1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemka pomaga polskiemu dziecku

28 lutego 2011

Ingę Kaufmann i Mateusza Tywczyńskiego złączyła nieuleczalna choroba. Oboje cierpią na obrzęk limfatyczny i od lat przyjeżdżają na rehabilitację do specjalistycznej kliniki Földi w Hinterzarten w Szwarcwaldzie.

https://p.dw.com/p/10PIN
Mateusz od urodzenia cierpi na obrzęk limfatycznyZdjęcie: DW

Mateusz ma dzisiaj 17 lat. Do jedynej w Europie kliniki, specjalizującej się w leczeniu chorób układu limfatycznego, przyjeżdża z Gdańska od 1997 roku. Oprócz zniekształconej chorobą lewej ręki ma też płyn w lewym płucu oraz w worku osierdziowym serca. ”Niestety przy większym wysiłku szybciej się męczę. Ta ręka to jest normalka, trzeba z tym żyć, ale jednak przeszkadza to szybkie męczenie się” - skarży się Mateusz.

Oswoić chorobę

Obrzęk limfatyczny, na który cierpi od wczesnego dzieciństwa, stał się dla chłopca z upływem czasu czymś zupełnie normalnym. Przyzwyczaił się już do stale podpuchniętej twarzy, szyi i monstrualnie powiększonej ręki. Takie zjawisko medycyna określa mianem słoniowatości. „Ludzie mogą się na mnie patrzeć, gadać o moim wyglądzie, nie zwracam na to uwagi, staram się funkcjonować normalnie. Jak widzę, że ktoś się na mnie patrzy, odwracam się w drugą stronę”, tłumaczy Mateusz Tywczyński.

Do Niemiec po zdrowie

Rehaklinik Hinterzarten
Mateusz Tywczynski z niemieckim kolegą Svenem Schmidtem w klinice w HinterzartenZdjęcie: DW

Coroczne pobyty w Hinterzarten, specjalna beztłuszczowa i bogata w białko dieta oraz zabiegi rehabilitacyjne uchroniły Mateusza przed najgorszym. W Polsce chłopcu groziła amputacja ręki, lecz zrozpaczeni rodzice szukali innego sposobu na zahamowanie groźnej choroby. Jedynym ratunkiem okazała się klinika Földi w Szwarcwaldzie. Koszty leczenia do 2004 roku pokrywał Niemiecki Czerwony Krzyż ze specjalnego funduszu przeznaczonego dla osób z Polski, potrzebujących pomocy. Jednak wraz z wejściem Polski do UE skończyły się dotacje. Wtedy pomocą przyszła Inga Kaufmann z Kolonii. Od ponad 50 lat cierpi na to samo schorzenie, co Mateusz i od pierwszego spotkania w Hinterzarten przed 13 laty żywo interesowała się losem polskiego dziecka. „Do Mateusza od początku czułam wielką sympatię. Kiedy w 2004 roku nie było go na corocznej kuracji zaniepokojona zapytałam profesor Földi, gdzie podział się chłopiec z Polski. Wtedy dowiedziałam się, że nie może przyjechać, bo nie ma pieniędzy na opłacenie pobytu”, wspomina Inge Kaufmann

Na pomoc Mateuszowi

Flash-Galerie Rehaklinik Hinterzarten
Inge Kaufmann i Mateusza połączyło ciężkie schorzenieZdjęcie: DW

Inge Kaufmann zdecydowała się zorganizować pomoc finansową dla Mateusza i przejęła nad nim oficjalny patronat. Otrzymała też pełnomocnictwo kliniki na reprezentowanie interesów chłopca oraz zgodę na przedstawianie historii jego choroby i upublicznianie zdjęć. Jednak walka o pieniądze okazała się bardzo trudna: „Kolejne instytucje, obojętnie czy UNICEF, Czerwony Krzyż, czy niemieckie banki odrzucały pisemne prośby o darowizny dla Mateusza, zasłaniając się przepisami i statutami. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem zdana na samą siebie” - opowiada Inge Kaufmann. Będąc z zawodu krawcową, postanowiła szyć pokrowce na poduszki, woreczki na bieliznę, na pieczywo, wyszywać serwetki i sprzedawać je na kiermaszach, które organizowała osiem razy w roku w kolońskich szpitalach i okolicznych parafiach.

Rehaklinik Hinterzarten
Inge Kaufmann szyje pokrowce, woreczki na bieliznęZdjęcie: DW

Każde euro odkładała na specjalne konto Mateusza, założone przy klinice Földi w Hinterzarten. Co roku przez sześć lat udawało się Indze Kaufmann uzbierać 5.281 euro. Tyle bowiem kosztuje rehabilitacyjny pobyt Mateusza w klinice. Opiekująca się Mateuszem Prof. Etelka Földi nie mogła nadziwić się zaangażowaniu Inge Kaufmann: „Rzadko spotyka się osoby, które tak bezinteresownie pomagają chorym. Najczęściej tylko rodzice robią wszystko, by uzdrowić swoje dziecko”.

Kochaj bliźniego swego

Rehaklinik Hinterzarten
Inge Kaufmann z Prof. Etelką FöldiZdjęcie: DW

Inge Kaufmann żywo interesuje się sytuacją Mateusza w Polsce, narzekając na brak właściwej opieki medycznej. Mateusz musi mieć regularnie drenaż limfatyczny, musi stale nosić specjalną, robioną na miarę pończochę uciskową, która powinna być zmieniana co najmniej dwa razy w roku. „Przecież on ciągle rośnie i zmienia się też jego chora ręka”, martwi się Inge Kaufmann. Co prawda ścisła dieta i zabiegi rehabilitacyjne nie mogą Mateusza uleczyć, ale poprawiają jakość jego życia. Dlatego chłopiec szkicuje bardzo skromne plany na przyszłość: „Chciałbym skończyć szkołę, zdać maturę i trochę pojeździć po świecie ”.

Wdzięczny do grobowej deski

Rehaklinik Hinterzarten
Inge Kaufmann siedem lat korespondowała z bankami, szukając sponsorów dla MateuszaZdjęcie: DW

Od dwóch lat pobyt Mateusza Tywczyńskiego w Hinterzarten finansuje polski Narodowy Fundusz Zdrowia, wydając specjalny druk 112, upoważniający do leczenia za granicą. Inge Kaufmann dowiedziała się o tym latem 2010 podczas ostatniego pobytu na kuracji. Wiadomość ta mocno ją sfrustrowała. Miała nawet trochę żal, że rodzice Mateusza jej o tym nie poinformowali. Ale nie wynikło to z braku dobrej woli, zapewnia matka Mateusza, Roma Tywczyńska, lecz jak twierdzi „wszystkiemu winny jest brak znajomości niemieckiego". Nikt z rodziny nie mówi po niemiecku, a Mateusz zna tylko odrobinę angielski, co pomaga mu w kontaktach z lekarzami w klinice, ale nie w komunikacji z Inge Kaufmann. Przy tym bardzo ceni sobie bezinteresowną pomoc Niemki: „Cieszę się bardzo, że znalazła się taka osoba, która chce mi pomóc i szanuję ją. Pani Kaufmann zrobiła już bardzo dużo i należałoby się jej jednak trochę wytchnienia. Chciałbym, żeby za pobyt w Hinterzarten płaciło państwo, a te pieniądze, które zbiera pani Kaufmann były tylko na takie specjalne okazje, jakiś kryzys, nie mogę przyjechać, są pieniądze, super”. Tymczasem Inga Kaufmann szuka osoby lub instytucji, która przejęłaby jej obowiązki i zechciała dalej sprawować opiekę nad Mateuszem Tywczyńskim z Gdańska. Jej samej powoli brak sił. Jest też spora nadzieja, że Mateusz nie będzie już musiał jeździć do Niemiec, bo na południu Polski ma być otwarty, podobny do tego w Hinterzarten, ośrodek, specjalizujący się w leczeniu obrzęku limfatycznego.

Aleksandra Jarecka

red.odp.: Bartosz Dudek