1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Prawo i wymiar sprawiedliwościEuropa

UE chce chronić eurowybory przed Moskwą. NGOsy pełne obaw

12 grudnia 2023

Na pół roku przed wyborami do PE Komisja prezentuje przepisy o ochronie demokracji. W tym kontrowersyjny zapis o ujawnianiu finansowania organizacji pozarządowych przez państwa trzecie, co ma ukrócić wpływy Rosji.

https://p.dw.com/p/4a5dt
Budynek Parlamentu Europejskiego w Brukseli
Budynek Parlamentu Europejskiego w BrukseliZdjęcie: Daniel Kalker/dpa/picture alliance

Komisja Europejska przedstawiła we wtorek (12.12.23) pakiet przepisów o ochronie demokracji, potrzebny – jak mówią unijni urzędnicy – zwłaszcza w obliczu przyszłorocznych wyborów europejskich. Głównym elementem pakietu są przepisy o przejrzystości finansowania organizacji pozarządowych i lobbystów działających w UE, zwłaszcza jeśli środki te pochodzą z krajów spoza UE. Zdaniem Komisji zapewni to UE ochronę przed ingerencjami zewnętrznymi, zwłaszcza ze strony rządów państw trzecich, które mogłyby mieć wpływ na europejskie procesy demokratyczne. Organizacje pozarządowe obawiają się jednak, że może to poddać ich działalność kontroli i przyrównują planowane przepisy do rozwiązań wprowadzonych w Rosji czy na Węgrzech.

Rosja macza palce w wyborach? Trzeba je uciąć

Jak zauważyła podczas wtorkowej konferencji prasowej wiceprzewodnicząca KE Vera Jourova, UE już niejednokrotnie miała dowody na to, że zagraniczne rządy próbowały nie tylko podkopać wiarygodność unijnej demokracji, ale także wyraźnie majstrowały przy procesach wyborczych w państwach członkowskich. Europejskie organizacje fact-checkingowe czy unijny East Stratcom, czyli komórka zajmująca się śledzeniem rosyjskiej dezinformacji, mają zresztą niezbite dowody na to, że Rosja próbowała wpływać na wyniki wyborów choćby na Słowacji, gdzie niedawno premierem został prorosyjski Rober Fico, w Holandii, gdzie wygrała skrajna prawica, a także maczała palce choćby w protestach żółtych kamizelek we Francji czy podburzaniu nastrojów antyukraińskich chociażby w Polsce.

– Mówimy tu o dezinformacji rozsiewanej przez Rosję, cyberatakach – wymienia komisarz Jourova. Badania opinii publicznej pokazują zresztą, że Europejczycy doskonale zdają sobie sprawę z zagrożenia – już 81 proc. mieszkańców Unii uważa, że obca ingerencja w nasze systemy demokratyczne jest poważnym problemem, którym należy się zająć. A receptą na to miałoby być m.in. ujawnienie wpływów zagranicznych w organizacjach działających w UE. Taki – tłumaczy Komisja – ma być też cel nowych przepisów.

Wiceprzewodnicząca KE Vera Jourova
Wiceprzewodnicząca KE Vera JourovaZdjęcie: Dursun Aydemir/AA/picture alliance

Chodzi tylko o przejrzystość

Regulacje wprowadzą obowiązek rejestracji w bazach krajowych (te miałyby utworzyć kraje członkowskie) podmiotów prowadzących działalność w imieniu państwa trzeciego. Organizacje otrzymujące finansowanie spoza UE będą miały obowiązek upublicznienia kluczowych danych, jak wysokość rocznych wpłat ze strony państwa trzeciego, listę zaangażowanych w finansowanie danej organizacji państw oraz główny cel działalności. Będą także musiały przechowywać dokumentację zawierającą m.in. dane sponsora. Unijni urzędnicy zapewniają, że nie chodzi tu o ograniczanie działalności organizacji, a tylko i wyłącznie o zapewnienie ich transparentności. – Nikt nie będzie ograniczał wolności wypowiedzi, nikt nie zabroni organizacjom zrzeszania się, nikt też nie zamierza ograniczać ich przestrzeni obywatelskiej. Nie będzie żadnych kar ani sankcji karnych za zagraniczne wpływy, nasze regulacje nie mają nic wspólnego z kontrowersyjnymi przepisami o obcych agentach wprowadzanymi przez niektóre państwa na świecie. Chcemy po prostu transparentności – mówi Jourova.

Politycy podzieleni. NGOsy też

Mimo to wtorkowa propozycja podzieliła unijnych polityków, bo temat jeszcze twego samego dnia dyskutowany był podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu.

– Zostało nam zaledwie kilka miesięcy do wyborów europejskich, nie możemy sobie pozwolić na dezinformację i manipulację. To ważne, żebyśmy bronili naszej demokracji, ja popieram te przepisy – mówił podczas debaty w PE portugalski eurodeputowane Paulo Rangel z EPP. Przeciwne zdanie miał z kolei niemiecki Zielony Sergey Lagodinsky. – Tak, mamy problemy z wpływami zewnętrznymi, ale to nic nowego. Nowe natomiast jest oskarżanie organizacji obywatelskich o próby wpływania na wybory w UE. Te przepisy są zagrożeniem dla wolności słowa – mówił polityk. Doszło też do utarczki między holenderską europosłanką Sophią in ‘t Veld (Renew) a komisarz Jourovą, kiedy ta pierwsza oskarżyła Komisję o to, że z jednej strony chce bronić demokracji, a z drugiej chce oddać pieniądze „skorumpowanemu rządowi Viktora Orbana”, żeby go przekupić. – To gorzka ironia – mówiła polityczka. – Czy ja dobrze słyszę? Komisja chce przekupić Orbana? Jak może Pani coś takiego opowiadać? To jest przestępstwo – zareagowała wiceprzewodnicząca KE.

Przeciwko regulacjom protestuje też część organizacji pozarządowych, które obawiają się, że regulacje doprowadzą do kontrolowania społeczeństwa obywatelskiego. Zrzeszająca unijne NGOsy organizacja Civil Society Europe skierowała do KE petycję w tej sprawie, podpisało się pod nią 230 organizacji obywatelskich z UE, w tym 24 z Polski.

Jak rosyjska dezinformacja trafia do młodych

Porównania do metod Rosji

– Przepisy te mogą mieć negatywne konsekwencje, takie jak zawężenie przestrzeni do działania dla społeczeństwa obywatelskiego i uciszanie krytycznych głosów – napisała w swoim oświadczeniu organizacja. Wytknęła też KE, że przygotowała dyrektywę podobną do przepisów, którym sama UE sprzeciwiała się w przeszłości. – To podważa wiarygodność UE, która wypowiada się przeciwko wykorzystywaniu takich przepisów do tłumienia społeczeństwa obywatelskiego w krajach spoza UE, a nawet do wspierania organizacji społeczeństwa obywatelskiego działających na rzecz praw człowieka i demokracji na całym świecie – napisali aktywiści. Mowa tu m.in. o przepisach o obcych wpływach obowiązujących od 2012 r. w Rosji, które to regulacje zmusiły niezależne organizacje do wycofania się z kraju czy o przepisach o podmiotach finansowanych z zagranicy wprowadzonych w 2017 r. na Węgrzech.

Z argumentami tymi nie zgadzają się jednak wszystkie organizacje. – Uważam, że protesty organizacji pozarządowych są przesadzone. Zwłaszcza w obliczu afery Qatargate i niezliczonych próbach wywierania wpływu przez Rosję i Chiny za pośrednictwem mediów, środowisk akademickich i organizacji społeczeństwa akademickiego właśnie. W tej sytuacji domaganie się od organizacji pozarządowych przejrzystości w zakresie źródeł finansowania z krajów trzecich. Nie będzie to oznaczało delegitymizacji tych organizacji pozarządowych, utrudni to jednak autorytarnym rządom ukrywanie swoich działań w naszym społeczeństwie – powiedział DW Roland Freudenstein z brukselskiego biura think tanku Globsec.

Żeby przepisy mogły wejść w życie muszą zostać formalnie przyjęte przez Radę i Parlament Europejski. – Mamy nadzieję na to, że proces legislacyjny będzie szybki – przyznała Vera Jourova. Wybory europejskie odbędę się w dn. 6-9 czerwca 2024 r.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>