„Sekretna wiedza stroiciela fortepianów”
28 września 2007Autorka umieszcza akcję powieści w dziewietnastym wieku w Polsce, w Krakowie i, jak sama twierdzi, dla młodego pokolenia autorów w Niemczech nie jest to oczywiste.
– W moim przypadku wiąże się to z zainteresowaniem Europą Wschodnią i Polską. Miałam pomysł na historię dwóch rodzin i atmosferę, w której rozgrywa się konflikt. Ludzie pytają mnie często, dlaczego Polska, dlaczego Kraków, dlaczego dziewietnasty wiek? Nie szukałam alternatywy. Po prostu czułam, że tak musi być. Przedtem już raz byłam w Krakowie i znałam klimat tego miejsca. - opowiada Rebecca Salentin.
Autorka stworzyła w powieści galerię barwnych postaci kreujących fabułę, która trzyma w napięciu do samego końca. Karol Laub, ziemianin opuszcza depresyjną żonę Elżbietę w zaawansowanej ciąży, przeprowadza się do Krakowa i milknie na całe życie. Dwie diametralnie różne siostry zaniedbywane są przez nieobliczalną matkę, która niweczy ich marzenia. Starsza Katarzyna pragnie zostać nauczycielką, Eliza zakochana w Janku, synie ziemianina z sąsiedniego dworku, myśli tylko o małżeństwie. Krakowski stroiciel fortepianów, Kazimierz Kozbek Katzenstein przywraca dźwięk instrumentom w obu sąsiadujących ze sobą dworkach i chcąc nie chcąc wysłuchuje przez wiele lat zwierzeń domowników.
Liryczny język powieści nasycony emocjami pasuje do opisów krajobrazów, rodzinnych obyczajów i klimatu dziewietnastowicznego Krakowa, a żartobliwy ton narracji przypomina żydowskie opowiastki. Przez postać stroiciela fortepianów Katrzensteina Rebecca Salentin opowiada o świecie, którego nie ma, o krakowskich Zydach. Pojawienie się tego wątku w jej powieści nie jest przypadkowe.
– Interesuję się kulturą żydowską nie tylko w Niemczech, ale właśnie w Europie Wschodniej, ponieważ część mojej żydowskiej rodziny pochodzi z Lublina. To są obrazy, które noszę w sobie. Czytałam już jako dziecko na ten temat wszystko, co wpadło mi w ręce. – wyjaśnia autorka.
Rebecca Salentin spędziła mnóstwo czasu na zbieraniu informacji do powieści. Pomagali jej w tym przyjaciele i Instytut Polski w Lipsku. Autorka jeździła do Krakowa, studiowała stare plany miasta, zbierała informacje o życiu krakowskiej bohemy, życiu rodzinnym ziemiaństwa, o polskiej literaturze.
–Zgłębiałam każdy szczegół. Jeden z moich znajomych pomógł mi na przykład zdobyć informacje o krakowskich tramwajach, o tym, jakie miały numery, jak wyglądały, w jakich godzinach jeździły i na jakich trasach. Nie chciałam fantazjować. Podobnie rzecz się miała z architekturą. To było czasochłonne, ale zależało mi na tym, żeby wszystko było autentyczne.- I jest.
Autorka nie oszczędza niemieckiego czytelnika. Postacie jej powieści noszą bardzo autentyczne polskie imiona i nazwiska, na których Niemcy łamią sobie język. Ale na tym nie koniec. Niemiecki tekst Salentin rozmyślnie naszpikowała polskimi słowami takimi jak: dwór, papierówki, pierogi, dom publiczny, hejnał.
– W pierwotnej wersji powieści było ich więcej, ale po konsultacji z lektorką musiałam z niektórych zrezygnować. Zgodziłam się zostawić tylko te, których znaczenie można odczytać z kontekstu. Nie wchodziło natomiast w rachubę upraszczanie imion i nazwisk. Broniłam ich jak lew, bo przecież akcja dzieje się nie tutaj. Z wielkim bólem zgodziłam się na wyrzucenie wątku „czarnej polewki”, ponieważ nikt by tego tutaj nie zrozumiał i nie obyłoby się bez zamieszczenia indeksu, czego nie chciałam.-
Rebecca Salentin zwróciła uwagę wydawców na Open Mike, na najbardziej renomowanym konkursie debiutów literackich, na którym została jedną z finalistek. Wybrała oficynę Schoeffling, gdyż ta najszybciej złożyła jej ofertę. Inga Schoeflink mówi, że przesądził o tym wysoki poziom literacki powieści.
– Zaintrygowało mnie w pierwszej kolejności, że Rebecca Salentin wybrała na debiut zupełnie inny gatunek powieści niż jej rówieśniczki, że umieściła fabułę w innym kraju i w przeszłości. Udało jej się znakomicie uchwycić ducha tamtych czasów. Do wydawnictw trafia wiele manusktryptów debiutujących autorów młodego pokolenia, którzy opowiadają o sobie i nurtujących ich sprawach. Ale mało kto z nich potrafi oddalić się od własnego „ja” i wymyśleć jakąś historię. A historia Rebecci jest wspaniała. Intrygujące jest też wplatanie przez nią w niemiecki tekst polskich słów. To bardzo udane.- ocenia właścicielka oficyny.
Magdalena Rudolf, mieszkająca w Poczdamie polska przyjaciółka autorki, pomagała jej w zbieraniu informacji i była jedną z pierwszych czytelniczek powieści.
-Mnie się wydaje, że historia ta jest sama w sobie uniwersalna. Mogłaby zdarzyć się w czasie przeszłym też gdzie indziej w Europie, ale przez to, że rozgrywa się w Krakowie i okolicach, ma specyficzny urok. Jest do końca konsekwentnie przemyślana. Jest to taki prawdziwy obraz. Można sobie pomyśleć, że tak na prawdę było.-
Rebecca Salentin pracuje obecnie nad następną książką, zbiorem opowiadań, których akcja rozgrywa się tym razem w czasach współczesnych. Dla relaksu pisuje wiersze.
"Hintergrundwissen eines Klavierstimmers"
Rebecca Maria Salentin
Schöffling& Co. Verlag ISBN978-3-89561-364-7