1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rozczarowanie i ból „proniemieckich” Ukraińców

30 maja 2022

W zachodnio-ukraińskim mieście Czerniowce wielu mieszkańców ma szczególny stosunek do Niemiec. Niezdecydowane stanowisko niemieckiego rządu wobec wojny w Ukrainie budzi w nich głęboką rozterkę.

https://p.dw.com/p/4C0cA
Serhij Osatszuk, historyk i gubernator obwodu czerniowieckiego w zachodniej Ukrainie
Serhij Osatszuk, historyk i gubernator obwodu czerniowieckiego w zachodniej UkrainieZdjęcie: Privat

Jest wieczór i pokój pogrąża się ciemnościach. Gubernator obwodu czerniowieckiego Serhiej Osaczuk jednak nie włącza światła i w pewnej chwili widać tylko zarys jego twarzy, słabo oświetlonej przez ekran komputera. Jest majowy wieczór i na Skypie trwa rozmowa. W tle słychać wycie syren z powodu alarmu bombowego. Ten dźwięk rozlega się w Ukranie wszędzie tam, gdzie systemy obrony przeciwlotniczej informują o zbliżaniu się rosyjskich rakiet. W ciągu trzech miesięcy wojny Czerniowce jeszcze nie ucierpiały od gradu rosyjskich bomb i rakiet, jednak wielu mieszkańców na wszelki wypadek ucieka do piwnic i schronów.

Tego wieczoru gubernator Ostaszuk nadal siedzi w swoim biurze, jako jedyny w budynku administracji obwodu. – Właściwie też powinienem teraz pójść do piwnicy, ale jeśli już jestem sam w biurze, przynajmniej nie powinienem zapalać żadnych świateł – mówi z uśmiechem.

W ciągu trzech miesięcy wojny Czerniowce jeszcze nie ucierpiały od gradu rosyjskich bomb i rakiet
W ciągu trzech miesięcy wojny Czerniowce jeszcze nie ucierpiały od gradu rosyjskich bomb i rakietZdjęcie: Keno Verseck/DW

Niemcy tracą wizerunkowo

49-letni Serhiej Osaczuk posługuje się doskonałą niemczyzną z lekkim akcentem wiedeńskim. Zanim w 2019 roku został gubernatorem, przez kilka lat był konsulem honorowym Austrii. Historyk doktor nauk przez długi czas studiował i prowadził badania w Niemczech i Austrii. Jest jednym z tych mieszkańców Czerniowiec, którzy po upadku Związku Radzieckiego, już w niepodległej Ukrainie, na nowo odkryli starą habsburską tradycję tego miasta i historycznego regionu Bukowiny. Jego wieloetniczność, legendarną różnorodność i tolerancję na długo przed pojawieniem się terminu wielokulturowości; także jego niemieckojęzyczną kulturę żydowską jidysz.

Ze względu na swoje powiązania ze światem niemieckojęzycznym czerniowiczanie tacy jak Osaczuk byli przez długi czas uważani za budowniczych mostów, osoby publiczne, wzorowych obywateli swojego miasta. Zmieniło się to po rozpoczęciu przez Rosję wojny z Ukrainą. Niemcy straciły ogromny prestiż wśród Ukraińców z powodu niezdecydowanej postawy Berlina wobec wsparcia militarnego, która zdaniem Ukraińców – przy całej ich wdzięczności za wielką pomoc dla uchodźców – jest ucieleśnieniem strachu i tchórzostwa przed Rosją; uosabia hipokryzję w podejściu do deklarowanych wartości i nieumiejętność występowania w ich obronie. A to stawia „niemieckich” Ukraińców w Czerniowcach przed szczególnymi dylematami.

Są smutni i zakłopotani postawą kraju, który jest częścią ich życia, a także ich tożsamości. Niekiedy są zawstydzeni, niekiedy zgorzkniali. Czasami są zmuszani do składania wyjaśnień, ponieważ w oczach współobywateli są postrzegani jako przedstawiciele Niemiec lub Austrii.

Napis na bramie uniwersytetu informujący o schronie przeciwlotniczym
Napis na bramie uniwersytetu informujący o schronie przeciwlotniczym Zdjęcie: Privat

Głęboki osobisty rozdźwięk

Dla Serhija Osaczuka Niemcy są nieodłączną częścią jego życia od czasów studenckich, chociaż zawsze było dla niego jasne, że chce zostać w rodzinnych Czerniowcach. Studiował historię w Konstancji i Monachium, prowadził tam badania do swojego doktoratu, poznał przyjaciół, z którymi do dziś ma kontakt. Jego żona i dwaj synowie również bardzo dobrze mówią po niemiecku, a rodzina regularnie przebywa w Niemczech i Austrii. Oprócz pracy historyka na czerniowickim uniwersytecie, Osaczuk przez długi czas pracował jako tłumacz, doradzał stowarzyszeniom gospodarczym i władzom miasta w kwestiach współpracy z Niemcami i przez pięć lat był austriackim konsulem honorowym.

Gdy o tym wszystkim mówi, daje się wyczuć, co do tej pory znaczyły dla niego Niemcy. Były wzorem do naśladowania, miejscem tęskonoty i kompasem dla europejskiej Ukrainy. Ale wraz z wybuchem wojny na tym uczuciu pojawiła rysa. Jak głęboka, można się zorientować, gdy zapytany, czy bolesne jest dla niego, że rząd kraju, który ukształtował jego tożsamość niechętnie staje po stronie ojczystej Ukrainy, Osaczuk nie odpowiada, lecz ze smutkiem spuszcza wzrok. 

Jak fałszywi prorocy

Po długiej przerwie mówi: „Całe to rozumienie Putina w Niemczech nic nie dało. Rozwiązaniem może być tylko Europa bez Putina. Ale wielu niemieckich polityków jest jak fałszywi prorocy, którzy głoszą jedno, a robią co innego. Możemy afiszować się słowami o wartościach europejskich, ale w rzeczywistości żyjemy zgodnie z zasadą łączenia sił z najsilniejszym, a w tym przypadku jest nim Putin. Ale jesteśmy ludźmi. Chcemy żyć. Mamy prawo nie być bombardowani, niszczeni i masakrowani”.

Podobne odczucia ma germanistka i literaturoznawczyni z Czerniowiec, 45-letnia Oksana Matijczuk, która również przez długi czas studiowała i prowadziła badania w Niemczech, a dziś kieruje ukraińsko-niemieckim towarzystwem kulturalnym na uniwersytecie w swoim rodzinnym mieście.

Oksana Matijczuk, germanistka z Czerniowca przy przeładunku darów z Drezna dla Ukrainy w płn. Rumunii
Oksana Matijczuk, germanistka z Czerniowca przy przeładunku darów z Drezna dla Ukrainy w płn. RumuniiZdjęcie: Keno Verseck/DW

– Mam teraz ambiwalentny stosunek do Niemiec – mówi w wywiadzie dla DW. – Z jednej strony wiele pomocy pochodzi od społeczeństwa obywatelskiego, z drugiej strony postawa rządu niemieckiego jest wielkim rozczarowaniem. Myślę, że w Niemczech istnieje problem źle rozumianej odpowiedzialności historycznej. Ale może, i to jest niedobre przypuszczenie, po prostu biznes jest ważniejszy niż ludzkie życie – stwierdza.

Oksana Matijczuk mówi, że nie czuje presji, by tłumaczyć się przed przyjaciółmi i znajomymi. – Ale znajomi sarkastycznie mówili mi, że skoro mam tyle osobistych związków z Niemcami, powinnam wyjaśnić naszą sytuację wszystkim tamtejszym ludziom – mówi.

Pytania pełne wyrzutów

Inaczej jest w przypadku Mykoły Kusznira, 48-letniego historyka i dyrektora Muzeum Żydowskiego w Czerniowcach. Również on w latach 90. przebywał w Niemczech w ramach wizyt naukowych, a od początku wojny w Ukrainie musiał wysłuchać wielu pełnych wyrzutów pytań. – Moi przyjaciele i znajomi wiedzą, że darzę Niemcy i język niemiecki szczególnym uczuciem – mówi DW Mykoła Kusznir.

– Niektórzy pytają mnie teraz, jak mogę w ogóle utrzymywać kontakty z moimi niemieckimi znajomymi i kolegami. Albo mówią: Czy widzicie, jak zachowują się „wasi” Niemcy?

Mykoła Kusznir, historyk i dyrektor Muzeum Żydowskiego w Czerniowcach
Mykoła Kusznir, historyk i dyrektor Muzeum Żydowskiego w CzerniowcachZdjęcie: Keno Verseck/DW

Mykoła Kusznir mówi, że sam jest przygnębiony niezdecydowaną postawą niemieckiej polityki w kwestii militarnego wsparcia dla Ukrainy, ale zna tło skomplikowanej niemieckiej wrażliwości. – Wielu ludzi w Ukrainie jednak tego nie rozumie i zadaje mi bardzo proste pytania: dlaczego w ogóle ma pan jeszcze przyjaciół w Niemczech? Albo: Dlaczego nie zrywasz kontaktów? To czasami utrudnia mi życie – przyznaje Ukrainiec.

Godni pomocnicy

Tymczasem w biurze Serhija Osaczuka zapada zmrok. Twarz gubernatora jest słabo widoczna na ekranie komputera. Alarm bombowy nie został jeszcze odwołany, być może potrwa całą noc.

Nadeszła pora, by gubernator wreszcie udał się do schronu przeciwlotniczego. Pod koniec rozmowy mówi coś, co niemal wywołuje rumieniec wstydu.

– Otrzymujemy duże wsparcie od innych państw, nie tylko z takich krajów jak USA czy Wielka Brytania, ale także od mniejszych państw, jak kraje bałtyckie czy Rumunia – mówi. I konstatuje: „Pewnego dnia wszyscy oni będą mogli stanąć obok nas z godnością i powiedzieć: Pomogliśmy wam bronić wolności nas wszystkich, naszego europejskiego domu. Nie będzie tam jednak silnych Niemiec. Będą stały bez godności, ponieważ się ukrywały i bały się nam pomóc”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Ukraina chce ciężkiej broni od Niemiec