1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

SZ: Wyszehrad – symbol demontażu praworządności

27 października 2018

Grupa Wyszehradzka nie jest jednolitym blokiem. Niemcy nie powinny rozmawiać tylko z Polską, gdzie demontowane są niezawisłe sądy, lecz zabiegać także o Czechy, dalekie od nacjonalistycznych haseł.

https://p.dw.com/p/37GPv
Tschechien Angela Merkel & Premierminister Bohuslav Sobotka
Angela Merkel w Pradze obok premiera Bohuslava SobotkiZdjęcie: Reuters/D.W. Cerny

„Od kryzysu migracyjnego w 2015 roku pewną popularnością cieszy się w Niemczech mało przedtem dostrzegany polityczny format: Grupa Wyszehradzka, do której należą Polska, Czechy, Słowacja i Węgry” – pisze Daniel Broessler.

Grupa Wyszehradzka stała się symbolem nie tylko twardego sprzeciwu wobec jakiegokolwiek rozdziału uchodźców w Europie, lecz także „demontażu praworządności na Wschodzie Unii Europejskiej” – czytamy w „SZ”.

Wyszehrad nie jest jednolitym blokiem

Cztery kraje Grupy traktowane są często jako jednolity blok, co ma jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością – uważa niemiecki dziennikarz. Dobrze się stało, – pisze Broessler – że kanclerz Angela Merkel wpadła w piątek do Pragi na obchody 100-lecia Czechosłowacji.

Prezydent Czech Milos Zeman też jest co prawda „populistą z pasją”, a rządzący miliarder Andrej Babis w najlepszym razie „Europejczykiem z wyrachowania”, jednak rząd w Pradze jest bardzo daleki od „nacjonalistycznego tonu” Viktora Orbana czy „gorliwości w rozbijaniu niezależnego wymiaru sprawiedliwości Polaka - Jarosława Kaczyńskiego”.

„Patrząc na Wschód, rzadko można dostrzec świetliste punkty” – pisze Broessler.

Nie tylko Polska

Jak zaznacza, dużo uwagi Berlin poświęca „dużemu partnerowi stwarzającego problemy” – Polsce, aby ratować w relacjach to, co jeszcze być może da się uratować.

Siła niemieckiej polityki wobec Europy polegała dawniej na poważnym traktowaniu mniejszych krajów. „Wszyscy w Europie spoglądają na Niemcy. Najwyższy czas, by Niemcy odpowiedziały na to spojrzenie” – pisze Daniel Broessler w „Sueddeutsche Zeitung”.