Schröder w Białym Domu
27 lutego 2004Rozmowa obu polityków trwała około pół godziny. Jednym z najważniejszych tematów była oczywiście sprawa Iraku. To na jej tle doszło do znanych powszechnie kontrowersji między Berlinem i Waszyngtonem. Po tej oficjalnej wymianie poglądów Schröder i Bush spotkali się na wspólnym obiedzie; przy tej okazji omawiano także inne zagadnienia stosunków niemiecko-amerykańskich i transatlantyckich w ogóle. Niemiecki kanclerz prezentował się w Waszyngtonie bez śladu tremy, tryskał pewnością siebie. Jego taktyka była czytelna - na pierwszy plan wysuwał nie rozbieżności, lecz to co historycznie i aktualnie łączy Niemcy i USA jako sojuszników w NATO i partnerów we wszystkich dziedzinach, począwszy od zwalczania międzynarodowego terroryzmu aż po gospodarkę i kulturę.
Schröder podkreślał też "niemiecki wkład" na arenie międzynarodowej: Bałkany, Afganistan i inne regiony świata, gdzie obecni są niemieccy żołnierze, pomagając stabilizować sytuację.
To jest przez naszych amerykańskich partnerów doceniane i respektowane - twierdził niemiecki kanclerz. Dał jednak jeszcze raz jasno do zrozumienia, że nie widzie możliwości wysłania żołnierzy Bundeswehry do Iraku. Berlink nie będzie jednak blokować ewentualnej misji NATO w tym kraju. Niemcy gotowe są też udzielić konkretnej niewojskowej pomocy, na przykład w zakresie szkolenia irackiej policji.
Gerhard Schröder jest przeciwko temu, by problematyka Iraku i generalnie sytuacja na Bliskim i Srodkowym Wschodzie zdominowały dialog niemiecko-amerykański. Do ważnych tematów zalicza gospodarkę, rozwój koniunktury po obu stronach Atlantyku, w tym drażliwą kwestię słabości dolara , która daje się we znaki Unii Europejskiej, a zwłaszcza Niemcom.
I w tych dziedzinach na Niemczech i Ameryce spoczywa odpowiedzialność - podkreśla kanclerz Schröder; w interesie obu krajów leży także rozwiązanie problemów, które utrudniają harmonijny rozwój gospodarczy.
Pytań w rodzaju, kto kogo potrzebuje bardziej - Niemcy USA czy USA Niemcy, Gerhard Schröder nie lubi. Nie o to chodzi, lecz o wspólne wartości, podstawy wzajemnych stosunków, które są stabilne i o wiele starsze niż te czy inne, jedynie chwilowe sprawy sporne. W obecnej fazie USA i Europa zdane są na siebie i muszą ściśle współpracować, jeżeli chcą stawić czoła globalnym problemom.
Obecny w czasie rozmów w Waszyngtownie rządowy koordynator do spraw stosunków niemiecko-amerykańskich Karsten Vogt optymistycznie ocenił perspektywy ich rozwoju w nadchodzących miesiącach. Ważny jest klimat, a ten się poprawia.
"W ubiegłym roku" - mówi Karsten Vogt - "mieliśmy jakby chłodne lato. Obecnie - choć według kalendarza jest jeszcze zima - w stosunkach niemiecko-amerykańskich odczuwa się wiosnę i wygląda na to, że na dalsze ocieplenie - i prawdziwe lato - nie trzeba będzie długo czekać".