1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Tajemnice enerdowskiej bezpieki

9 sierpnia 2009

Odpowiednik polskiego IPN w Niemczech mieści się w Berlinie, przy Alexanderplatz. Do biura Archiwum Akt STASI, enerdowskiej bezpieki, nadal zgłaszają się ludzie: 42 tysiące wniosków o dostęp do akt czeka na realizację.

https://p.dw.com/p/J6YL
Biura Archiwum STASI w Berlinie na AlexanderplatzZdjęcie: Svenja Pelzel

Hans Joachim Krause jest na wakacjach w Berlinie. Obecność w stolicy wykorzystał za złożenie wniosku o wgląd we własną teczkę. Krause siedzi w holu w czarnym, skórzanym fotelu. Wypełnia kwestionariusz. W punkcie 2.1 stawia krzyżyk: wniosek uprawnionego. I nic więcej. Trudniej jest uzyskać wgląd w teczki krewnym, dziennikarzom czy naukowcom.

Petent i pilot

Stasi-Behörde in Berlin: Akten in neuen Kartons
Półkami z aktami enerdowskiej bezpieki można opasać kulę ziemskąZdjęcie: Svenja Pelzel

Każdy zainteresowany ma w archiwum swego pilota. Do Krausego podchodzi sympatyczna pracownica urzędu. „Pracowałem w sektorze publicznym w Berlinie Zachodnim, w telekomunikacji i miałem dostęp do amerykańskich koszar" opowiada Krause. Uważa zatem, że ktoś miał na niego oko.

Urzędniczka tłumaczy Krausemu, że jego wniosek badany będzie w najbliższych tygodniach. Jeśli rzeczywiście w Archiwum znajdują się materiały o nim, to będą one przejrzane, a nazwiska osób trzecich, niezwiązanych ze sprawą, zaczernione. Jeśli teczka okaże się niezbyt sensacyjna i liczy nie więcej, niż 80 stron, Archiwum prześle mu jej kopię do domu, albo będzie ją mógł obejrzeć na miejscu w Berlinie. Jeśli natomiast miałaby ona zawierać sprawy bardzo osobiste lub bolesne, to pracownik Archiwum przygotowuje Krausego na te informacje, a następnie będzie on mógł przejrzeć swą teczkę w czytelni.

Szokujące akta

Stasi-Behörde in Berlin: Taschen
Teczki pracowników bezpieki kryją w sobie nadal wiele tajemnicZdjęcie: Svenja Pelzel

„Osobista opieka nad zainteresowanymi jest dla nas ważną sprawą", mówi Cornelia Albrecht. Pracuje to od lat. Czasem przeżywa szok: „pewnego razu czytałam list, napisany przez skazanego na śmierć do rodziny, która go nigdy nie otrzymała."

Manfred Weigelt z kolei nie zagląda do teczek. Pracuje on w dzielnicy Berlina, Lichtenbergu, w Centralnym Archiwum Akt STASI. Obok tego archiwum jest dalszych 11 w byłych miastach okręgowych w NRD. Weigelt otrzymał właśnie paczkę karteczek, nadesłaną z centrali przy Alexanderplatz. Pracownicy tego archiwum przeglądają codziennie od 800 do 1000 akt, zapisków i materiałów filmowych. Regały, kryjące tajemnice, mają długość równika: 40 tysięcy kilometrów. Obowiązuje zasada 4 oczu: nikomu nie wolno samemu zaglądać do akt.

Praca na lata

Stasi-Behörde in Berlin: Metallkoffer
Metalowe pojemniki służą do transportu aktZdjęcie: Svenja Pelzel

Niemal wszystkie dokumenty spoczywają w zamkniętych pojemnikach. Rzadko Weigelt szukać musi akt w grupie nieposortowanych. Lecz mimo trwającej już od 20. lat intensywnej pracy sortowanie trwa nadal. Na uporządkowanie oczekują góry dokumentów, akt, materiałów, notatek, a nawet skórzane teczki, zebrane w biurach STASI i przewiezione do archiwum.

Znalezione akta Weigel przekazuje dalej. Usuwa się z nich elementy metalowe (rdza niszczy papier), numeruje strony, opatruje etykietką, sporządza się spis zawartości. Teraz teczkę można udostępnić wnioskodawcy.

Czworo pracowników rejestruje akta w komputerze oraz pakuje je w srebrzyste, metalowe pojemniki. Na zamki zakłada się plomby. Kurier przewozi je do biura Archiwum przy Alexanderplatz, gdzie czekają one na wnioskodawcę.