1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ukraina. „Zachód musi się zdecydować, czy chce wygrać”

29 września 2024

W porównaniu z naszym potencjałem gospodarczym, wciąż robimy niewiele, by pomóc Ukrainie – mówi Nico Lange. Zachód musi się zdecydować, czy chce wygrać wojnę, którą Putin prowadzi przeciwko NATO, czy też nie.

https://p.dw.com/p/4kgJ1
Politolog Nico Lange podczas jednej z debat na GLOBSEC Forums 2024 w Pradze
Nico Lange na konferencji GLOBSEC 2024 w PradzeZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol /DW

DW: Jak opisałby pan obecną fazę wojny Rosji przeciw Ukrainie?

Nico Lange*: – Mamy do czynienia z wieloma procesami rozwijającymi się jednocześnie. Zaskakującą ofensywą w rosyjskim obwodzie kurskim Ukraina skutecznie pogrążyła Rosjan w opresji. Jednocześnie sytuacja w pobliżu Pokrowska w Donbasie jest niezwykle trudna, a Rosja kontynuuje tam ataki. Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja Ukrainy jest bardzo ciężka, ponieważ system energetyczny został poważnie naruszony przez rosyjskie ataki i jest bardzo mało prądu dla gospodarki i ludzi.

A zima jest tuż tuż.

– Tak to wygląda. Ukraińcy oczywiście doświadczyli już dwóch wojennych zim, są hardzi i zaradni. Ale jak sądzę, wielu Ukraińców powie, że przynajmniej na zimę muszą wyjechać z Ukrainy, bo sytuacja jest tak trudna.

Co zmieniło wtargnięcie Ukrainy do obwodu kurskiego w porównaniu z sytuacją z początku lata czy też na wiosnę? Czy jest jakaś szansa, że ta ofensywa mogłaby przynieść przełom w tej wojnie?

– Sytuacja w Donbasie jest nadal bardzo zła i pogarsza się coraz bardziej z punktu widzenia Ukrainy. Jednak atakiem na obwód kurski Ukraina pokazała, że potrafi uderzyć i przejąć inicjatywę.

Jak myślę, musimy teraz zrozumieć, że żadnego szybkiego rozwoju sytuacji nie będzie. To, czy Rosja wycofa wojska z innych odcinków frontu, aby przerzucić je na przykład do Kurska, może być decyzją, która zajmie tygodnie lub miesiące. Dlatego wcale nie jest tak łatwo ocenić, jak to wszystko się dalej potoczy. Jak na razie możemy jedynie powiedzieć, że ukraińska ofensywa w Kursku była sukcesem, przede wszystkim w przestrzeni informacyjnej, a także ze względu na morale ukraińskich sił zbrojnych i ukraińskiego społeczeństwa. Wszystko inne dopiero się okaże.

Dość wcześnie po rosyjskiej inwazji pojawiły się prognozy, które następnie się potwierdziły, że wojna potrwa lata. Minęło dwa i pół roku. Czy ta wojna może trwać dłużej? Czy Ukraina ma na to dość zasobów ludzkich?

– To ważny czynnik, ale o tej wojnie nie zadecyduje to, że jednej ze stron zabraknie ludzi. To, co powiem, zabrzmi okrutnie, ale podczas II wojny światowej na terytorium dzisiejszej Ukrainy walczyły miliony żołnierzy. Teraz mówimy o 300 tysiącach po każdej ze stron. W sumie ponad pół miliona, może 600 tysięcy.

Poza tym nie jest też tak, że kraj, który ma więcej mieszkańców, automatycznie wygrywa wojnę. W historii wojskowości nie brak przykładów na to, że to nie musi być prawdą. Trzeba całkiem otwarcie przyznać, że ta wojna trwa już ponad dwa lata i jesteśmy bardzo daleko zarówno od rozwiązania militarnego, jak i politycznego. Musimy więc niestety założyć, że reszta tego roku i najprawdopodobniej także rok przyszły będą latami wojny.

Jaką rolę demokratyczny Zachód może jeszcze odegrać w tym konflikcie? Jego pomoc jest bowiem nadal bardzo odległa od tego, czego by sobie życzyła strona ukraińska.

– Jeśli spojrzeć na to, ile wydajemy na pomoc dla Ukrainy, to wciąż jest to bardzo mało w porównaniu z naszym potencjałem gospodarczym. Ale przede wszystkim Zachód musi się zdecydować, czy chce teraz wygrać, czy też nie? Ponieważ wojna nie polega na tym, by jakoś co nieco zrobić, a potem liczyć na cud. W ostatecznym rozrachunku w każdej wojnie chodzi o militarne zwycięstwo. A Zachód ma możliwości, by to osiągnąć. Musi tylko tego chcieć.

Ta powolność i niezdecydowanie ze strony partnerów Ukrainy oznacza, że w tym kraju ginie więcej ludzi, a sytuacja staje się coraz trudniejsza. Mette Frederiksen powiedziała bardzo wyraźnie na tegorocznym GLOBSEC Forum w Pradze, że Ukraina musi wygrać. Byłoby dobrze, gdyby więcej osób myślało tak jak duńska premier. Dania wykorzystuje duńskie pieniądze na zakup ukraińskiej broni od ukraińskich firm, aby mogła być używana na linii frontu. Dania oddała Ukrainie całą swoją artylerię.

To jest właśnie ta postawa, której tak potrzebujemy. Chodzi nie tyle o możliwości, jakie stwarzają pieniądze, ale przede wszystkim o umysły decydentów. Bo możliwości militarne mamy w każdym wypadku.

Czyżby więc była to wojna NATO przeciwko Rosji, jak twierdzi Putin?

– To Rosja prowadzi wojnę informacyjną przeciwko NATO, aby powstrzymać Sojusz przed udzieleniem zdecydowanej pomocy Ukrainie. Wielu ludzi na Zachodzie nie zdaje sobie jeszcze moim zdaniem sprawy z tego, że jest to wojna prowadzona przeciwko nam. Byłoby dobrze, gdybyśmy w tej wojnie informacyjnej powoli zaczęli się bronić i przeszli do ofensywy. Tym szybciej uda się też Ukrainie odnieść sukces.

Trzeba jednak powiedzieć, że jak dotąd Putin w swojej wojnie informacyjnej odniósł sukces w krajach zachodnich. Odnosi również sukcesy w ciągłym dostarczaniu radykalnym partiom w naszych krajach nowych argumentów, w których mogą sprzeciwiać się pomocy dla Ukrainy. Ale to kwestia przywództwa politycznego, aby przeforsować swoje racje.

Gdyby Putin miał odnieść sukces nie tylko w tej informacyjnej wojnie, ale także w konwencjonalnej wojnie przeciw Ukrainie i ostatecznie zwyciężyć, co by to oznaczało dla Zachodu?

– Co do tego nie ma cienia wątpliwości, myślenie życzeniowe trzeba odłożyć całkowicie na bok. Jeśli Putin dopnie swego w Ukrainie, będzie to robił dalej. Przestanie, jeśli zostanie powstrzymany. Pytanie brzmi tylko, kiedy w końcu zbierzemy siły i go powstrzymamy?

*Niemiecki politolog Nico Lange (rocznik 1975) jest jednym z najlepszych ekspertów zajmujących się sytuacją militarną w Ukrainie. Od 2022 roku jest związany z Zeitenwende-Initiative przy Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. W latach 2006-12 kierował biurem Fundacji Konrada Adenauera w Kijowie, w latach 2017-18 – w Waszyngtonie. W latach 90. służył w sztabach NATO w Niemczech, Danii i Polsce. Brał udział w misjach w Bośni i Hercegowinie oraz w Kosowie.