151208 Krisengipfel
15 grudnia 2008
Rozmowa o koniunkturze okazała się czymś więcej niż przedświąteczną herbatką z ciasteczkami. Do późnej nocy przedstawiciele świata gospodarki, związków zawodowych, kół nauki dyskutowali z członkami rządu, w efekcie głosząc dobrą nowinę: - „Jedna z pozytywnych wiadomości ze strony kół gospodarczych to ta o możliwości porozumienia wykluczenia redukcji zatrudnienia z powodów gospodarczych” – stwierdził minister finansów, Peer Steinbrück.
Wielkie koncerny zamierzają spróbować, czy uda im się zrealizować cele bez uciekania się do tego ostatecznego środka. W jego miejsce koncerny chcą bardziej niż dotąd wykorzystywać z pomocą ze strony rządu instrumenty rynku pracy, na przykład programy doskonalenia zawodowego i skrócony czas pracy przy zmniejszeniu zarobku. Cieszy to szefa związku metalowców, Bertholda Hubera: - „Ludziom potrzeba bezpieczeństwa i stabilizacji. Zasłużyli sobie na to w okresie boomu, jaki wypracowali w minionym pięcioleciu” - stwierdził związkowiec.
Koszmar bezrobocia
Dla członków rządu wizja roku 2009 jako rekordu bezrobocia to koszmar. W przyszłym roku są wybory. Kanclerz musi zatem zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić. - „Musimy konkretnie zrobić to tak, by nie odbiło się to negatywnie na rynku pracy“ - mówi minister finansów Peer Steinbück.
Temat kolejny – skuteczność kroków na rzecz koniunktury. Panuje raczej zgodność co do potrzeby państwowych inwestycji. Na przykład na rzecz rozwoju szkolnictwa, technologii, w rodzaju kabla dla szerokopasmówki. Gorzej z porozumieniem w sprawie środków, bezpośrednio pomocnych dla konsumentów, przyznaje minister finansów: Nie doszło - jak na razie - do porozumienia w sprawie ewentualnych ulg dla konsumentów.
Bony czy obniżka podatków
Wołanie lewicy o bony konsumpcyjne u wielu wywołuje sprzeciw. Dyskutowano również o obniżce podatków. - „Wymieniliśmy poglądy i nie chcę uprzedzać wyników dalszych rozmów. Mogę sobie wyobrazić, że w końcu dojdzie do kompromisowej mieszanki”- ocenia minister gospodarki, Michael Glos (CSU).
Ale na to przyjdzie jeszcze poczekać. Przed końcem stycznia nie ma co liczyć na konkretne posunięcia. Także i kanclerz się nie śpieszy, czemu dała wyraz przed spotkaniem: - „To wszystko, co zrobimy teraz i w roku przyszłym ma oczywiście wzmocnić Niemcy na dłuższą metę, to nie słomiany ogień” - przekonana jest Angela Merkel. Kryzys to w końcu także szansa.