1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE. Sankcje za fikcyjne referenda

28 września 2022

Bruksela zaproponowała kolejne sankcje przeciw Rosji. I przygotowuje się do egzekwowania limitu cenowego na ropę, którą Moskwa sprzedaje poza Europę. Polska jest wśród 15 państw żądających pułapu ceny także na gaz.

https://p.dw.com/p/4HTq7
Szefowa KE Ursula von der Leyen
Szefowa KE Ursula von der Leyen Zdjęcie: Virginia Mayo/AP/dpa/picture alliance

Komisja Europejska przedstawiła w środę (28.9.22) projekt ósmego pakietu sankcji przeciw Rosji. Koszty gospodarczej konfrontacji z Moskwą będą zapewne rosły w miesiącach zimowych, a premier Węgier Viktor Orban już usiłuje mobilizować swych zwolenników za pomocą „konsultacji społecznych” wymierzonych w restrykcje przeciw Moskwie. Pomimo to Bruksela mocno liczy, że i tym razem uda się już w najbliższych dniach osiągnąć jednomyślność 27 państw Unii wymaganą dla zatwierdzenia nowych sankcji.

– Fikcyjne referenda na okupowanych przez Rosję terytoriach są nielegalną próbą ich zagarnięcia. Mobilizacja i groźby użycia broni jądrowej to kolejne kroki na drodze eskalacji. Jesteśmy zdeterminowani, by Kreml za to zapłacił – powiedziała Ursula von der Leyen, szefowa Komisji.

Projekt nowych sankcji, który został sfinalizowany po – trwających od zeszłej soboty - konsultacjach ze wszystkimi krajami Unii, zawiera postulowaną przez Berlin „klauzulę Schroedera”, czyli zakaz obejmowania przez obywateli UE stanowisk we władzach rosyjskich firm należących do państwa. – Szkoda, że niemieccy socjaldemokraci w przypadku byłego kanclerza, a także niemieckie władze nie potrafiły tego wyegzekwować na poziomie krajowym. Ale dobrze, że chcą to zrobić unijnymi rękoma systemowo wobec wszystkich obywateli Unii – komentuje jeden z unijnych dyplomatów.

Szefowa KE Ursula von der Leyen i szef dyplomacji UE Josep Borrell
Szefowa KE Ursula von der Leyen i szef dyplomacji UE Josep Borrell Zdjęcie: Olivier Matthys/AP Photo/picture alliance

Ponadto Niemcy jako kraj przewodzący w tym roku grupie G7 domagały się,  by Bruksela wreszcie zakończyła ślimaczące się prace nad wprowadzeniem górnego pułapu ceny na ropę sprzedawaną przez Rosję. Unijne embargo na ropę wchodzi w życie od 5 grudnia, o czym w UE zdecydowano już w maju. Ale teraz Unia w ramach swych przepisów sankcyjnych ma zakazać unijnym armatorom transportowania ropy z Rosji (dużą część rynku takich usług mają Grecy) np. do Azji, jeśli jej cena będzie powyżej progu zaakceptowanego przez G7. Także unijne firmy ubezpieczeniowe (wspólnie z brytyjskimi mają wręcz monopol w tej dziedzinie) zyskają prawo obsługiwania przewozów ropy z Rosji, ale wyłącznie sprzedawanej po „cenie G7”.

– Niektóre kraje rozwijające się nadal potrzebują dostaw rosyjskiej ropy, ale po niskich cenach, dlatego grupa G7 uzgodniła, że wprowadzi limit ceny dla krajów trzecich. To z jednej strony pozwoli zmniejszyć dochody Rosji, a z drugiej strony utrzyma stabilność światowego rynku energii – tłumaczyła dzisiaj von der Leyen.

Na limit cenowy na ropę od miesięcy bardzo naciskają Stany Zjednoczone. Transport i obsługa ubezpieczeniowo-finansowa transportów ropy z Rosji bez udziału firm z UE oraz Wlk. Brytanii (koordynującej te sankcje z Brukselą) mają się stać – jak przekonuje Komisja i urzędnicy USA – o wiele droższe. A tym samym będzie uderzać Moskwę w kieszeń nawet przy próbach obchodzenia pułapu cenowego G7 obowiązującego po 5 grudnia.

Komisja Europejska zaproponowała dziś 27 krajom Unii – jak ujęła to von der Leyen – „szeroki” nowy zakaz importu rosyjskich produktów, który kosztowałby Moskwę co najmniej 7 mld euro przychodów rocznie. A także dodatkowy zakaz kluczowych technologii, z których mogłaby korzystać armia. Wedle przecieków chodzi o zakaz importu wciąż nieobjętych sankcjami rodzajów rosyjskiej stali, chemikaliów i maszyn. A w sprawie eksportu - m.in. o części potrzebne w lotnictwie i hydraulice.

Ponadto Unia zamierza poważnie wydłużyć – liczącą obecnie ponad 1200 nazwisk – „czarną listę” Rosjan z zamrożonym majątkiem oraz zakazem wjazdu na teren Unii. Mają być na nią wciągnięci m.in. obywatele Rosji i Ukrainy uczestniczący w organizacji fikcyjnych referendów aneksacyjnych.

Antwerpia nadal z diamentami?

Polska wraz z Irlandią, Litwą, Łotwą i Estonią we wspólnej propozycji ze zeszłego tygodnia domagała się ostrzejszych restrykcji, w tym zakazu importu rosyjskiego LPG (po okresie przejściowym), zakończenia wszelkiej współpracy gospodarczej z Rosją w branży energii nuklearnej, zakazu eksportu smartfonów do Rosji oraz odłączenia Gazprombanku od międzynarodowego systemu rozliczeń SWIFT. Ale Komisja nie umieściła tych pomysłów w swym pakiecie z braku szans na ich zatwierdzenie przez 27 państw Unii. – Nasze propozycje były znacznie bardziej ambitne od projektu przedstawionego przez Komisję. Ale muszę powiedzieć, że dynamika dyskusji [przedstawicieli państw Unii] o nowych sankcjach była dziś bardzo pozytywna – komentował polski ambasador Andrzej Sadoś.

Komisja początkowo miała nadzieję, że Belgia tym razem pogodzi się z zakazem importu nieprzemysłowych i nieoszlifowanych diamentów z Rosji (wykorzystywanych przez branżę diamentową w Antwerpii), aby ostatecznie wykreślić ten pomysł ze swego projektu. Belgia w zeszłym roku kupiła rosyjskie diamenty warte 1,8 mld dolarów, czyli prawie połowę z ich globalnego i wartego 4 mld dolarów eksportu z Rosji.

Co z ceną za gaz?

Dyskusja o nowych sankcjach zazębia się w Brukseli z ostrymi sporami o limit hurtowej ceny gazu importowanego do Unii, by zbić ceny energii, a  jednocześnie zredukować dochody Moskwy. Von der Leyen na początku września opowiadała się za limitem cenowym na gaz z Rosji, ale m.in. Włochy i Polska ostro promowały pułap dla całego importowanego gazu, czyli także rurociągowego z Norwegii i LNG ze Stanów Zjednoczonych. A wczoraj aż 15 państw Unii, w tym Francja, Hiszpania, Włochy i Polska, pisemnie zażądało od Komisji Europejskiej jak najszybszego przedstawienia oficjalnej propozycji w tej sprawie.

Objęcie limitem cenowym gazu nie tylko z Rosji pozwoliłoby ominąć formułę sankcyjną, a zatem i uniknąć wymogu jednomyślności (i kłopotów np. z Węgrami). Pułapowi cenowemu na gaz na razie dość niechętne są Niemcy. Tłumaczą, że zagraża to bezpieczeństwu dostaw – z powodu odwetowego zupełnego zakręcenia kurka z Rosji oraz odwrócenia się sprzedawców LNG od Europy. Ponadto sztuczne zaniżanie ceny gazu może – jak przekonują krytycy tego rozwiązania – zniechęcić do jego oszczędności w Europie, które bez względu na cenę gazu są potrzebne Unii tej zimy, by uniknąć racjonowania gazu dla przemysłu.

Zapytaliśmy Niemców, czy boją się zimy