1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Skandal czy zwykła wrzawa? Amerykanie są zdziwieni [KOMENTARZ]

Miodrag Soric / Andrzej Pawlak6 lipca 2014

W USA nowy skandal szpiegowski w RFN nie jest przedmiotem doniesień medialnych i nie budzi większego zainteresowania. Działalność specsłużb uchodzi tu za rzecz oczywistą i nic się pod tym względem nie zmieni.

https://p.dw.com/p/1CWeq
Zdjęcie: picture alliance/ZUMAPRESS.com

NSA latami podsłuchiwała komórkę kanclerz Merkel. Zanim echa tego skandalu ucichły na dobre, mamy nowy: przez blisko dwa lata pracownik Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) sprzedawał Amerykanom tajne informacje. Wielu Niemców jest tym oburzonych. W mediach niczym mantrę powtarza się zdanie, że Amerykanom nie można ufać. To samo mówią posłowie do Bundestagu. Prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie.

A jak na to reagują Amerykanie? Nijak. W ogóle nie reagują. Przynajmniej na razie. Cieszą się długim weekendem, bo w piątek 4 lipca obchodzili Dzień Niepodległości. Amerykańska prasa albo nic o tym nie pisze, albo cytuje niemieckie doniesienia. Deputowani do Kongresu i senatorowie są w swoich okręgach wyborczych. Rząd nabrał wody w usta.

A jeśli ktoś w ten weekend zadzwoni prywatnie do któregoś z amerykańskich think tanków, ten usłyszy w odpowiedzi zdziwienie swego rozmówcy z powodu nadawania tej sprawie takiego rozgłosu, nie mówiąc o wezwaniu na dywanik ambasadora USA w Berlinie. Wiadomo przecież, że amerykańskie tajne służby szpiegują inne państwa, także te zaprzyjaźnione, jak Izrael, Francja i Niemcy. I nic się pod tym względem nie zmieni. Być może Niemcy życzą sobie, aby byli traktowani na specjalnych prawach. Ale Waszyngton na to nie pójdzie.

Dla własnego bezpieczeństwa wolno zrobić wszystko

Właśnie to dał wyraźnie do zrozumienia prezydent Obama kanclerz Merkel podczas jej ostatniej wizyty w Białym Domu. Obiecał jej, że jej komórka nie będzie więcej podsłuchiwana, ale nie wspomniał ani słowem, że gotów jest zawrzeć z Niemcami porozumienie wykluczające wzajemną inwigilację.

Miodrag Soric Studio Washington
Miodrag SoricZdjęcie: DW

W Niemczech w dalszym ciągu działa legalnie kilkuset funkcjonariuszy amerykańskich tajnych służb. Większości przysługuje status dyplomatyczny. Wielu blisko współpracuje z funkcjonariuszami BND. Jeśli któremuś z nich pracownik BND zaoferuje informacje, które mogą okazać się ważne z amerykańskiego punktu widzenia, to Amerykanin je kupi i wywiezie z Niemiec. Tak dziś, jak i jutro.

Ocenia się, że budżet wszystkich amerykańskich tajnych służb wynosi ok. 50 mld dolarów. To ogromna suma. Z obawy, że zamach z 11 września 2001 roku może się powtórzyć, Ameryka będzie w dalszym ciągu inwestować w NSA, CIA i mniej znaną DIA, czyli Defence Intelligence Agency (amerykańska agencja wywiadu wojskowego, działająca w ramach Departamentu Obrony, red.). W razie wątpliwości bezpieczeństwo USA zawsze będzie ważniejsze niż wzgląd na uczucia i wrażliwość narodową zaprzyjaźnionych państw. Taka postawa może wydawać się Europejczykom przejawem arogancji, ale dla Amerykanów jest czymś oczywistym.

W ostatecznym rachunku wszyscy na tym korzystają

Krótko mówiąc, jeśli Niemcy nie chcą być podsłuchiwani ani szpiegowani, to sami muszą o to zadbać. Jeśli rząd w Berlinie zdecyduje się wydać na to więcej pieniędzy, to Amerykanie to zrozumieją.

Administracja prezydenta Obamy dobrze wie, że sojusznicy USA, a wśród nich Niemcy, odnoszą korzyści z informacji zdobytych przez amerykańskie tajne służby. Dlatego, zdaniem ekspertów, po fazie dyplomatycznych rozdźwięków na tle tej afery wszystko szybko powróci do normy i ponownie zacznie się business as usual.

Miodrag Soric / Andrzej Pawlak