszkody – mówi działaczka. Jednak dotychczasowe sukcesy AfD wcale jej i innych jej podobnych nie zniechęcają. Wręcz przeciwnie. To jest ich miasto. Ich kraj. Jednocześnie wraz ze wzrostem popularności AfD rosną obawy przed zagrożeniami.

Groźby i obelgi

– W Chemnitz są zaułki, do których nie mam odwagi pójść. Wtedy ludzie krzyczą za mną 'pieprzony pedał' – mówi Avery, który nosi buty z nadrukiem tęczy, symbolu ruchu LGBTQ. Chłopak ma 19 lat i siedzi przed pomnikiem Karola Marksa, charakterystycznym punktem miasta, które jeszcze w byłej NRD nazywało się Karl-Marx-Stadt.

AfD broni się przed wszystkimi zarzutami, że podżega do nienawiści i że jest partią ekstremistyczną i rasistowską. Jej członkowie uważają się za „normalnych”. W Chemnitz „normalne” oznacza tylko tyle, że z ramienia AfD do rady miasta wchodzi Lars Franke, który kiedyś nosił koszulkę z uśmiechem Hitlera. Który brał udział w marszach neonazistów i wywodzi się ze skrajnie prawicowego środowiska podziemia socjalistycznego NSU. To kolega z AfD Nico Köhlera.

Pod pomnikiem Karola Marksa spotykamy jeszcze Leona. Ten młody sympatyczny mężczyzna w bluzie z kapturem, jeżdżący na rowerze BMX głosował na AfD z powodu imigrantów. I wcale mu nie przeszkadza, że AfD jest dla przeciwników partią nazistowską. Ale po chwili namysłu przyznaje, że może to częściowo prawda: „W końcu Hitler był również takim pół na pół. Czasami postępował też właściwie”. Ale tak naprawdę, jak przyznaje Leon, nie zna on całej tej historii. 

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>