1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sikorski do Putina: Trzymajmy się prawdy historycznej

23 czerwca 2021

Były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski odpowiada na łamach tygodnika „Die Zeit” na artykuł rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.

https://p.dw.com/p/3vS9E
Były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski
Były szef polskiej dyplomacji Radosław SikorskiZdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Stache

Artykuł Sikorskiego ukazał się na stronie internetowej niemieckiego tygodnika w środę po południu (23.06.2021), dzień po publikacji tekstu Putina w związku z 80. rocznicą napaści hitlerowskich Niemiec na ZSRR. Putin zadeklarował w nim m.in. że mimo przeszłości Rosja wciąż jest otwarta na współpracę z Europą, ale jednocześnie oskarżył Zachód o rozpętanie konfliktu na wschodniej Ukrainie, zaś aneksję Krymu nazwał „wystąpieniem” półwyspu z Ukrainy.   

Sikorski ocenia, że to dobrze, iż prezydent Władimir Putin oferuje odnowienie współpracy z Europą, bo Rosja to ważny kraj. „Ale myślę, że musimy przy tym trzymać się prawdy historycznej” – podkreśla polski eurodeputowany. „Odczuwamy ból dawnych narodów Związku Radzieckiego. Ale prezydent Putin powinien tak samo odczuwać ból tych narodów, które doświadczyły wielkiej krzywdy ze strony Związku Radzieckiego” – dodaje.

Półprawdy i fałsz

Sikorski zarzuca Putinowi, że niektóre fragmenty jego tekstu są „fałszywe i nie do przyjęcia”. Po pierwsze, jak pisze, Rosja nie była tą częścią kraju, która jako pierwsza została zaatakowana przez Niemcy. Były to obszary białoruskiej i ukraińskiej republik radzieckich. „A Putin ani słowem nie wspomina, że Białorusini i Ukraińcy ponieśli największe straty w czasie II wojny światowej, na Białorusi była to nawet jedna czwarta ludności” – pisze Sikorski.

Półprawdą nazywa stwierdzenie, że Armia Czerwona uratowała Europę i świat przed zniewoleniem. „Armia Czerwona walczyła przeciw Wehrmachtowi, ale narzuciła jednocześnie połowie kontynentu totalitaryzm. Po klęsce III Rzeszy zbrodnie przeciwko ludzkości, wypędzenia, masowe mordy nadal miały miejsce w Europie, pod ochroną i stałym zagrożeniem ze strony Armii Czerwonej” – pisze polityk. I dodaje, że zastąpienie okupacji o charakterze ludobójstwa przez okupację totalitarną można uznać za „polepszenie” sytuacji, ale w żadnym razie za wyzwolenie.

Przypomina też, że nie było żadnych pisemnych zapewnień dla Rosji w związku z rozszerzeniem NATO, a powodem, dla którego kraje na wschodzie Europy parły do Sojuszu, były stałe groźby Rosji. „Gdy byłem polskim ministrem obrony, stale grożono nam rakietami atomowymi w Kaliningradzie” – pisze.

„Byliśmy świadkami wydarzeń na Ukrainie”

Odrzuca też twierdzenie Putina, jakoby wydarzenia na Ukrainie w 2014 roku były „zbrojnym zamachem stanu”. Przypomina, że pojechał wtedy do Kijowa razem z ówczesnymi szefami dyplomacji Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem oraz Francji Laurentem Fabiusem, gdy 800 tysięcy Ukraińców pokojowo demonstrowało za umową stowarzyszeniową z UE. Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz wbrew wcześniejszej obietnicy odmówił podpisania umowy w 2013 roku w zamian za obietnice dużych pieniędzy od Putina. 

Pomnik demonstrantów, zabitych w trakcie proeuropejskich protestów w Kijowie w 2014 roku
Pomnik demonstrantów, zabitych w trakcie proeuropejskich protestów w Kijowie w 2014 rokuZdjęcie: Reuters/V. Ogirenko

„Gdy we trójkę przybiliśmy do Kijowa, były już ofiary śmiertelne, bo siły bezpieczeństwa Janukowycza strzelały do demonstrantów. Chętnie pokażę prezydentowi Putinowi cmentarz z grobami zabitych ukraińskich demonstrantów. A on może mi wtedy pokazać groby tych funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, którzy rzekomo zostali zastrzeleni przez demonstrantów. Być może prezydent Putin wierzy we własną propagandę” – pisze Sikorski. Dodaje, że wysłannik Putina, Władimir Łukin początkowo zgodził się wówczas na porozumienie między Janukowyczem a opozycją, ale potem zakazano mu podpisania go, bo Kreml zażądał federalizacji Ukrainy, by kontrolować wschodnie prowincje.

„Prezydent Putin twierdzi, że Krym ‘wystąpił' z Ukrainy, podobnie jak Wielka Brytania z UE. Putin mówi też, że jego ‘zielone ludziki' nie miały nic wspólnego z zagarnięciem Krymu. Ale dlaczego potem Putin odznaczył oficerów różnymi orderami za operację wojskową w lutym 2014 roku, która miała na celu oderwanie Krymu od Ukrainy?” – dodaje były szef polskiej dyplomacji. 

Rosja sama się przecenia

Podkreśla, że całkowicie nieprawdziwe są też twierdzenia, iż USA zorganizowały zamach stanu na Ukrainie, a kraje UE bezwolnie go poparły. Przypomina, że Janukowycz opuścił Kijów, gdy jego własna Partia Regionów cofnęła mu wsparcie w parlamencie. „Siły zbrojne Putina wkroczyły najpierw na Krym, a potem do Donbasu. Czy prezydent Putin chce przez to powiedzieć, że działali oni jako agenci USA? Nie przypominam sobie żadnych żołnierzy amerykańskich” – dodaje polski polityk.

Sikorski zarzuca Putinowi, że już na wiele lat przed tamtymi wydarzeniami na Ukrainie postanowił, iż Rosja będzie własnym biegunem integracji konkurencyjnym wobec Unii Europejskiej i to on nakłonił Janukowycza, by nie zawierał umowy stowarzyszeniowej z UE, a zamiast tego przystąpił do Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. „My w UE mogliśmy mieć stowarzyszenie zarówno z Rosją, jak i z Ukrainą” – ocenia Sikorski. 

Rosja przecenia swoją zdolność do zintegrowania wielu krajów w wielonarodowym związku. Ta rosyjska strategia zmusza kraje to dokonania wyboru. Nie tylko Ukraina, ale i Gruzja czy Mołdawia zdecydowały się ostatecznie na UE, bo oferuje ona demokrację, ruch bezwizowy, podniesienie standardów handlowych i cywilizacyjnych. Kto decyduje się na sojusz z Rosją, dostaje dyktaturę, jak w Kazachstanie i represje, jak na Białorusi” – dodaje Sikorski.

„Ale także Rosja ma wybór. I mam wielką nadzieję, że pewnego dnia skoryguje swój wybór” – konkluduje.