1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

KL rom Berlinale Poln. Film Wajda

Róża Romaniec, DW Berlin.12 lutego 2009

Tematy tabu w polskiej i niemieckiej kinematografii - na taki temat dyskutowali przy okazji Berlinale polscy i niemieccy filmowcy.

https://p.dw.com/p/Gsdr
Polskie plakaty filmowe na Berlinale
Plakaty reklamujące polskie filmy na BerlinaleZdjęcie: Rozalia Romaniec

Czy tabu jest dozwolone? Co je usprawiedliwia? Czy jest początkiem końca artystycznej wolności? - takie pytania stawiają sobie filmowcy w Polsce i Niemczech częściej, niż się to wydaje publiczności. Dyskusja na temat "Tabu albo sztuka konformizmu" pokazała, że wolny duch artystyczny świata filmu wcale nie jest taki wolny. Dowiodły tego m.in. wypowiedzi znanego polskiego producenta filmowego Michała Kwiecińskiego:

- "Jeszcze nie jesteśmy gotowi na pokonywanie tych tabu. Najpierw musimy wiedzieć, jak to wyglądało w sferze mitu, a dopiero potem łamać tabu. Takie jest moje zdanie. Co młodzi twórcy, którzy pracują nad historią, doskonale rozumieją. To trzeba pokonywać, ale jako producent muszę oceniać, czy nie jest to efekciarskie. Żeby walka z tabu nie była tylko pomysłem, to musi być coś więcej, żeby walczyć z tabu".

Z taką opinią polemizowali jednak niektórzy autorzy oraz krytycy filmowi. Wielu uważa, że producenci blokują niewygodne tematy z obawy o widownię i zyski. Szczególnie "niepokojąca" jest w tym kontekście wiadomość, że młodzi twórcy nie decydują się na podejmowanie delikatnych tematów historycznych, czekając na to, aż zostaną one lepiej wyjaśnione przez historyków.

- "Odnosi się to bezpośrednio do skandalu, jaki mieliśmy niedawno w Polsce wokół produkcji filmu o Westerplatte. Produkcja ta została wstrzymana z tego powodu, że publicyści dopatrzyli się w scenariuszu dowodów na to, że bohaterscy polscy żołnierze mieli się zachowywać nieprzyzwoicie, gdyż byli pijani w trakcie walki. Owi publicyści byli zdania, że to jest tabu i nawet jeżeli tak było, to nie należy tego pokazywać" - wyjaśnia krytyk Tomasz Raczek.


Mit i rzeczywistość

Uczestnicy pol.-niem. dyskusji nt. tabu
Uczestnicy pol.-niem. dyskusji nt. tabuZdjęcie: Rozalia Romaniec

Producent Michał Kwieciński przyznał, że różnice między faktami a mitami rzeczywiście prowadzą do konfliktów - także w filmie. We wspomnianej produkcji o Westerplatte autorzy scenariusza podważają m.in. mit o niezłomnym majorze Sucharskim, który dowodził załogą Westerplatte.

- "Prawda jest taka, że major Sucharski został przez swojego zastępcę przykuty do łóżka, żeby nie mógł wyjść i się poddać. Natomiast w micie bohaterscy Polacy bronili tego przyczółka do ostatniej kropli krwi i w końcu poddali się, gdyż inaczej musieliby wszyscy zginąć" - tłumaczy producent.

Z problemem tabu boryka się także kino niemieckie. Zwłaszcza krótko po wojnie trudno było robić filmy o bolesnej tematyce. Niemieccy filmowcy przyznali, że na przełamanie tabu potrzeba było czasu. Takimi właśnie tematami były np. gwałty na kobietach dokonywane przez sowieckich żołnierzy. Opublikowana w latach 50-tych na ten temat książka, była bojkotowana. Dopiero teraz, 50 lat później, powstał na jej podstawie film pt. "Anonyma". Dla młodej niemieckiej aktorki, która zabrała głos w dyskusji, ten film jest dowodem, iż poruszenie tabu może także pomóc:

- "Anonyma" jest dobrym przykładem na to, że niegdyś bardzo mocne tabu po jakimś czasie może i powinno być złamane. Opowiedzenie o losie tysięcy kobiet, które pod koniec wojny były zmuszane do prostytucji, dało wielu kobietom, naszym babciom i prababciom, możliwość pozbycia się wieloletniego balastu i wypowiedzenia bolesnych przeżyć. Publiczne podjęcie tego tematu, ulżyło ofiarom. A to było ważnym elementem przezwyciężania przeszłości w wielu rodzinach".

Plakat filmu "Anonyma"
Plakat filmu "Anonyma"

Wśród młodych filmowców zdania były jednak podzielone. Zdaniem Filipa Marczewskiego, którego melodramat otrzymał nominację do studenckiego Oscara, chodzi tu o bardzo indywidualne sprawy:

- "Nie wolno założyć, że coś jest tabu, więc ja to poruszę, bo jeżeli to poruszę, to wywołam wielką dyskusję i będę miał publicity. Jeżeli to jest dla mnie temat bliski, to mogę to zrobić, ale jeśli znam go tylko z gazet, temat nie jest bliski mojej duszy, to trudno, bym się nań wypowiadał".

Młody niemiecki reżyser Hans-Christian Schmid uważa natomiast, że filmowcy mogą łamać każde tabu, jednak o sukcesie decyduje z reguły coś innego:

- "Nie widzę tematów, których nie mógłbym dzisiaj zrobić z tego względu, że są tabu. Ale tu nie chodzi o tematy, lecz o jakość i opowieść. Jeżeli mam dobrą historię do opowiedzenia, to mogę robić wszystko, ale jeśli jest słaba, to nic nie pomoże mi fakt, że złamię tabu".


Różne problemy z obalaniem tabu

Reżyser Hans-Christian Schmid
Reżyser Hans-Christian Schmid nakręcił m. in. film "Lichter" o pograniczu polsko-niemieckimZdjęcie: AP

Dyskusja pokazała, że między polskimi a niemieckimi filmowcami istnieją różnice w postrzeganiu tego tematu. Z wypowiedzi Polaków wynikało, że częściej mają opory lub problemy z realizacją filmów, które obalałyby powszechne społeczne tabu, jak np. homoseksualizm lub zadomowione przekazy historyczne. Największym wyzwaniem okazuje się jednak stworzenie odważnego obrazu o powszechnych autorytetach.

- "Czy gdybyśmy dzisiaj zaplanowali sobie np. film niepokorny o życiu Jana Pawła II, jeśli taki się da zrobić - ale nie taki, jakie są obecnie produkowane, które są tak naprawdę żywotami świętych. Taki prawdziwy film z mięsem, z życiem, z błędami, bo on przecież też popełniał błędy w życiu, to czy to byłoby możliwe?" - pytał retorycznie prowadzący dyskusję Tomasz Raczek.

W Niemczech problematyka przełamywania tabu napotyka na inne bariery. Podczas, gdy zajmowanie się trudną historią najwyraźniej nie napotyka na ograniczenia, to problemem jest inna kwestia.

- "Stawiam sobie pytanie, co by się stało, gdybyśmy zrobili film o tematyce muzułmańskiej w naszym kraju. Film, w którym poruszylibyśmy ten temat z naszej perspektywy. Przypominam w tym kontekście dyskusję o karykaturach Mahometa. A gdyby ktoś zrobił taki krytyczny film i wstawił go do Internetu? To miałby powody do obaw?" - pytał reżyser Juergen Klauss.

Jeden z uczestników dyskusji zauważył, że zachowanie filmowców nie odbiega zbytnio od reszty społeczeństwa. "Filmowcy również działają według zasady: im większy strach, tym większe tabu" - podsumował ktoś z niemieckiej publiczności.