1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PanoramaGlobalnie

Sologamia. Samouwielbienie czy samoobrona?

Dagmara Jakubczak opracowanie
18 lutego 2024

Sologamia, czyli poślubienie siebie, jest modna. Krytycy uważają to za narcystyczną miłość do siebie, ale dla innych jest to potwierdzenie podwójnego przykazania miłości: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.

https://p.dw.com/p/4cY7m
Obrączka ślubna
Sologamia, czyli ślub ze sobą samym, ma coraz więcej zwolennikówZdjęcie: blickwinkel/McPHOTO/M. Gann/picture alliance

Małżeństwo już nie jest automatycznie rozumiane jako wspólnota. Gwiazdy takie, jak amerykańska aktorka Selena Gomez czy brazylijska modelka Adriana Lima powiedziały sobie „tak”, a pan młody nie był im do tego potrzebny.

Poślubienie siebie jest pokazywane pozytywnie także w telewizji jako możliwość samorealizacji. Carrie Bradshaw (w tej roli Jessica Parker) świętowała swój ślub ze sobą w kultowym amerykańskim serialu „Seks w wielkim mieście”. Powodem była frustracja związana z życiem singielki. „Po świętowaniu końca studiów, jeśli jesteś bez małżeństwa i dzieci, nikt już nie będzie niczego celebrował z twojego powodu” – powiedziała Carrie.

Hity w mediach społecznościowych

Sologamiczne uroczystości ślubne są wydarzeniem udostępnianym miliony razy w mediach społecznościowych. – Sologamia jest bardzo przesadzona i przereklamowana – mówi Michael Pfaff, teolog i psychiatra prowadzący prywatną praktykę w Zurychu. – W przypadku celebrytów sologamia jest wyraźnie wykorzystywana do autopromocji.

Niemniej jednak ów fenomen uderza w czułą strunę naszych czasów: poczucie izolacji i chęć wyrwania się z konwencji społecznych. Na przykład Selena Gomez w wywiadzie wyjaśniła, że dla niej było to zerwanie z własnymi oczekiwaniami: „Zawsze myślałam, że wyjdę za mąż przed trzydziestką. Więc po prostu urządziłem sobie wesele”.

Zadowolona Selena Gomez
Selena Gomez uznała, że nie będzie czekać na męża i wyszła sama za siebie. Do czasuZdjęcie: AP

Jednak zjawisko to znajduje naśladowców także wśród osób, które nie są gwiazdami show businessu. Jest ich tak wiele, że w USA powstał wyspecjalizowany sektor rynku. Agencje takie, jak „I Married Me”, sprzedają pakiety „samoślubne”, które obiecują „mapę ze wskazówkami do pozytywnego nastawienia”.

Dlaczego małżeństwo z samym sobą?

Samomałżeństwa nie są oficjalnie uznawane na całym świecie, na przykład w Niemczech. Wspólnoty religijne również zwykle sprzeciwiają się takiemu błogosławieństwu. W wierze chrześcijańskiej przysięgę małżeńską postrzega się jako przyrzeczenie między dwojgiem ludzi: „Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego” – czytamy w Biblii. Co zatem motywuje ludzi do zawierania małżeństwa z samym sobą?

– Jestem ostrożny w dokonywaniu ocen – podkreśla Michael Pfaff, dodając, że choć dla niektórych sologamia może być oznaką narcyzmu, jednak „często istnieją bardzo różne tła biograficzne”. – Na zewnątrz udajemy pewność siebie, ale wewnątrz czujemy się bezbronni – wyjaśnia psychiatra. Jego zdaniem może to wynikać z negatywnych doświadczeń w związkach i przekonania, że relacje są stresujące, a złamane serce sprawia zbyt duży ból. – Jeśli ktoś tak myśli, może wówczas zrezygnować z innych ludzi.

Krytycy uważają, że sologamia to ucieczka przed kolejnymi ciosami. – Wszyscy tęsknimy za miłością i tym kimś drugim – mówi emerytowany opat i autor książki „Miłość chce żyć” Benedikt Müntnich z opactwa Maria Laach. Niektórzy jednak mieli zbyt wysokie oczekiwania wobec innych. – Gdy są rozczarowani, dochodzą do wniosku: druga osoba nie daje mi tego, czego potrzebuję. Więc sam muszę o to zadbać.

A może egoizm?

Z psychologicznego punktu widzenia sologamia może być również świadomą decyzją. Ci, którzy mówią sobie „tak”, stają się bardziej odporni w trudnych momentach życia. Po poważnych rozczarowaniach sologamia może nawet spełniać rolę terapii; jako „oznaka doceniania siebie w miłości” – mówi Michael Pfaff. Ale co odróżnia zdrową miłość własną od egoistycznego zakochania się w sobie?

Ślub na plaży w Grecji
I żyli potem długo i szczęśliwie. Ale czy druga osoba jest to tego potrzebna?Zdjęcie: Begsteiger/picture alliance

– O egoizmie mówimy wtedy, gdy za naszymi czynami wobec innych stoi zamiar wzbogacenia się, czyli uzyskania korzyści dla siebie – mówi Michael Pfaff. Z drugiej strony, miłość własna jako punkt wyjścia naszych doznań jest wewnętrzną postawą, według której uczucia drugiej osoby i nasze własne to pojęcia odrębne. Akceptacja własnego zakresu emocji obejmuje także smutne doświadczenia, jak rozczarowanie i odrzucenie.

Teza ta zdaje się znajdować potwierdzenie w wierze chrześcijańskiej. – Mogę kochać kogoś innego tylko wtedy, gdy kocham siebie. Biblia mówi także: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Miłość jednak rozwija się tylko w spotkaniu z innymi. Relacja miłosna jest takim spotkaniem, spotkaniem głęboko w sobie – mówi Benedikt Müntnich. Według niego miłość to część procesu uczenia się: – Nie uczymy się najwięcej sami, ale ze sobą i od siebie nawzajem.

Czy więc sologamia nie jest stworzona, by trwać wiecznie? Małżeństwo z samym sobą faktycznie często wydaje się krótkotrwałe: rok po samoślubie Selena Gomez ogłosiła swój nowy związek z Bennym Blanco, zaś Adriana Lima chwali się nowym partnerem.

Niemniej istnieją również zaangażowani, długoterminowi single, którzy prowadzą szczęśliwe życie w pojedynkę. – Nawet życie w samotności i bez romantycznego związku może być bardzo satysfakcjonujące – podkreśla Michael Pfaff. – Jeśli świadomie wycofam się ze świata, aby spotkać się z samym sobą w samotności, mogę więc z samym sobą stworzyć wspólnotę.

(KNA/jak)

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >>