1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Walka Bawarii z "Mein Kampf"

Barbara Cöllen1 marca 2005

Tylko dwa produkty intelektualnej masy upadłościowej Trzeciej Rzeszy nie otrzymały dotychczas pozwolenia na publikację i rozpowszechnianie: film fabularny “Jud Süss" Veita Harlansa i "Mein Kampf" Adolfa Hitlera. O uwolnienie spod klucza filmu nikt praktycznie nie zabiega. Przedmiotem kontrowersji jest natomiast wznowienie “Mein Kampf”.

https://p.dw.com/p/BIg2
Zdjęcie: AP

Pojawianie się od 1951 roku kolejnych edycji “Mein Kampf” za granicą prasa niemiecka komentowała zawsze z pewnym niepokojem. W 1965 roku w berlińskiej “TAGESZEITUNG" można było przeczytać:" Nawet gdydybyśmy uznali, że zainteresowanie zagranicy zastygłymi w czernidle drukarskim urojeniami człowieka, który połową świata pogrążył w nieszczęściu, jest usprawiedliwione, nie zmieni to faktu, że 20 lat po wojnie jego hasła nienawiści i walki żywe są nadal w wielu językach świata. Nie możemy przyglądać się temu obojętnie.”

We FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG pisano natomiast: “ Kolejne wydania “Mein Kampf” otworzą zabliźnione rany, na nowo pobudzą antyniemieckie postawy, ukazywać będą naród niemiecki w krzywym zwierciadle.”

Republika Federalna prowadzi przeszło 50 lat uparcie walkę przeciwko wznawianiu “ Mein Kampf” na własnym podwórku i na całym świecie. Wiele z tych interwencji uwieńczonych zostało sukcesem. Prawa autorskie Adolfa Hitlera posiadają władze Bawarii, a konkretnie Ministerstwo Finansów: "Hitler zameldowany był aż do śmierci w Monachium. Stąd jego prawa autorskie, a także prawa, które należały do Centralnego Wydawnictwa NSDAP Franza Ehera przeszły w posiadanie Bawarii " - wyjaśnia bawarski minister finansów, Kurt Faltlhauser. Władze Bawarii mogłaby oczywiście zarabiać krocie na tantiemach z licencji na kolejne edycje “Mein Kampf”. Nikt nie chce tam jednak nawet słyszeć o “brunatnych pieniądzach”. W Niemczech udaje się bardzo skutecznie niedopuszczać do druku i rozpowszechniania “Mein Kampf”. Interwencje za granicą odbywają się za pośrednictwem berlińskiego MSZ, który w każdym kraju, gdzie pojawić ma się wydanie “Mein Kampf” zleca przedstawicielstwu dyplomatycznemu zbadanie możliwości przeciwdziałania wydaniu lub jego rozpowszechnianiu. Tak zaareagował bawarski minister finansów w przypadku drugiej polskiej edycji dzieła Hitlera: "Ponieważ w Polsce mamy do czynienia z problemem o szczególnym ciężarze gatunkowym, gdyż kraj ten przecież wyjątkowo ucierpiał z rąk nazistów – przypomnę chociażby Warszawskie getto i liczne obozy koncentracyjne – zwróciłem się także do ministra spraw zagranicznych, Fischera, i prosiłem go, aby osobiście włączył się w tę sprawę, i przez kanały dyplomatyczne uniemożliwił to wydanie. Drukowanie “Mein Kampf” w Polsce uważam za wyjątkowo niesmaczny pomysł. " - mówi Kurt Faltlhauser:

Władz Bawarii nie przekonuje do wydania licencji na “Mein Kampf” żaden argument, nawet punkt widzenia Klausa Podaka, który w 1990 roku pisał w “Suddeutsche Zeitung”: “Potrzebny jest nam ten podręcznik “szkodliwego myślenia”. Musimy stawić się jego treści. To pomoże nam zrozumieć wiele aspektów naszej własnej przeszłości(...). Winniśmy przejrzeć się w tym krzywym zwierciadle.”

Dostępu do tekstu źródłowego domagają się także niektórzy historycy. W ubiegłym roku rozpisywał się na ten temat autor biografii Hitlera, niemiecki historyk Rafael Seligmann. Lecz bawarski minister finansów, Kurt Faltlhauser kwituje to, podobnie jak jego poprzednicy, kategorycznym “nie”: "Definitywnie nie. W bibliotekach jest dosyć egzemplarzy z przedwojennych edycji i można z je wykorzystywać do badań naukowych."

Wysokonakładowe wznowienia “Mein Kampf” wyrządziłyby - w opinii władz Bawarii - ogromne szkody. Kurt Faltlhauser mówi o “zerowej tolerancji” władz Bawarii w tej kwestii . Także po wygaśnięciu w 2015 roku terminu ochrony praw autorskich, Monachium zamierza dalej wykorzystywać wszystkie środki prawne i polityczne, aby uniemożliwić dalsze próby wydawania “wiekopomnego” dzieła Hitlera na całym świecie, także edycji z krytycznymi komentarzami historyków. Reakcja bawarskiego ministra finansów jest w tej kwestii jednoznaczna: “Precz z tym. Uważam, że brudy te nie powinny być już nigdy więcej drukowane.”