Trudny rok w stosunkach polsko-niemieckich
29 grudnia 2017Ostatnie miesięce nie były łatwe dla stosunków polsko-niemieckich. Mimo dwóch spotkań między kanclerz Angelą Merkel a premier Beatą Szydło rok 2017 kończy się w napiętej atmosferze. Formułowane w Warszawie, choć wciąż tylko werbalnie, żądania zapłaty przez Niemcy reparacji wojennych, a także krytykowane w Berlinie reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości, kładą się cieniem na wzajemne relacje. A jak mijający rok widzą eksperci zajmujący się Polską i Niemcami? Oto ich ocena:
Stephen Bastos – politolog z Fundacji Genshagen:
Rok 2017 przejdzie do historii jako przełomowy w relacjach polsko-niemieckich. Pod hasłem „demokracji nieliberalnej w Polsce” stosunki Berlina i Warszawy zmierzają ku najpoważniejszej jak dotąd próbie. Długo uważano, że poprzez powściągliwość, cierpliwość i metodę małych kroków, uda się wypracować modus vivendi z partnerami w Warszawie. Jeszcze w lutym 2017 roku, po wizycie Merkel w Warszawie, łudzono się, że uda się znaleźć wspólny język z Jarosławem Kaczyńskim. Berlin zbyt długo nie chciał dostrzec tego, co dzieje się w Polsce. Za pozornie uprzejmą zachowawczością, kryła się niepewność i spora bezradność. W wielu przypadkach w grę wchodziła też tradycyjna pycha połączona z ignorancją wobec Polski. A właśnie z uwagi na swoją odpowiedzialność za dobre relacje z Polską, Niemcy nie mogą dłużej milczeć, gdy po polskiej stronie systematycznie podkopuje się fundamentalne wartości Europy, a tym samym także dwustronne stosunki między Polską a Niemcami. Nie trzeba być prorokiem, aby stwierdzić, że sytuacja w dwustronnych relacjach nadal będzie się zaostrzać.
Przeczytaj też: Sikorski: Polska na peryferiach UE? „To byłaby katastrofa”
Dietmar Woidke – premier graniczącej z Polską Brandenburgii a zarazem pełnomocnik rządu Niemiec ds. współpracy transgranicznej z Polską:
Myślę, że nie był to całkiem łatwy rok. Wiemy, że sprawy niezależności prasy czy sądownictwa były dyskutowane bardzo intensywnie na forum europejskim, co jest i było trudną sytuacją dla polskiego rządu. Mimo to udało się nam utrzymać relacjetransgraniczne na dobrym, stabilnym poziomie, udało się zrobić wiele dla ludzi żyjących po obu stronach granicy. Ta współpraca jest lepsza niż pozwalałyby to przypuszczać stosunki Berlina i Warszawy. Wciąż mamy bliską kooperację pomiędzy landami, województwami, miastami czy instytucjami po obu stronach granicy. Bardzo dobrze się to rozwijało. Mam nadzieję, że także na dużej politycznej scenie uda się w nadchodzącym roku znaleźć więcej spraw, które łączą. Nowy niemiecki rząd, nieważne jaki będzie jego skład, z pewnością będzie aktywnym i konstruktywnym partnerem do rozmowy. My Niemcy mamy ogromny interes w tym, aby wobec tego, co Niemcy zrobili Polakom w czasie wojny, można było kontynuować ten „cud normalności” w relacjach z Polską.
Przeczytaj też: Gowin: Oczekuję od Niemiec solidarności
Prof. Andrzej Przyłębski – Ambasador RP w Niemczech:
Z przykrością i zatroskaniem muszę stwierdzić, że stosunki polsko-niemieckie w 2017 r. nie były łatwe. Szczególnie druga połowa roku charakteryzowała się wyhamowaniem dynamiki w kontaktach dwustronnych, chcę przypomnieć, że nie doszło w tym okresie do spotkań na najwyższym szczeblu. Powodem tej stagnacji była po części tocząca się w Niemczech kampania wyborcza przed wyborami do Bundestagu, a następnie trwające w Niemczech rozmowy na temat utworzenia rządu koalicyjnego, ale chyba zabrakło też po stronie naszych niemieckich partnerów dobrej woli, aby podtrzymać dialog na odpowiednio wysokim poziomie. O dojrzałości relacji między obu krajami świadczy właśnie gotowość do dialogu nawet w sytuacji, kiedy istnieją duże różnice zdań.
Przeczytaj też: Ambasador Polski w Niemczech: „Polska zasłużyła sobie na coś lepszego niż traktowanie jej jak pionka“
W minionym roku nie brakowało trudnych tematów, które podejmował nasz kraj na arenie międzynarodowej i w polityce wewnętrznej, wiele z nich było odbierane w niemieckich kręgach politycznych krytycznie, bądź z dużą rezerwą, a w niemieckich mediach przedstawiano polskie reformy i inicjatywy przeważnie w złym świetle. Media koncentrowały się przede wszystkim na różnicach dzielących Warszawę i Brukselę, sugerując oddalanie się Polski od europejskich wartości. Brakło woli zrozumienia dla działań reformatorskich rządu, tak dla Polski koniecznych, a które przynoszą już pozytywne rezultaty.
Warto jednak odnotować niemieckie inicjatywy polityczno-historyczne, zmierzające do upamiętnienia polskich ofiar nazizmu. Cieszą próby podjęcia otwartego, nieprzekłamanego dialogu na temat naszej wspólnej, trudnej przeszłości. Mam tu na myśli inicjatywę wzniesienia w Berlinie pomnika upamiętniającego polskie ofiary drugiej wojny światowej. Podkreślić trzeba również bardzo dobry rozwój współpracy gospodarczej. Niemcy pozostają naszym najważniejszym partnerem. Wbrew kasandrycznym zapowiedziom wymiana handlowa systematycznie rośnie, dokonywane są duże inwestycje (np. fabryka silników Mercedesa w Jaworze). Rozwija się także współpraca na płaszczyźnie kulturalnej, samorządowej i w dziedzinie bezpieczeństwa: wojska, policji i straży granicznej. W Niemczech coraz prężniej działają organizacje polonijne, odradza się Związek Polaków w Niemczech. W związku z tym liczymy, że status Polonii ulegnie wzmocnieniu.
Przeczytaj też: Niemiecki episkopat dziękuje polskim biskupom
Joanna Stolarek - dziennikarka Neue Berliner Redaktionsgesellschaft:
Jaki jest bilans kończącego się roku w stosunkach polsko-niemieckich? Gospodarczo wypada on świetnie. Wymiana handlowa wyniosła 100 miliardów euro. Oba kraje bez wątpienia korzystają na sąsiedztwie. Także na poziomie regionalnym, zwłaszcza na obszarze przygranicznym, współpraca nadal funkcjonuje. Jeśli chodzi o politykę i jej atmosferę, to między Berlinem a Warszawą zapanował chłód. A to zły klimat dla delikatnych relacji polsko-niemieckich. Zwłaszcza od kiedy Polska znowu mówi o reparacjach wojennych i sięga po antyniemiecki ton.
Unia Europejska uruchomiła właśnie przeciwko Polsce procedurę z powodu podważania zasad państwa prawa. Z informacji medialnych wynika zaś, że rząd Niemiec opowiada się za karaniem łamiących prawo odbieraniem funduszy regionalnych. To kolejny powód dla rządu PiS, aby kontynuować swój eurokrytyczny, a czasami wręcz antyeuropejski kurs, będący zarazem kursem antyniemieckim. Warszawa czuje się niezrozumiana przez Zachód, a szukając winnych za uruchomienie przez UE artykułu 7. wskazuje także na Berlin. Oba kraje zarzucają sobie nawzajem, podążanie niewłaściwą polityczną drogą, także w kwestii polityki migracyjnej. Berlin i Warszawa jak dotąd ze sobą rozmawiają. Ale dialog, w ramach którego można by konstruktywnie rozmawiać o przeszłości – na przykład o reparacjach albo czułych punktach – stał się trudniejszy.
Przeczytaj też: Debata o Polsce w Strasburgu
Adam Traczyk – politolog z think tanku Global.Lab
Był to rok bardzo trudny. Co prawda zaczął się obiecująco od wizyty Angeli Merkel w Warszawie, wtedy wydawało się, że będzie możliwe znalezienie pewnych pól współpracy, jednak później okazało się, że nie jest to możliwe. Od połowy roku mamy kłótnię związaną z polskimi żądaniami odszkodowań wojennych, co kładzie się cieniem na aktualne stosunki. Jest to rok, w którym oba rządy mówią mniej do siebie, a bardziej obok siebie, mówią językami, których nie rozumieją, wysyłane są zupełnie inne sygnały. Widać, że Niemcy chcieli współpracy z Polską i czekali na nią, ale się nie doczekali. Symbolem tego była wizyta prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiegow Berlinie, wizyta bardzo wyczekiwana przez niemieckich dyplomatów, ekspertów, dziennikarzy. Niestety nie dowiedzieli się oni, co można razem z Polską robić, dowiedzieli się jedynie czego z Polską nie można robić. Jest to kolejny stracony rok w stosunkach polsko-niemieckich.
Przeczytaj też: Towarzystwo Dziennikarskie przeprasza za "agresywną propagandę antyniemiecką"
Jan Puhl – dziennikarz tygodnika „Der Spiegel”, zajmujący się m.in. Polską:
Myślę, że stosunki polsko-niemieckie ulegają obecnie zmianie, być może nawet się pogarszają. Inaczej niż dziesięć lat temu karta antyniemiecka nie odgrywała jak dotąd dużej roli w propagandzie PiS-u. Stary obraz złego Niemca, starającego się umniejszać swoją wojenną winę i planującego odzyskać Śląsk, nie wydaje się już być w Polsce tak obecny jak dziesięć lat temu. Niemcy – i to jest najbardziej zaskakującą zmianą jaką dostrzegam – stali się w narracji polskiej prawicy raczej liberalnym postrachem: Niemcy symbolizują nasyconą materialnie europejską klasę wyższą, którzy dyktują całemu kontynentowi polityczną poprawność. To Niemcy chcący narzucić sąsiadom takie wymysły jak ochrona środowiska czy małżeństwa homoseksualistów, ale przede wszystkim chcący zalać Polskę wysoce niebezpiecznymi uchodźco-terrorystami…
Przeczytaj też: Joachim Gauck: Pozostanę orędownikiem polsko-niemieckiego porozumienia
Głosy zebrał: Wojciech Szymański, DW Berlin