TikTok a wybory: dzięki niemu w Rumunii prowadzi fan Putina
4 grudnia 2024Wynik pierwszej tury wybrów był wstrząsem nie tylko w Rumunii: w dużej mierze nieznany wcześniej kandydat na prezydenta Calin Georgescu nie należy do żadnej partii, we wszystkich sondażach zajmował dalsze miejsca i nie brał udziału w żadnej z ważnych telewizyjnych debat wyborczych. O wiele bardziej obecny był w serwisach społecznościowych, a zwłaszcza na TikToku. Jego kanał ma tam 520 tys. obserwujących i 5,7 miliona polubień.
Miliony patrzą, jak chwali Putina
Polaryzujące nagania kampanijne Georgescu na TikToku obejrzały miliony. Nie tylko krytykował w nich uznanych polityków – często podając fałszywe twierdzenia – ale także przedstawiał się jako zawodnik judo lub jeździec konny, jak jego wzór prezydent Rosji Władimir Putin. Po wygranej Georgescu w pierwszej turze zapanowało wielkie zdziwienie i przerażenie, że drugiej turze w najbliższą niedzielę (8 grudnia 2024 r.) na prezydenta może zostać wybrany zwolennik teorii spiskowych, krytyk NATO i przyjaciel Putina.
Według wielu komentatorów dużą rolę w sukcesie Georgescu odegrały platformy społecznościowe, zwłaszcza TikTok Jest on niezwykle popularny, zwłaszcza w Rumunii: na 19 mln mieszkańców korzysta z niej około 9 mln, głównie młodzi ludzie.
TikTok propomował Georgescu?
Chociaż na aktywności na TikToku korzystają także inni czołowi rumuńscy politycy, nikomu nie udało się dotrzeć do tak dużej liczby osób, jak to zrobił Georgescu. Skutek: głosowała na niego prawie jedna trzecia osób w wieku od 18 do 24 lat, mimo jego prymitywnych tez, jak to, że lądowanie na Księżycu w 1969 r. zostało sfałszowane.
Rumuńskie władze oskarżyły TikTok o preferencyjnie traktowanie Georgescu w kampanii. Przed wyborami poinstruowano platformę, aby kandydaci identyfikowali się na niej i ujawniali źródła finansowania. W przypadku Georgescu TikTok nie egzekwował tego zalecenia i tym samym faworyzował go w stosunku do innych kandydatów. W związku z tym Rumuńska Narodowa Rada Radiofonii i Telewizji zgłosiła się do UE z prośbą o wszczęcia dochodzenia ws. wpływania TikToka na wybory.
TikTok: Nie było wpływania
Sam TikTok zaprzeczył zarzutom i wskazał, że usunął dziesiątki tysięcy fałszywych kont oraz miliony fałszywych polubień i obserwujących. Jak twierdzą zarządzający platformą, nie odkryto oznak ukrytych wpływów na kampanię ani z samej Rumunii, ani z zagranicy.
Niemiecki naukowiec ds. komunikacji i ekspert od TikToka Marcus Bösch w rozmowie z DW wskazuje tu wyraźną sprzeczność: „Jak to możliwe, że wiele kont i polubień zostało usuniętych, mimo że nie było żadnych oznak wpływu?”.
Ekstremizm staje się normalnością
Z kolei dla amerykańskiego lingwisty Adama Aleksica głównym problemem są algorytmy platform społecznościowych, które nie zależą już od woli obserwujących. Oznacza to, że nie widzimy postów tych, których obserwujemy, ale tych, którzy krzyczą najgłośniej.
W swoim tekście dla „User Mag” Aleksic pisze: „Algorytmy wykorzystują zaangażowanie jako miarę wiralowości, a dezinformacja zwykle zaangażowanie zwiększa. Twierdzenie, że Haitańczycy jedzą zwierzęta domowe, wywoła skrajne reakcje wspierające wiralowość. Nawet próby korygowania tych nieprawd mogą paradoksalnie być zliczane jako dodatkowe zaangażowanie przy poście.”
Jak dodaje ekspert, szczegóły, dokładność i niuanse schodzą wtedy na dalszy plan, a skrajne poglądy są normalizowane.
Na TikToku próby wpływu są i będą
Według Böscha głównym problemem jest to, że z TikToka korzysta bardzo dużo osób, a silne, niezależne marki medialne coraz bardziej zanikają. Nie jest to jednak problem tylko TikToka, ale wszystkich platform społecznościowych.
– TikTok to „aplikacja chwili”, co oznacza, że wiele tematów i trendów można znaleźć potem na innych platformach – zauważa Marcus Bösch. – Społeczeństwa, politycy i operatorzy platform muszą mieć świadomość, że to zagrożenie i próby wywierania wpływu tu są i będą. Będą zatem będą bardziej odporne, przygotowane i gotowe do podjęcia środków zaradczych w kontekście komunikacji strategicznej.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.