1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ukraina bez muzyki i książek z Rosji

Daria Ninko | Alexander Sawizkij
28 czerwca 2022

W związku z wojną ukraiński parlament uchwalił ustawę skierowaną przeciwko literaturze i muzyce z Rosji. Zakaz dotyczy przede wszystkim autorów, artystów i wykonawców, którzy są lub byli rosyjskimi obywatelami.

https://p.dw.com/p/4DNRO
Rosyjskie książki będą w przyszłości dostępne w ukraińskich księgarniach tylko pod pewnymi warunkami
Rosyjskie książki będą w przyszłości dostępne w ukraińskich księgarniach tylko pod pewnymi warunkamiZdjęcie: Oleksandr Sawytsky/DW

Puszczanie rosyjskiej muzyki w miejscach publicznych, import książek z Rosji i Białorusi na wielką skalę - to wszystko jest już na Ukrainie ustawowo zabronione. Zakaz uchwalony przez parlament w Kijowie obejmuje „wyroby artystów lub autorów, którzy byli lub są obywatelami państwa-agresora”. Wykonawcom zaś, którzy byli lub są obywatelami Rosji lub Białorusi, nie wolno już występować w Ukrainie.

Ukraiński prezenter telewizyjny i producent Ihor Kondratiuk jeszcze przed rozpoczęciem inwazji rosyjskiej zebrał ponad 25 000 podpisów pod petycją w sprawie zakazu koncertów rosyjskich artystów w Ukrainie. Dla niego nowe prawo jest logicznym krokiem w kierunku ochrony kraju.

– To jest tak samo element obrony Ukrainy, jak i to, co robią siły zbrojne w walce z agresorem. Rosyjscy artyści powinni pozostać w Ukrainie tak długo niepożądani, dopóki stosunki z Rosją nie będą oparte na przyjacielskich podstawach – mówi Kondratiuk w rozmowie z DW. – Od kiedy Rosja zaanektowała Krym w 2014 roku i rozpoczęła wojnę w Donbasie, armia rosyjska wykorzystuje artystów jako swego rodzaju awangardę – twierdzi prezenter.

Według Kondratiuka platformy streamingowe i YouTube odnotowują coraz większe zainteresowanie treściami ukraińskojęzycznymi. Między innymi tą rosnącą popularnością autorzy ustawy uzasadniają nowy zakaz, ale przewidują też wyjątki. Nie obejmuje on wykonawców z Rosji, którzy potępiają agresję w Ukrainę. Którzy artyści to są, określi Ukraina.

Rosyjskie książki są jeszcze sprzedawane na Ukrainie – tu „Anna Karenina” Lwa Tołstoja
Rosyjskie książki są jeszcze sprzedawane na Ukrainie – tu „Anna Karenina” Lwa TołstojaZdjęcie: Oleksandr Sawytsky/DW

Koniec z książkami z Rosji i Białorusi

Przyjęto jednak jeszcze kolejną ustawę. Parlament Ukrainy zadecydował, że import i dystrybucja produktów wydawniczych z Rosji i Białorusi oraz z okupowanych terytoriów Ukrainy są zabronione. Ten zakaz dotyczy książek napisanych na tych obszarach, ale także prac autorów będących rosyjskimi obywatelami. Nie obejmuje jednak książek wydanych jeszcze przed okupacją.

Natomiast wydana w innych krajach literatura w języku rosyjskim może być nadal wwożona na Ukrainę, ale na to wymagane jest zezwolenie. Zgodnie z ustawą, najpierw rada ekspertów musi sprawdzić, czy nie zawiera ona antyukraińskiej propagandy.

Ponadto w Ukrainie nie wolno już drukować książek autorów, którzy mieli lub mają rosyjski paszport. – Naturalnie jest to także reakcja społeczeństwa na wojnę. Zarówno „dobrzy Rosjanie”, jak i „źli Rosjanie” nie mają już wstępu na ukraiński rynek książki – mówi właściciel i dyrektor wydawnictwa „Folio” Ołeksandr Krasowycki, który zajmował się pracami nad ustawą. Zakaz druku nie dotyczy jednak rosyjskojęzycznych książek, które mają być wydane na Ukrainie do 1 stycznia 2023 roku.

Jak wprowadzić ten zakaz?

– Zakaz obejmuje przede wszystkim autorów z rosyjskimi paszportami – mówi Krasowycki. Jak jednak twierdzi, rada ekspertów będzie rozpatrywać każdy przypadek indywidualnie. Zgodnie z ustawą nie można na przykład przywozić do Ukrainy dzieł Aleksandra Puszkina czy Lwa Tołstoja, które są obecnie drukowane w Rosji. Jeśli jednak zostały opublikowane w innym kraju, wówczas mogą być przywiezione.

Dla niektórych będzie to więc w przyszłości skomplikowana sprawa. Na przykład nie można importować do Ukrainy wydrukowanych w Rosji książek autora Borysa Akunina, który nie mieszka już w Rosji, ale nadal jest jej obywatelem. Jego książki mogą być legalnie sprzedawane w Ukrainie tylko wtedy, gdy zostaną wydane w innym kraju i zostaną skontrolowane pod kątem retoryki antyukraińskiej.

Borys Akunin jest rosyjskim tłumaczem i pisarzem gruzińskiego pochodzenia
Borys Akunin jest rosyjskim tłumaczem i pisarzem gruzińskiego pochodzeniaZdjęcie: Sergei Ilnitsky/epa/dpa/picture alliance

Wyjątki istnieją również dla osób prywatnych. Jeśli ktoś nie przewozi w bagażu książki przeznaczonej do dystrybucji i ma ze sobą nie więcej niż dziesięć egzemplarzy, a książka nie znajduje się na liście literatury antyukraińskiej, to można ją wwieźć.

Moskwa zareagowała na te ustawy zgodnie z oczekiwaniami. Zakotwiczenie języka ukraińskiego w życiu codziennym stanowi jej zdaniem represję dla wielkiej liczby rosyjskojęzycznych Ukraińców.

Program nauczania bez rosyjskiej klasyki?

Kolejnym krokiem może być wyłączenie literatury rosyjskiej z programu nauczania w szkołach. Grupa robocza ministerstwa oświaty zaleciła już usunięcie dzieł około 40 rosyjskich i sowieckich pisarzy i poetów – w tym Lwa Tołstoja, Aleksandra Puszkina, Fiodora Dostojewskiego i Michaiła Bułhakowa. Jednak ostateczna decyzja władz nie została jeszcze ogłoszona.

Pisarz Rostysław Semkiw postuluje nawet, by w ogóle nie wykorzystywać literatury rosyjskiej na lekcjach. – W tej chwili nie wiem, jak można przybliżać uczniom piękno rosyjskiej poezji. W klasach siedzą dzieci, których domy zostały zniszczone, które musiały uciekać, były pod ostrzałem lub straciły krewnych – powiedział Semkiw w ukraińskiej telewizji. Literatura niemiecka pojawiła się ponownie w sowieckim programie nauczania dopiero w 1960 roku, 15 lat po zwycięstwie nad nazizmem. Wówczas zaczęto od Fausta Goethego.

Andrij Hirnyk, profesor psychologii i pedagogiki na Uniwersytecie „Akademia Kijowsko-Mohylańska”, twierdzi, że przed atakiem Rosji literatura i kultura rosyjska i zajmowały nieproporcjonalnie dużo miejsca w Ukrainie. Teraz po prostu większą wagę będzie się przywiązywać do literatury angielskiej, niemieckiej, francuskiej, chińskiej i ukraińskiej.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>