1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Reformy rynku pracy w Bundestagu

17 października 2003
https://p.dw.com/p/BIhH

Stawka jest wysoka. W przygotowanym przez rzad pakiecie ustaw dotyczacych rynku pracy chodzi z jednej strony o to, by Federalny Urzad Pracy bardziej intensywnie niz dotad pomagal bezrobotnym w znalezieniu nowego zatrudnienia. I co do tego punktu oporów wlasciwie nie ma. Gorzej rzecz sie ma, gdy chodzi o to, jaka prace musi podjac bezrobotny bez ryzyka utraty swiadczen. Równie kontrowersyjne sa proponowane przez rzad regulacje dotyczace wysokosci zasilków dla osób pozostajacych bez pracy. Federalny Minister Pracy, Wolfgang Clement, przedstawiajac dzis rano w Bundestagu pakiet reform, postawil sprawe jednoznacznie, üe mianowicie praca, jaka powinien podjac bezrobotny, to w gruncie rzeczy kazda legalna praca. Takze w niepelnym wymiarze. Miejmy co do tego jasnosc - powiedzial minister. Oczywiscie musi ona byc wynagradzana w ramach umów zbiorowych. A tam, gdzie takich umów nie ma, wynagrodzenie za nia powinno byc dostosowane do sredniego wynagrodzenia w danym regionie. Nikt nie zamierza prowokowac dumpingu w tej kwestii - zapewnil Wolfgang Clement.

W dotychczasowej praktyce na niemieckim rynku pracy oznacza to rewolucje. Podobnie zreszta, jak uproszczenie struktury swiadczen socjalnych dla bezrobotnych, i w efekcie znaczna ich obnizka.
Na tak zasadnicze ciecia w sieci socjalnej zwiazki zawodowe groza podobna rewolucja. Obradujacy od wczoraj Zwiazek Zawodowy Metalowców oskarza koalicje o zamach na fundamenty socjalnej gospodarki rynkowej, a jego przewodniczacy, Juergen Peters zagrozil wczoraj,ze jezeli socjaldemokraci obstawac beda przy takich celach, to zwiazek w najblizszym czasie nie stoi do ich dyspozycji jako polityczny partner. Polityke rzadu Peters nazwal gospodarczo bezsensowna a pod wzgledem socjalnym nieodpowiedzialna. Bez owijania w bawelne zagrozil on rzadowi otwartym konfliktem, jezeli ten nie zejdzie z drogi prowadzacej do niesolidarnego spoleczenstwa. Poparl go równiez przewodniczacy najwiekszego w Niemczech, liczacego ponad dwa i pól miliona czlonków Zwiazku Zawodowego Branz Uslugowych, Verdi, Frank Bsirske, który w wywiadzie dla dziennika Die Welt jako alternatywe do rzadowych propozycji przedstawil podwyzke skladek socjalnych, dalsze zaciaganie przez panstwo dlugów i nakrecanie w ten sposób koniunktury. Nie do przyjecia jest jego zdaniem perspektywa emerytury w wieku 67 lat i to na poziomie zasilku socjalnego. Bsirske nie grozi wprawdzie bezposrednio zerwaniem przymierza z socjaldemokratami, ale zapowiada walke o bardziej sprawiedliwe rozlozenie ciezaru reform.

Krytyke obydwu zwiazkowców odparowal szef zwiazku pracodawców branzy metalurgicznej, Martin Kannegiesser, który zaruzucil im, ze przyjmuja falszywe zalozenia. "Sadzilem, ze zwiazkowcy lepiej przedstawili ludziom w zakladach rzeczywista sytuacja gospodarcza. I ze wytlumaczyli im, iz nie mozemy postepowac dalej ta sama droga. Nasz standard zycia obnizy sie- niestety."- stwierdzil Kannegiesser.
Dla kanclerza i rzadu gwaltowne reakcje zwiazkowców sa, z politycznego punktu widzenia, korzystne. W spoleczenstwie od pewnego czasu dojrzala juz bowiem swiadomosc, ze bolesne reformy sa nie do unikniecia. Kto sie im przeciwstawia, ten swiadomie i dobrowolnie izoluje sie od spolecznego poparcia. Dla przewodniczacego Juergena Petersa sytuacja jest wiec bardzo niesprzyjajaca. Wyprowadzenie zwiazkowych mas na ulice, nawet przy wsparciu zwiazkowców branz uslugowych, moze skonczyc sie fiaskiem, podobnym do tego sprzed dwóch miesiecy w nowych landach. A to moze oznaczac ostateczny koniec jego zwiazkowej kariery, która po wpadce we wschodnich landach tak czy owak wisi na wlosku.
Ale sprawa nie jest bynajmniej przesadzona, bowiem za tydzien rozpoczyna sie zjazd zwiazkowców branz uslugowych, dla których rzadowe reformy sa równie goracym tematem, jak dla metalowców.