1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Więcej Europy i więcej Rosji"

Barbara Cöllen21 stycznia 2009

Christoph von Marshall jest korespondentem berlińskiej „Tagesspiegel”, mówi po polsku i zna Polskę. Zna też prezydenta elekta i jest autorem książki o Baracku Obamie, która ukazała się w polskim tłumaczeniu.

https://p.dw.com/p/GcCY
Barack Obama z Christophem von Marschallem
Barack Obama z Christophem von MarschallemZdjęcie: Christoph von Marshall

DW: Czy Unia Europejska może oczekiwać więcej od prezydentury Baracka Obamy niż od administracji Busha?

CHM: Będzie lepiej. Prezydent Bush miał w swym rządzie paru ludzi, którzy się znali na Europie, ale byli to przede wszystkim specjaliści od NATO. Brakowało ludzi, którzy znają Unię Europejską i rozumieją na jakich zasadach działa. Barak Obama ma ludzi, którzy specjalizowali się w sprawach europejskich, np. Phil Gordon, jeden z jego najważniejszych doradców ws. polityki zagranicznej. Julia Smith, też przebywała często w Brukseli. Administracja Amerykańska będzie więc bardziej kompetentna w sprawach Unii Europejskiej, nie tylko w sprawach NATO. Oprócz tego Obama obiecał, że będzie częściej konsultował się z partnerami europejskimi i ściślej z nimi współpracował.

Książka Christopha von Marschalla pt."Barack Obama. Czarnoskówry Kennedy" ukazała się w ubiegłym roku w Polsce
Książka Christopha von Marschalla pt."Barack Obama. Czarnoskówry Kennedy" ukazała się w ubiegłym roku w PolsceZdjęcie: Christoph von Marschall

DW: Prezydent Bush zawitał do Brukseli na początku swojej drugiej kadencji w 2005 roku i na jej końcu. Czy Barack Obama będzie przyjeżdżał tam częściej?

CHM: Prawdą jest, że konserwatyści w Stanach Zjednoczonych mają jeszcze większe kłopoty niż zwykli Amerykanie, aby zrozumieć na czym polega Unia Europejska i jak działa. I tu muszę zrobić pewne zastrzeżenie, jeśli chodzi o rząd Baraka Obamy. Bo tu chodzi o problem, jaki Amerykanie mają generalnie. Oni tworzą państwo narodowe i współpracują z państwami narodowymi. Rozumieją, jak utrzymać stosunki z Niemcami, z Polską, z Wielką Brytanią, ale mają trudności, jeśli chodzi o stosunki multilateralne. Nie wiedzą, na czym polegają, jak działają, jak się współpracuje w takich strukturach multilateralnych. Dla Amerykanów stosunki multilateralne to raczej suma 12 bilateralnych stosunków. Dlatego mają oni trudności, żeby zrozumieć Unię Europejską. Tak też będzie za prezydentury Obamy, ale może on częściej będzie jeździł do Brukseli niż prezydent Bush, i będzie się bardziej starał wykorzystać potencjał Unii Europejskiej.

DW: A czy Hilary Clinton też?

CHM: Może też. Ale ona wywodzi się z tradycji amerykańskiej, gdzie się patrzy na struktury militarne, ile dane kraje mają wojska. Ona patrzy na świat jak Amerykanka i nie ma osobistego doświadczenia życia w Europie. Jej mąż chociaż studiował przez parę miesięcy w Europie.

USA a Rosja

DW: Czego spodziewa się Pan po zmianach polityki amerykańskiej wobec Rosji? Czego należy oczekiwać, chociażby w związku z konfliktami, za których rozwiązanie USA muszą się zabrać, chociażby na Bliskim Wschodzie, gdzie Rosja ma dobre relacje z Hamasem. Jaka będzie ta polityka USA wobec Rosji?

Christoph von Marschall z Billem Clintonem
Christoph von Marschall z Billem ClintonemZdjęcie: Christoph von Marschall

CHM: Polityka wobec Rosji będzie bardzo realistyczna i pragmatyczna. To nie jest dobra wiadomość dla Europy środkowej. Polityka Busha była bardziej ideologiczna, zwłaszcza na początku, kiedy potrzebował zastępów żołnierzy do Iraku. Wtedy współpracował ściśle z krajami środkowoeuropejskimi, jak Polska, Węgry, Czechy i trochę lekceważył Rosję. Ale pod koniec swej kadencji zrozumiał, że potrzebuje Rosji w celu rozwiązania kilku problemów w Iranie, do rozmów w Afganistanie, czy nawet do rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie. I w tym kierunku zmierza Barack Obama. Nie potrzebuje już żołnierzy, ale potrzebuje Rosji. Ale to nie znaczy, że Rosję bardziej lubi a mniej lubi Polaków, Czechów i Węgrów. W polityce na pewno będzie bardziej zorientowany na Rosję niż na Europę Środkową. Ale to nie będzie przyjaźń. Hillary Clinton, przyszła Sekretarz Stanu, powiedziała w Senacie, że z Rosjanami trzeba kooperować nawet, jeśli się ich nie lubi jak osobistych przyjaciół.

Milczenie jest złotem

DW: Czy w takim razie może zaistnieć sytuacja, że USA nie zechce drażnić Rosji i w związku z tym odwlecze się wejście Ukrainy i Gruzji do NATO, o co zabiega przecież Polska? Czy niepewne może być też postawienie w Polsce tarczy antyrakietowej?

CHM: Tak może to wyglądać, ale jeśli spojrzymy na to z polskiej perspektywy. Z perspektywy Stanów Zjednoczonych wygląda to troszkę inaczej. Oni raczej zadaliby sobie pytanie, czy jest to dla nich ważne, żeby Ukraina szybko weszła do NATO, czy też może poczekać. To samo dotyczy Gruzji. Popatrzyliby, co jest dla nich priorytetem. Jeśli okaże się, że Rosja będzie pomocna USA np. w rozwiązaniu konfliktu z bronią atomową Iranu, to rząd Obamy nie zrobi nic, co mogłoby drażnić Rosję. Ale to nie znaczy automatycznie, że USA są przeciwko integracji Ukrainy i Gruzji w NATO. Oni to ważą, patrzą, co za to dostaną.

Christoph von Marschall z rzeczniczką Kongresu USA, Nancy Pelosi
Christoph von Marschall z rzeczniczką demokratycznej większości w Kongresie USA, Nancy PelosiZdjęcie: Christoph von Marschall

Dużo można wywnioskować po reakcjach prezydenta Busha i przyszłego prezydenta Obamy na wypowiedzi Moskwy. Rosja groziła przecież w listopadzie tuż po wyborach w USA ustawieniem rakiet nuklearnych w obwodzie Kaliningradzkim, jeśli Barack Obama będzie kontynuował prace nad projektem tarczy przeciwrakietowej w Polsce. Barack Obama w ogóle nie zareagował. On czasami po prostu milczy, bo wie, że nie leży w jego interesie, aby na wszystko reagować. Prezydent Bush w takiej sytuacji od razu powiedziałby, że Moskwa nie ma prawa weta w tej sprawie. On reagował i to tworzyło sytuacje konfliktowe. Barack Obama wie, że czasami jest mądrzej po prostu milczeć i nic nie powiedzieć.