1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Wieczne wahanie się nie rozwiąże problemu Syrii" [WYWIAD]

Najima El Moussaoui / tłum. Iwona D. Metzner10 września 2013

Sprawa interwencji militarnej w Syrii podzieliła społeczność międzynarodową. Ekspertka Petra Becker* kreśli możliwe wersje wydarzeń, w razie gdyby USA zdecydowały się na atak zbrojny przeciwko reżimowi Asada.

https://p.dw.com/p/19eRp
ATTENTION EDITORS - VISUALS COVERAGE OF SCENES OF DEATH AND INJURY Syrian activists inspect the bodies of people they say were killed by nerve gas in the Ghouta region, in the Duma neighbourhood of Damascus August 21, 2013. Syrian activists said at least 213 people, including women and children, were killed on Wednesday in a nerve gas attack by President Bashar al-Assad's forces on rebel-held districts of the Ghouta region east of Damascus. REUTERS/Bassam Khabieh (SYRIA - Tags: CONFLICT POLITICS CIVIL UNREST) TEMPLATE OUT
Ofiary domniemanego ataku bronią chemiczną w Ghouta k. Damaszku (24.08.13)Zdjęcie: Reuters

DW: Na szczycie G20 stało się jasne, że wiele krajów potępia użycie broni chemicznej przez reżim Baszara al-Asada, ale prawie żadne nie popiera interwencji militarnej. Czy Amerykanie zdecydują się sami uderzyć na Syrię?

Petra Becker: Nie da się ukryć, że interwencja USA przeciwko Asadowi jest bardzo możliwa. I prezydent Barack Obama prawdopodobnie znajdzie kilku sojuszników, którzy poprą te działania, jak kraje Zatoki Perskiej, Katar i Arabia Saudyjska, choć również Turcja. Rząd turecki już zapowiedział, że się zaangażuje. Czeka tylko na sygnał ze strony USA.

Petra Becker, Forschungsgruppe: Naher / Mittlerer Osten und Afrika Wissenschaftlerin. Copyright: Privat
Petra BeckerZdjęcie: Privat

DW: Sojusznicy Asada jak Rosja i Chiny sprzeciwiają się interwencji międzynarodowej pod egidą ONZ. Jaką rolę mogą w tej sytuacji odegrać Narody Zjednoczone?

P.B.: ONZ ma trudności ze zdefiniowaniem swojej roli. Od ponad dwóch lat ma w kwestii Syrii związane ręce. Dlatego coraz częściej myśli się o tym, żeby nie czekać na decyzję Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Nie oznacza to jednak, że ONZ nie będzie odgrywać żadnej roli, jeżeli dojdzie do ewentualnej interwencji militarnej. Wręcz przeciwnie. ONZ będzie musiał pracować nad politycznym rozwiązaniem konfliktu, niezależnie od interwencji militarnej.

DW: Niemcy potępiają użycie broni chemicznej w Syrii, ale nie chcą uczestniczyć w interwencji militarnej. Co Pani o tym myśli?

P.B.: Uważam, że Niemcy i Unia Europejska powinny w większym stopniu wesprzeć USA. Gdyby miało dojść do interwencji, ta pomoc powinna być czymś więcej niż tylko deklaracją woli. Niemcy powinny przynajmniej wesprzeć USA logistycznie.

DW: Czy Obama chce rzeczywiście interwencji, czy też czuje się po prostu zobowiązany do działania, bo raz powiedział, że użycie broni chemicznej jest przekroczeniem "czerwonej linii", czego USA nie będą tolerować?

P.B.: Według mnie Barack Obama uważa, że musi zareagować. Rosja i Chiny określiły go jako niezdecydowanego prezydenta, który nie wyraża gotowości do przejęcia przez USA roli międzynarodowego strażnika pokoju. W tej sytuacji interwencja militarna w Syrii sprawiłaby, że USA stałyby się bardziej wiarygodne.

DW: Jakie inne cele przyświecają USA?

Syrien Taftanaz Militärbasis Bürgerkrieg ARCHIVBILD
Bazy wojskowe Syrii jak ta, w Taftanaz, mogłyby stać się celem ataku zbrojnego USAZdjęcie: Getty Images

P.B.: Na początku wyglądało to tak, jakby interwencja wcale nie musiała doprowadzić do zmiany rządu. Teraz wiele wskazuje na to, że te plany zostały zweryfikowane. Gdyby interwencja miała trwać dłużej niż 90 dni, oznaczałoby to, że plan Obamy wykracza poza zastosowanie środków karnych.

DW: W jakim stopniu interwencja militarna, bez wojsk lądowych, mogłaby osłabić reżim Asada.?

P.B.: W moim przekonaniu taka interwencja będzie miały tylko wówczas sens, jeżeli będzie poparta długofalową strategią. Ograniczenie się do akcji karnej mogłoby jedynie zaognić konflikt. Większy sens miałoby unieszkodliwienie syryjskich sił powietrznych, co uniemożliwiłoby Asadowi zrzucanie bomb na własny naród. Urzeczywistnienie takiej strategii wymagałoby zbombardowania przez Amerykanów baz syryjskich sił powietrznych. Wyrzutnie dla rakiet średniego zasięgu, przy pomocy których Asad atakował od południa cele na północy kraju, też są możliwymi celami Amerykanów. Gdyby udało się Asada zepchnąć do defensywy, rozwiązanie dyplomatyczne stałoby się bardziej realistyczną opcją.

DW: Jak pani ocenia niebezpieczeństwo, że Asad mógłby zareagować na interwencję militarną użyciem broni chemicznej?

P.B.: Asadowi nie należy ufać. Możliwe, że taki atak sprowokuje go do jeszcze większej brutalności wobec własnych rodaków. Być może poczuje się zmuszony zaatakować sąsiadów. Ale to nie powinno nikogo powstrzymać od podjęcia kroków przeciwko niemu. Wieczne wahanie się nie rozwiąże problemów. Uważam, że jedyną opcją jest unieszkodliwienie reżimu.

DW: Jakie konsekwencje taki atak zbrojny mógłby mieć dla Syrii i regionu?

P.B.: Niestety ofiar wśród ludności cywilnej się nie uniknie. Z drugiej strony w Syrii ginie codziennie około stu osób. Jeśli do interwencji nie dojdzie, kraj ten się pomału wykrwawi. Obecna sytuacja wpływa destabilizująco na Liban i Jordanię.

Jeżeli chodzi o uchodźców, możliwe, że ich liczba przejściowo wzrośnie. Ale tylko szybka decyzja do podjęcia działań daje średniofalowo szansę powstrzymania exodusu i powrotu do kraju dwóch milionów uchodźców, którzy już opuścili Syrię.

DW: Kogo widziałaby Pani na miejscu Asada?

P.B.: Musimy skierować wzrok na siły umiarkowane. Słuchając dyskusji na ten temat można by odnieść wrażenie, że Syria ma tylko wybór między laickim despotą i teokracją w stylu talibów. Zapomina się jednak o tym, że Syria ma społeczeństwo obywatelskie, które w formie komitetów obywatelskich i rewolucyjnych od ponad dwóch lat dbają o pokojową koegzystencję między różnymi grupami. To umacnia naszą teorię, że ci ludzie byliby w stanie na dłuższą metę wziąć sprawy w swoje ręce. W okresie przejściowym wymagałoby to oczywiście podjęcia przez obie strony wspólnych wysiłków.

Myślę, że nadszedł czas podjęcia umiarkowanych kroków w łonie reżimu – z udziałem ludzi, którzy zostali wykluczeni, bo nie chcieli stać się częścią brutalnej machiny. Jeżeli będą w stanie negocjować z siłami umiarkowanymi opozycji, być może przyszłość Syrii nie będzie tak posępna jak się obecnie wydaje. Osiągnięcie tego wymaga jednak wywarcia na reżim wielkiej presji.

*Petra Becker jest ekspertką ds. Syrii. Jest członkiem grupy badawczej zajmującej się problematyką Bliskiego Wschodu w Niemieckim Instytucie Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa (SWP) w Berlinie.

Najima El Moussaoui / tłum. Iwona D. Metzner

red. odp.: Bartosz Dudek