Spór płacowy za kulisami Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth
19 lipca 2009Wejście do Teatru Operowego w Bayreuth jest zamknięte i zablokowane przez związkowców noszących na piersiach napisy: „W tym zakładzie się strajkuje” – tego jeszcze nigdy nie było w 133-letniej historii Festiwali Wagnerowskich. Jednak tego rodzaju scena zostanie melomanom z całego świata zaoszczędzona: na krótko przed otwarciem festiwalu, który rozpoczyna się co roku 25 lipca, udało się zażegnać strajk, o czym poinformował Hans Kraft, przedstawiciel związku zawodowego pracowników sektora publicznego i usług ver.di.
60-godzinny tydzień pracy
Chronić wizerunek
Dla nowych dyrektorek festiwalu – Kathariny Wagner (31) i Evy Wagner-Pasquier (64) – perspektywa porozumienia ze związkiem zawodowym ver.di jest ważnym sukcesem. Mogłoby to odbić się niekorzystnym echem, gdyby bezpośrednio po przejęciu pałeczki od ich ojca Wolfganga Wagnera, doszło teraz do strajku. Do Bayreuth przybywają przecież fani opery z całego świata. Wielu z nich czekało latami na bilety i byliby oni z pewnością rozczarowani, gdyby doszło do odwołania przedstawień.
Podczas gdy ubiegłoroczny spór w Bayreuth o „następstwo tronu” po Wolfgangu Wagnerze (wnuku kompozytora) przypominał zmagania jakby żywcem wyjęte z „Pierścienia Niebelunga” , to strajk na Zielonym Wzgórzu oznaczałby swego rodzaju rewolucję. Nawet, jeśli do tej rewolucji teraz nie dojdzie, to już sam konflikt wskazuje na to, że po odejściu Wolfganga Wagnera w Bayreuth rozpoczęła się nowa era. Festiwal zamienia się coraz to bardziej w „normalny” teatr operowy. Przemawia za tym fakt, że w ogóle doszło do rokowań płacowych – i były to pierwsze, jakie miały miejsce na Zielonym Wzgórzu. Wolfgang Wagner, który rządził tam 57 lat w sposób patriarchalny, przeforsował bezkompromisowo swoją zasadę, że „ już sama możliwość współdziałania w kształtowaniu przedstawień w Bayreuth jest zaszczytem”.
Koniec jedynowładztwa
Maniery udzielnego władcy przysporzyły Wolfgangowi Wagnerowi sporo krytyki, ale z drugiej strony udało mu się utrzymać ceny biletów na dość umiarkowanym poziomie. I tak na przykład najdroższy bilet w Teatrze Operowym w Bayreuth kosztuje obecnie 225 euro - znacznie mniej niż bilety na festiwal operowy w Salzburgu lub w Monachium. Ale nie jest wykluczone, że w wyniku spodziewanych podwyżek płac pracowników scenicznych, oświetleniowców i rzemieślników, a także w przyszłości członków chóru i orkiestry, nie mówiąc już o solistach, ceny biletów w Bayreuth wzrosną.
Eleganckiej publiczności, która przybędzie 25 lipca na uroczyste otwarcie 133 Festiwalu Wagnerowskiego, nie będzie to szczególnie przeszkadzało. Nową premierę „Tristana i Izoldy” oglądać będzie prominencja niemieckiego życia politycznego, gospodarczego, społecznego i kulturalnego, z kanclerz Angelą Merkel na czele.