1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

271109 interview hoyer aussenpolitik

30 listopada 2009

Słusznie, że minister Westerwelle z tak ogromną ostrożnością obchodzi się z tematem „Centrum przeciw Wypędzeniom” – mówi minister stanu w niemieckim MSZ, Werner Hoyer.

https://p.dw.com/p/KkSZ
Minister stanu i wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego FDP w Bundestagu, Werner Hoyer
Minister stanu i wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego FDP w Bundestagu, Werner HoyerZdjęcie: Picture-Alliance /ZB

Podpisanie Traktatu Lizbońskiego postawiło Europę w nowej sytuacji. Teraz Unia musi pokazać, czy jest w stanie umocnić swoją pozycję w zglobalizowanym świecie. „Jeżeli nie, to w ciągu następnych 20-30 lat Europa nie będzie odgrywała w świecie ani politycznej, ani ekonomicznej roli” – uważa Werner Hoyer w wywiadzie dla Deutsche Welle (27.11). W związku z aktualnym konfliktem związanym ze stanowiskiem szefa MSZ Guido Westerwellego na temat miejsca przewodniczącej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach w radzie fundacji „Ucieczka, Wypędzenia, Pojednanie” sekretarz stanu jest zdania, że „wobec wagi tej dyskusji dla polityki zagranicznej Niemiec, musi być jasne, że osobiste ambicje jednej osoby, czy kręgu osób muszą usunąć się w cień”. Zarazem jednak trzeba wyraźnie dać do zrozumienia partnerom zagranicznym, że uznana i szanowana polityk Bundestagu nie może być zniesławiana: „Trzeba podchodzić do tematu mądrze i godnie”.

Werner Hoyer uważa też, że Rosja powinna poważnie traktować OBWE. Powinna również uważać się za część Europy i jako taka konstruktywnie przyczyniać się do kształtowania oblicza naszego kontynentu.

Fragmenty rozmowy dotyczące sporu wokół Eriki Steinach.


DW: Naszym wschodnim sąsiadom przysparzają trosk stosunki z Rosją, ale niezmiennie utrzymuje się też uwarunkowana historycznie pewna nieufność wobec Niemiec. Jeżeli jeszcze spojrzymy na emocje, jakie wywołuje osoba pani Steinach, wydaje się, że do normalności nam jeszcze daleko. Czy Pana zdaniem należy uwzględniać te emocje, czy mówić: utrzymujemy normalne stosunki i między przyjaciółmi trzeba czasami zaakceptować i sprzeczne zdania?

Dyżurujące na Litwie w ramach misji „Air Policing” samoloty Luftwaffe Phantom F4-4
Dyżurujące na Litwie w ramach misji „Air Policing” samoloty Luftwaffe Phantom F4-4Zdjęcie: AP/Luftwaffe

Werner Hoyer: Nie powinniśmy dać się zwariować. Jesteśmy krajem leżącym w sercu Europy, mało które państwo położone jest tak centralnie, mamy więcej sąsiadów, niż ktokolwiek inny a przy tym 80 mln mieszkańców i nieporównywalną w Europie siłę gospodarczą. Nie jest to sytuacja, która automatycznie przysparzałaby przyjaciół. A do tego wszystkiego mamy jeszcze historię, której nie możemy pomijać. Doprowadziło to m.in. do tego, że 20 lat temu, kiedy mieliśmy szczęście przeżyć upadek muru berlińskiego, nie wszyscy byli tym zachwyceni. Wielu obawiało się, że teraz wrócą stare Niemcy, ze swoimi hegemonicznymi zapędami i to w środku Europy. Pod rozwagę brany był fakt, czy w ogóle zjednoczone Niemcy mogą odgrywać jakąkolwiek militarną rolę. Dzisiaj ci sami mają wątpliwości, czy przypadkiem Niemcy nie są odrobinę zbyt słabi militarnie i zbyt mało ambitni? Są to wszystko procesy, które potrzebują czasu, myślę więc, że nie mylę się, kiedy twierdzę, że trzeba prowadzić klarowną politykę. Niemcy stali się dobrym sąsiadem, partnerem, na którym można polegać i mogą być spokojni ci, którzy obawiają się, że nie bierzemy zbyt poważnie swoich obowiązków jako członek NATO – chodzi tu o sedno Traktatu Północnoatlantyckiego, artykuł 5 o solidarności wojskowej między członkami Sojuszu. Myślę, że powinniśmy uspokoić naszych środkowoeuropejskich i wschodnioeuropejskich sąsiadów. Nie jest bowiem przypadkiem, że Luftwaffe w ramach misji Air Policing nadzoruje przestrzeń powietrzną nad państwami bałtyckimi i bardzo konkretnie troszczy się o bezpieczeństwo naszych europejskich sąsiadów.

DW: Trzeba by zatem uspokoić także tych, którzy obawiają się, że tego czy innego państwa nie bierzemy poważnie?

od lewej: szef MSZ Guido Westerwelle, kanclerz Angela Merkel, premier Donald Tusk i prezydent Lech Kaczyński na szczycie w Brukseli, 20.10.2009
od lewej: szef MSZ Guido Westerwelle, kanclerz Angela Merkel, premier Donald Tusk i prezydent Lech Kaczyński na szczycie w Brukseli, 20.10.2009Zdjęcie: DPA

Werner Hoyer: Trzeba o to dbać. Jest to powód, dlaczego rząd, a szczególnie minister Westerwelle powiedział, że po przejęciu odpowiedzialności jako rząd, w kwestii stosunków zagranicznych troszczymy się najpierw o naszych bezpośrednich sąsiadów. Nie są to tylko Polska i Francja, chociaż świadomie najpierw pojechaliśmy do Polski. Dotyczy to wszystkich naszych sąsiadów, także tych leżących nieco na peryferiach. Myślę, że był to bardzo ważny gest, także pozwalający zniwelować obawy, iż Niemcy nie są dostatecznie przygotowane do swoich obowiązków jako gwarant bezpieczeństwa.

DW: Teraz więc, kiedy na drodze tym dobrym stosunkom stoi jedna osoba, też trzeba by powiedzieć, że powinna ona niejedno przełknąć?

Werner Hoyer: Tak i jest to punkt, w którym trzeba zachowywać się mądrze, ale zarazem z godnością. Oczywiście jestem zdania, że minister Westerwelle postępuje słusznie, podchodząc tak ostrożnie do tematu „Centrum przeciw Wypędzeniom”. Ponieważ ma to być nasz pozytywny wkład w proces pojednania z sąsiadami, zwłaszcza wobec tych, którzy tak kiedyś ucierpieli ze strony Niemiec. Dlatego też trzeba działać w bardzo wyważony sposób. Z drugiej strony pierwszy otwarcie powiem też Polakom, że nie zgadzamy się na demonizowanie szanowanej koleżanki z Bundestagu. To też po części sposób postępowania, którego nie możemy akceptować. Chociaż znaczną rolę odgrywają tu media, także w Polsce. Nie może być jednak sytuacji, kiedy każde niefortunne słowo rzucone przez dziennikarzy jest od razu takiej wagi, że musi reagować polski rząd.

Peter Stützle / Elżbieta Stasik

red.odp.: Małgorzata Matzke