Rosja. Seria fałszywych alarmów bombowych
18 września 2017Tajemnicza seria anonimowych alarmów bombowych w rosyjskich miastach nie ma końca. Już kilka razy w Moskwie trzeba było ewakuować tysiące ludzi. Służby bezpieczeństwa stoją w obliczu zagadki, kwitną teorie spiskowe.
W Moskwie już w ubiegłym tygodniu ewakuowano ponad 10 domów towarowych, w tym także GUM na Placu Czerwonym. Doniosła o tym agencja Interfax w nocy z niedzieli na poniedziałek (17./18.09.2017). W niedzielę ewakuowano 9000 osób. Jak do tej pory żaden z alarmów bombowych nie okazał się prawdziwy – podają rosyjskie służby bezpieczeństwa.
Już prawie od tygodnia w ponad 20 rosyjskich miastach odebrano telefony z anonimowymi pogróżkami, m.in. w Irkucku, Czycie, Kaliningradzie, Archangielsku, Riazaniu, Omsku i Władywostoku.
W miastach tych ewakuowano szkoły, centra handlowe, dworca i hotele. Nigdzie nie znaleziono jednak ładunków wybuchowych. Jak do tej pory tło tych pogróżek jest niewyjaśnione. Jak podały władze, tylko w ubiegłą środę w Moskwie było 100 takich telefonów.
Ćwiczenia czy hakerzy?
W rosyjskich mediach spekuluje się, czy nie jest to może ćwiczenie służb bezpieczeństwa. Podejrzane wydaje się bowiem, że centralne służby bezpieczeństwa do tej pory nie wypowiedziały się oficjalnie na ten temat. W Briańsku i Czelabińsku lokalanej prasie powiedziano, że są to ćwiczenia służb bezpieczeństwa, jednak nie zostało to oficjalnie potwierdzone. W prasie krążą także przypuszczenia, że może być to atak hakerów. Prorządowy tabloid „Komsomolskaja Prawda” sugeruje, że mogą być to ukraińscy cyberwojownicy. Kreml potępił te pogróżki jako telefoniczny terroryzm. Jak podkreślił w czwartek (14.09.2017) w Moskwie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, muszą zostać znalezieni ludzie odpowiedzialni za te akcje. Prezydent Władimir Putin jest poinformowany o całej sytuacji – zaznaczył.
dpa, afpd / Małgorzata Matzke