1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

To oni trzęsą niemiecką gospodarką

Andrzej Pawlak2 września 2013

W radach nadzorczych największych koncernów niemieckich zasiada mała grupka bardzo wpływowych menadżerów.

https://p.dw.com/p/19aP8
Zdjęcie: ullstein bild - Teutopress

Ich opinie wpływają na najważniejsze decyzje gospodarcze firm, zatrudniających setki tysięcy pracowników. Ulrich Lehner, Werner Wenning, Wolfgang Mayrhuber i jeszcze paru innych, Tworzą elitarny krąg menadżerów, nazywany czasem złośliwie "Deutschland AG", czyli "Niemcy SA".

Przedstawiamy: Ulrich Lehner & Co.

Ulrich Lehner należy do ścisłej czołówki najbardziej wpływowych "kapitanów niemieckiej gospodarki", jak w RFN zwykło się mówić o najważniejszych menadżerach. Wcześniej kierował dużym koncernem Henkla, wyspecjalizowanym w produkcji proszków do prania i innych środków czystości, kosmetyków oraz klejów. Fotel prezesa w centrali w Düsseldorfie zwolnił po osiągnięciu wieku emerytalnego, ale dziś, mając 67 lat, jego wpływy i znaczenie są większe niż wtedy.

Henkel-Chef Ulrich Lehner vor Firmensitz in Düsseldorf
Ulrich LehnerZdjęcie: Jahr Henkel KGaA. Alle Rechte vorbehalten

Lehner jest przewodniczącym rady nadzorczej w niemieckim Telekomie i w koncernie ThyssenKrupp, jednym z największych producentów stali na świecie. Jakby tego było jeszcze mało, zasiada również w gremium kontrolnym wielkiego producenta energii, spółki E.ON AG. Jego decyzje mają wpływ na codzienne życie prawie 200 000 pracowników w kilkudziesięciu krajach.

Nie jest wyjątkiem. W Niemczech można znaleźć kilku innych, podobnych do niego menadżerów. Oto dwa przykłady. Były szef koncernu chemicznego i farmaceutycznego Bayera, Werner Wenning, jest dziś nie tylko członkiem jego rady nadzorczej, ale tę samą funkcję pełni także w koncernie E.ON i Siemensa, zaliczanym do potentatów na rynku energetycznym, elektrotechnicznym i telekomunikacyjnym na całym świecie.

Werner Wenning Vorstandsvorsitzender Bayer-AG
Werner WenningZdjęcie: picture-alliance/dpa

Podobny, co on, kaliber repretentuje też Paul Achleitner, prezes rady nadzorczej Deutsche Bank i członek rady nadzorczej w koncernie Bayera i Daimlera.

Deutsche Bank Hauptversammlung Paul Achleitner
Paul AchleitnerZdjęcie: Reuters

Towarzystwo wzajemnej adoracji?

Kim są ci ludzie? Towarzystwem wzajemnej adoracji, jak twierdzą złośliwcy, czy elitą niemieckich menadżerów, odgrywającą pozytywną rolę w kraju, który, między innymi, właśnie dzięki nim lepiej sobie radzi z kryzysem gospodarczym i finansowym niż inne państwa unijne?

Znany ekonomista i ekspert gospodarczy, profesor Michael Wolff z Uniwersytetu w Getyndze potwierdza, że wymienieni wcześniej menadżerowie tworzą "zamknięty krąg" najbardziej wpływowych menadżerów w Niemczech. Znają się od lat i utrzymują ożywione kontakty zawodowe i towarzyskie. To głównie z ich powodu w mediach mówi się od dawna o trudnej do przeniknięcia siatce powiązań i kontaktów pomiędzy najważniejszymi, niemieckimi bossami z przemysłu, bankowości i towarzystw ubezpieczeniowych.

Profesor Wolff jest daleki od oskarżania ich o powiązania mafijne. Przeciwnie. Właśnie dzięki temu, że komuś z zewnątrz tak trudno jest wejść do ich grona, niemiecka gospodarka przez długie lata skutecznie opierała się próbom przeniknięcia do niej zagranicznych inwestorów, dysponujących praktycznie nieograniczonym kapitałem i... własnymi celami, które wcale niekoniecznie musiały być zbieżne z celami firm, do których chcieliby wejść. Ale i tu jest także druga strona medalu.

Mniej powiązań kapitałowych

Zdaniem naukowca z Getyngi w ostatnich latach znacznie rozluźniły się powiązania kapitałowe między wielkimi firmami w niemieckim sektorze bankowym, asekuracyjnym i przemysłowym, co sprawiło, że niemiecki rynek kapitałowy zyskał na znaczeniu i atrakcyjności w oczach zagranicznych inwestorów. Podobnej ewolucji uległy także powiązania personalne pomiędzy członkami nieformalnego klubu "Deutschland AG".

Jak wszystko, ma to swoje dobre i złe strony. Jedną z największych zalet takiego klubu jest możliwość szybkiej i skutecznej reakcji na zagrożenia z zewnątrz. Rodzi to jednak ryzyko zamykania się w swoim gronie na świat zewnętrzny i niedostrzegania zachodzących na nim procesów. Osiadanie na laurach jest groźną chorobą, także w gospodarce.

Profesor Wolff mówi o prawdziwej kwadraturze koła. Dobrze jest, że niemieccy menadżerowie pozostają w kontakcie, ale zamykanie się we własnym kręgu bardzo utrudnia, jeśli wręcz nie uniemożliwia, prowadzenie krytycznej dyskusji nt. podjętych decyzji.

Najwyżej pięć mandatów!

To samo da się powiedzieć o ilości piastowanych stanowisk. Jeśli ktoś jest równocześnie członkiem rady nadzorczej dużej firmy przemysłowej, banku i towarzystwa ubezpieczeniowego, ma stały wgląd w kilka sektorów gospodarki, ale to może prowadzić też do konfliktu interesów.

Zdaniem Marca Tünglera z największej, niemieckiej organizacji ochrony interesów posiadaczy papierów wartościowych DSW, trudno jest mówić o grupce ludzi, "trzęsących" i sterujących zakulisowo niemiecką gospodarką, bo jest ona tak duża i silna, że nawet większa grupa menadżerów nie podołałaby takiemu zadaniu, a poza tym, w żadnej grupie nigdy nie było i nie ma jednomyślności. Niemieckie prawodawstwo dysponuje też skutecznymi mechanizmami kontrolnymi, uniemożliwiającymi takie praktyki.

Tüngler uważa, że menadżerowi powinni zasiadać w radach nadzorczych paru firm, ale liczba ich mandatów nie może przekraczać pięciu. Dlatego, że wtedy o skutecznej pracy nie ma mowy, a pokusa wykorzystania stanowiska do własnych celów staje się za duża.

Naturalnie nikt nie oskarża o to prezesa związku zawodowego sektora usług Ver.di Franka Bsirske, ale czy zawodowy reprezentant interesów pracowników najemnych naprawdę, tak jak on, musi zasiadać równocześnie w radzie nadzorczej Deutsche Banku, Postbanku i, na dokładkę, w koncernie energetycznym RWE, kiedy na spotkaniach ze związkowcami ważnym tematem są coraz wyższe rachunki za prąd? Najprostszą odpowiedzią na to pytanie jest: starajmy się zachować umiar i przysłowiowy złoty środek. To prawda, ale nie wszystko można oprzeć na dobrej woli kilku osób, które maja tak duży wpływ na losy wielu tysięcy innych ludzi. Garść uwag o tych, stanowiących "Spółkę akcyjną Niemcy", sygnalizuje tylko istnienie ważnej kwestii, wciąż jeszcze dalekiej od optymalnego rozwiązania.

Gewerkschaft zu Discount Ketten Frank Bsirske NEU
Frank BsirskeZdjęcie: dapd

Erich Reimann / Andrzej Pawlak

red. odp.:Barbara Cöllen