Sprawa Adolfa Weinmüllera. Nowy skandal ze zrabowaną sztuką?
3 czerwca 2014Na portalu Lost Art, zawierającym listę dzieł sztuki i kolekcji zrabowanych przez nazistów w ciągu 12 lat istnienia III Rzeszy, można od niedawna uzyskać wgląd w księgi rachunkowe handlarza dziełami sztuki Adolfa Weinmüllera, specjalizującego się w obrocie sztuką zrabowaną jej żydowskim właścicielom. Także po wojnie. Ta sprawa może przyćmić dyskuję wywołaną odkryciem kolekcji Hildebranda Gurlitta w domu jego syna Corneliusa.
"Wszystko spłonęło podczas bombardowania"
Taką odpowiedź przedstawiciele amerykańskich władz okupacyjnych słyszeli najczęściej od Niemców na pytanie o losy zrabowanych przez nich dzieł sztuki. Co ciekawe, wystarczała ona na ogół aby zostawiono ich w spokoju. Dowodzi tego przykład Hildebranda Gurlitta, któremu udało się też przekonać Amerykanów, że był "ofiarą prześladowań". W rezultacie zwrócono mu skonfiskowane obrazy.
Faktem jest, że w lipcu 1933 roku Gurlitta jako "mieszańca drugiego stopnia", albo, jak kto woli, "ćwierćkrwi Żyda" według późniejszych Ustaw Norymberskich z 1935 roku, zmuszono do ustąpienia ze stanowiska prezesa Hamburskiego Stowarzyszenia Miłośników Sztuk Pięknych (Hamburger Kunstverein) prowadzącego także działalność wystawienniczą. Faktem jest jednak także, że później dr Gurlitt był jednym z czterech, obok Karla Buchholza, Ferdinanda Möllera i Bernharda A. Bőhmera, niemieckich historyków sztuki i handlarzy dziełami sztuki zajmującymi się sprzedażą skonfiskowanych dóbr kultury, uznanych przez nazistów za obiekty tzw. sztuki zwyrodniałej.
Od 1943 roku Gurlitt zajmował się pozyskiwaniem obiektów do tzw. Muzeum Führera w Linzu, które, według planów Hitlera, miało zostać otwarte w 1950 roku. W tym celu dyktator powołał w czerwcu 1939 roku fundację pod nazwą "Sonderauftrag Linz" (Misja specjalna Linz). Na jej czele stanął ówczesny dyrektor Galerii Drezdeńskiej Hans Posse. Po jego śmierci w 1942 roku pozyskiwaniem dzieł do kolekcji w Lintu zajmowali się Robert Oertel, Gottfried Reimer i Hermann Voss. Ten ostatni mianował Gurlitta swym "głównym zaopatrzeniowcem" we Francji, którą Niemcy zaczęli okupować w całości od listopada 1942 roku.
Na terenie Francji grabieżą dzieł sztuki, głównie od osób pochodzenia żydowskiego, zajmowało się wiele osób, instytucji i organizacji specjalnie powołanych do tego celu. Gurlitt był tylko trybikiem w tej maszynerii. Trudno ustalić ile dzieł sztuki zakupił, czy też pozyskał przy okazji w inny sposób dla siebie. Musiało być ich niemało, skoro w odnalezionej w Monachium w lutym 2012 roku kolekcji, którą Gurlitt przekazał swemu synowi Corneliusowi, znalazło się 1406 obrazów o szacunkowej wartości ok. miliarda euro. Później, w innym domu Corneliusa Gurlitta w Salzburgu, odkryto kolejnych 60 obrazów.
Przypadek "marszanda" Adolfa Weinmüllera
Losy Adolfa Weinmüllera, jednego z licznych "kolegów po fachu" Hildebranda Gurlitta, były podobne. Przynajmniej pod względem awansu zawodowego, bo był od niego o wiele bardziej zaangażowany ideologicznie. Urodzony w 1886 roku w Faistenhaar w Górmej Bawarii Adolf Weinmüller był z wykształcenia leśnikiem. Podobnie jak Gulitt podczas pierwszej wojny światowej walczył na froncie zachodnim, z tym że Gurlitt był oficerem, a on prostym żołnierzem. Dlatego po zdemobilizowaniu powrócił do w miarę pewnej pracy w leśnictwie. W roku 1921 otworzył w Monachium przy ulicy Max-Joseph-Straße swój pierwszy antykwariat połączony z galerią. Na temat jego sukcesów i porażek jako marszanda w latach 20-tych ubiegłego wieku niewiele wiadomo. Chyba jakoś wiązał koniec z końcem, skoro z leśnictwem rozstał się na zawsze.
Swą przyszłość związał z ideologią narodowego socjalizmu. Już w 1931 roku wstąpił do NSDAP i otrzymał legitymację z wczesnym numerem 626 358. Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku Weinmüller zaczął robić błyskawiczną karierę. Zarząd partii powierzył mu misję "zglajszaltowania" środowiska antykwariuszy, galerzystów, aukcjonatorów i handlarzy dziełami sztuki. Przyczynił się do rozwiązania organizacji reprezentujących ich interesy i sam stanął na czele nowego Związku Niemieckich Antykwariuszy i Handlarzy Dziełami Sztuki, który wszedł w skład Izby Sztuk Pięknych Rzeszy, jednej z siedmiu izb, obejmujących muzykę, teatr, piśmiennictwo, prasę, radio i film, które razem tworzyły Izbę Kultury Rzeszy. Kierował nią osobiście minister propagandy i oświecenia publicznego Joseph Goebbels.
W roku 1934 przy aktywnym udziale Weinmüllera opracowano, a następnie szybko uchwalono "Ustawę o zawodzie aukcjonatora", która umożliwiła wyeliminowanie z niego Żydów i doprowadziła do zamknięcia żydowskich domów aukcyjnych. Adolf Weinmüller osobiście dopilnował w Monachium, żeby ich właściciele nie rzucili równocześnie na rynek sztuki wszystkich swoich obiektów, co spowodowałoby załamanie się cen. Jak się później okazało, miał w tym też swój własny interes.
W listopadzie 1938 roku, po pogromie Żydów znanym powszechnie jako "noc kryształowa", zamknięto w III Rzeszy ostatecznie wszystkie 628 żydowskie galerie, antykwariaty i domy aukcyjne, i przejęto ich majątek. Założony przezornie w 1936 roku "Kunstversteigerungshaus Adolf Weinmüller" (Dom Aukcyjny Dzieł Sztuki Adolfa Weinmüllera) skorzystał na tym tak dalece, że stał się z miejsca największym domem aukcyjnym w Niemczech, a jego stałym klientem został osobisty sekretarz Hitlera Martin Bormann, który kupował u Weinmüllera obrazy do prywatnej galerii wodza Trzeciej Rzeszy.
(czytaj dalej na str. 2)
Adolf Weinmüller na wojnie i po wojnie
Dokładny opis dokonań Weinmüllera mógłby spokojnie wypełnić grubą książkę. Wie o tym najlepiej historyczka sztuki Meike Hopp, która od roku 2009 zajmuje się jego osobą i obroniła pracę doktorską na jego temat. Hopp walnie przyczyniła się też do opublikowania na portalu Lost Art ksiąg rachunkowych jego domu aukcyjinego. Stało się to możliwe dzięki międzynarodowemu programowi badawczemu zaczętemu w 2009 roku i finansowanemu w połowie z dotacji z budżetu państwa, a w połowie z pieniędzy przekazanych na ten cel przez dom aukcyjny Kunstauktionshaus Neumeister.
Dzięki iście benedyktyńskiej pracy wielu osób, wśród nich dr Maike Hopp z centralnego Instytutu Historii Sztuki, dr. Uwe Hartmanna, kierownika berlińskiego Instytut Badań nad Pochodzeniem Dzieł Sztuki i dyrektorki Domu Aukcyjnego Neumeister pani Kathrin Stoll, udało się dokładnie odtworzyć wojenne dzieje Adolfa Weinmüllera, historię wielu przejętych przez niego obiektów oraz jego powojenną karierę marszanda i aukcjonariusza.
Od połowy roku 1941 Weinmüller, razem z wspomnianym wyżej Hansem Possem, przebywał wielokrotnie na terenie Protektoratu Czech i Moraw, najczęściej w Pradze, "pozyskując" eksponaty dla planowanego Muzeum Führera w Linzu. Znajdowali je najczęściej w praskiej centrali Gestapo i wybierali najlepsze obiekty zrabowane czeskim i słowackim Żydom. Były wśród nich nie tylko obrazy, ale także meble.
- Do roku 1944 Weinmüller zgromadził w ten sposób olbrzymi majątek osobisty, mówi dr Maike Hopp. W Wiedniu przejął duży żydowski dom aukcyjny Kende, poddany gruntownej "aryzacji". A w Rzeszy miał pozycję monopolisty na rynku handlu sztuką. W porównaniu z nim wspomniany na początku Hildebrand Gurlitt był zaledwie "drobną płotką", twierdzi Maike Hopp. Dość powiedzieć, że amerykańscy "obrońcy dzieł sztuki", czyli żołnierze specjalnej jednostki US Army Monuments, Fine Arts, and Archive Section, powołanej do ochrony przed zniszczeniem zrabowanych przez hitlerowców dzieł sztuki europejskiej, znaleźli i zarekwirowali u niego 34 500 obiektów. 25 skrzyń z obrazami zabezpieczonych u Gurlitta to stosunkowo niewiele. A przecież Amerykanie nie dotarli do wszystkich obiektów.
To one stały się po wojnie bazą działalności Weinmüllera jako marszanda i aukcjonariusza. Prowadził ją w Austrii aż do śmierci w 1958 roku. Jego zadłużony dom aukcyjny wykupił w tym samym roku Rudolf Neumeister. Jego córka i obecna dyrektorka domu pani Kathrin Stoll pomaga w wyjaśnieniu historii eksponatów, sprzedanych na jednej z 35 licytacji przeprowadzonych po wojnie pod kierunkiem Weinmüllera. Ale ostatnie słowo w tej sprawie jeszcze nie padło.
Heike Mund / Andrzej Pawlak
red. odp.: Bartosz Dudek