1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rynek filmowy nie boi się kryzysu

(aj)16 kwietnia 2009

"Berlinale" interesuje zazwyczaj nie tylko kinomanów, lecz również dystrybutorów produkcji filmowych. Reakcje wyrobionej publiczności decydują o tym, który z filmów trafi na ekrany kin.

https://p.dw.com/p/GonS
Czerwnony dywan przed kinem z napisem "Berlinale Palast"
Na Berlinale spotykają się nie tylko artyści, ale i dystrybutorzy filmówZdjęcie: AP

Zrzeszenie European Film Market powstało przed laty przy berlińskim festiwalu i jest jednym z trzech największych tego typu na światowym rynku filmowym. Liczy 6000 zarejestrowanych uczestników z 59 krajów, którzy przyjeżdżają do Berlina i mimo kryzysu finansowego przy okazji festiwalu negocjowali ceny 700 filmów.

-"To pierwsze w tym roku targi filmów i były one barometrem. Jeśli chodzi o kryzys, to wcale go nie odczuwamy"- wyjaśnia Beki Probst, rodowita Turczynka, która posiada swoje kino w Szwajcarii i od 20 lat prowadzi zrzeszenie European Film Market. Jej zdaniem, mimo powszechnego kryzysu finansowego biznes filmowy rozwija się w najlepsze, bo ludzie potrzebują filmów.

Beki Probst przewodniczy zrzeszeniu dystrybutorów filmowych "European Film Market"
Beki Probst przewodniczy zrzeszeniu dystrybutorów filmowych "European Film Market"Zdjęcie: Berlinale 2009

Jest jeszcze inny ważki argument. Chodzi tu głównie o amerykańskie produkcje filmowe. W obliczu kryzysu Amerykanie szukają nowych możliwości finansowych. Ponieważ w USA inaczej niż w Europie nie ma państwowego systemu wspierania, wielu producentów zdanych było wyłącznie na kredyty bankowe oraz przychylność sponsorów. Teraz, tłumaczy Martin Blaney, dziennikarz branżowego magazynu "Screen international", muszą szukać innych możliwości.

- "Aktualnie, by sfinansować wielkie produkcje filmowe szukają możliwości w Indiach, w krajach arabskich. Już w ostatnich latach, jeszcze przed wybuchem kryzysu, Amerykanie szukali sposobów finansowania korzystając z systemu Tax-Shelter na Węgrzech lub produkując w taniej Rumunii lub Rosji. Szukają coraz bardziej na wschodzie, np. w Kazachstanie, ponieważ koszty pracy tam są niższe"- wyjaśnia brytyjski dziennikarz.

Amerykanie w Berlinie

Od dwóch lat producenci amerykańscy przyjeżdżają coraz chętniej do Niemiec, ponieważ wielkie studia filmowe w Poczdamie, Babelsbergu i w Monachium są świetnie wyposażone. Poza tym międzynarodowe koprodukcje mogą ubiegać się o dofinansowanie z Niemieckiego Funduszu Wspierania Filmów. Rząd federalny udostępnia rocznie na cele realizacji filmów w Niemczech 60 milionów euro. Ostatnio skorzystał z tego Quentin Tarantino, kiedy kręcił w Babelsbergu film z Bradem Pittem.

Amerykański filmowiec Quentin Tarantino kręcił już w poczdamskim studiu: Babelsberg
Amerykański filmowiec Quentin Tarantino kręcił już w poczdamskim studiu BabelsbergZdjęcie: AP

-"Dzięki temu systemowi wspierania produkcji filmowych w Niemczech, Francji i innych krajach Europy istnieje zawsze możliwość zdobycia środków na produkcję filmu"- tłumaczy Beki Probst.

Ambitne filmy

Międzynarodowe i narodowe, mniejsze i ambitne filmy świętowały na Berlinale swą europejską i światową premierę. W ramach forum młodego kina oraz filmów dla dzieci prezentowano 4 produkcje holenderskie. Dla Claudii Landsberger samo zainteresowanie filmami przyniesie określony zysk. Zajmuje się ona sprzedażą holenderskich produkcji, poza tym jest prezesem European Film Promotion i dzięki niej małe ambitne filmy z 30 krajów europejskich mają szansę zaistnieć na całym świecie.

-"Z zainteresowaniem obserwuję, że określone filmy są bardzo dobrze robione, np. w Brazylii lub w krajach Europy Wschodniej. I zależy to w wielkim stopniu od nastroju i kultury. Na przykład mamy film, którego akcja rozgrywa się zimą. Nosi tytuł: "Zima w czasach wojny". I to jest przykład typowego lokalnego kina holenderskiego, które będzie można dobrze sprzedać w Azji, bo tam odbierane jest to jako coś egzotycznego".

Historie z egzotycznych krajów

W muzeum Martin-Gropius-Bau odbywała się podczas Berlinale giełda filmowa
W muzeum Martin-Gropius-Bau odbywała się podczas Berlinale giełda filmowaZdjęcie: jirka-jansch.com, 2007

W następstwie globalizacji rośnie zainteresowanie fabułami z egzotycznych krajów. Idzie się do kina, tłumaczy Claudia Landsberger, by tą drogą udać się w podróż w nieznane strony. Nic w tym dziwnego, że europejskie filmy dokumantalne o Azji, Afryce, lub Ameryce Łacińskiej cieszą się rosnącą popularnością. Zrzeszenie European Film Market zareagowało na tę tendencję i pod wspólnym tytułem: "Meet the Docs" zarezerwowało specjalne miejsce handlowe dla tego typu dokumentacji filmowych.
-"Berlin jest rynkiem, na którym znajdzie miejsce również mały producent i mały dystrybutor. I na pewno nie zginie w masie tych największych" - mówi Beki Probst.