1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Refleksje historyczne Władysława Bartoszewskiego

1 września 2009

Władysław Bartoszewski należał do grona ludzi ze środowiska inteligencji katolickiej w Polsce, którzy mimo traumatycznych przeżyć wojennych, już w latach sześćdziesiątych zabiegali o pojednanie z Niemcami.

https://p.dw.com/p/JM11
Władysław Bartoszewski
Władysław BartoszewskiZdjęcie: DW/B. Coellen

DW

: Czy pamięta Pan dzień pierwszego września? Było lato a Pan miał 17 lat.

W.Bartoszewski:

Pamiętam bardzo dokładnie, był to całkowicie normalny letnio-wczasowy dzień w klimacie środkowej Europy, ale ten klimat środkowej Europy należy rozumieć w podwójnym znaczeniu: pogoda, klimat i atmosfera polityczna. Klimat i atmosfera polityczna była nienormalna już od kilku miesięcy. Nawet dla ludzi mało zainteresowanych polityką.

Te miesiące od przemówienia Hitlera 28 kwietnia 1939 roku, z pogróżkami, z oświadczeniem, że nie obwiązuje pakt o nieagresji z Polską, z agresywnymi zarzutami wobec Polski, napotkał na odpowiedź ministra spraw zagranicznych Polski Józefa Becka 5 maja. I to był moment ostrzegawczy dla ludzi myślących politycznie. Ponieważ wtedy było wyraźnie powiedziane ze strony Hitlera, że idzie na całość - używając języka kolokwialnego - a ze strony rządu polskiego, że my nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cennę, i że są granice tych wszelkich ustępstw. To Hitler przyjął do wiadomości - jak wiadomo dzisiaj - niechętnie, tylko pod ciśnieniem umowy polsko-angielskiej i polsko-francuskiej. Przypuszczam, że to leżało u podłoża przyspieszonych zabiegów, które doprowadziły 23 sierpnia do kolejnego etapu przełomowego a mianowicie do paktu zwanego Ribbentrop-Mołotow, z później sformułowanymi, wtedy jeszcze nie znanymi, tajnymi klauzulami, które decydowały o agresywnym charakterze tego paktu wbrew oświadczeniom medialnym. To był ostatni tydzień przed 1 września.

Czułem ogromne zagrożenie

Wakacyjna beztroska w Zielonce
Władysław Bartoszewski - wakacyjna beztroska w ZielonceZdjęcie: Wladyslaw Bartoszewski

Jeżeli więc ktoś mnie pyta dzisiaj, co ja wtedy jako 17- i półroczny niespełna maturzysta czułem? No cóż, czułem ogromne zagrożenie i wtedy już raczej sądziłem, że nastąpi wojna. Kilka miesięcy wcześniej sądziliśmy, że Hitler się na to nie odważy. Ale po 23 sierpnia opinie w tych ostatnich dniach zmieniały się. Ja byłem odległy od środowisk intelektualnych. Mój ojciec był wyższym urzędnikiem bankowym, czyli odpowiednio mieliśmy znajomych w tych środowiskach: akademickich, inteligencji, wyższych urzędników, ludzi, którzy rozmawiali o polityce. Dla chłopca był do materiał do namysłu. Liczyłem się z tym, że jeżeli wybuchnie wojna to dostanę się do wojska. Jeszcze wtedy nie miałem żadnego powołania. U nas zaczynało się to od 18 lat, a ja miałem 17 i pół. Czyli to były ostatnie beztroskie, z osobistego punktu widzenia, miesiące mego życia.

DW

: Czy pamięta Pan, kim chciał Pan wtedy być, o czym Pan marzył?

W.Bartoszewski: C

hciałem być dziennikarzem, podróżnikiem, reporterem, pisarzem. Rzeczywiście interesowałem się światem, ludźmi, otoczeniem - mówiąc najogólniej: geografią, historią i kulturą.

Różnice w poczuciu moralnym między Niemcami a Rosją

DW:

Jakie konsekwencje ma pakt Hitler-Stalin dla świadomości historycznej w Polsce dzisiaj i jaki wpływ ma on na polska politykę wobec Niemiec i Rosji?

Władysław Bartoszewski z żoną na wystawie poświęconej Powstaniu Warszawskiemu
Władysław Bartoszewski z żoną na wystawie poświęconej Powstaniu WarszawskiemuZdjęcie: Wladyslaw Bartoszewski

W.Bartoszewski:

Ma znaczenie tak wielkie, że myślę, iż poza Niemcami i Polakami oraz dotkniętymi konsekwencjami tego paktu narodami takimi jak Litwini, Łotysze i Estończycy, w jakimś stopniu Rumunii i inni sąsiedzi (…), we wszystkich tych krajach pozostawił on trwały ślad. Niestety nie zawsze pozytywny i dobrze rokujący dla przyszłości nawet dziś, szczególnie, jeżeli nie widać wystarczających objawów refleksji na równi u obu stron. O ile po stronie niemieckiej, a więc po jednej ważnej stronie tego paktu widać refleksję historyczną pogłębioną od wielu lat - i obecna rocznica przyniosła już w tej chwili, i przyniesie zapewne w następnych dniach jeszcze szereg wypowiedzi, bardzo ważnych politycznych i historycznych refleksji moralnych - o tyle po stronie drugiej nie istnieje najwyraźniej adekwatna świadomość odpowiedzialności za Związek Sowiecki przez Federacje Rosyjską. Odpowiedzialności podobnej do tej, jaka istnieje od lat w Republice Federalnej Niemiec jeszcze przed zjednoczeniem za Trzecią Rzeszę. Nie ma porównywalnego spojrzenia na to. A skoro nie ma porównywalnej wspólnej płaszczyzny, bardzo trudno jest uczciwie ocenić, co z tego może wyniknąć. W każdym razie nie może wynikać nic dobrego z daleko idących różnic poczucia moralnego i poczucia wartości w ogóle.

To zawsze było w historii wszystkich narodów pewnym problemem, nie tylko w historii Polaków, Niemców, Rosjan. To nie jest narodowe, to jest ludzkie. Byłbym bardzo zadowolony, gdyby wybitni przedstawiciele państwa rosyjskiego, bądź polityczni, bądź nawet religijny, bo i tego brak, powiedzieli publicznie, że widzą w historii całkiem wielkiego państwa, wielkiego narodu też epizody i fragmenty, na które patrzą dzisiaj ze wstydem, tak jak o tym mówi wielu wybitnych Niemców łącznie z rządzącymi.

Byliśmy ofiarami sadystów

Więzień KL Auschwitz
Władysław Bartoszewski - więzień KL AuschwitzZdjęcie: Wladyslaw Bartoszewski

DW:

Pan ma bardzo wielu przyjaciół w Niemczech. Czy stojąc na placu apelowym w obozie Auschwitz pomyślał by Pan, że będzie to możliwe?

W. Bartoszewski:

Ja nie byłem ani jasnowidzem ani obdarzonym żadnymi metafizycznymi tendencjami, tylko normalnym 17-18 letnim chłopakiem, który jeżeli ma trudności, to myśli przede wszystkim o tym, jak z nich wybrnąć, a nie zastanawia się tak bardzo nad tym, jakie historyczne skutki będzie miało jego życie. Natomiast wymiar zła, z którym przyszło mi się zetknąć, wymiar nienawiści, wymiar sadyzmu, bo to trzeba też tak nazwać, to wszystko było elementem kopiącym rów, przepaść właściwie. Wydawało się, że jest taka przepaść miedzy nimi a nami, sprawcami i ofiarami. A tymi ofiarami wtedy, w roku 1940, kiedy ja trafiłem do KZ Auschwitz, byli niemal wyłącznie polscy inteligenci, później trafili tam jeńcy Armii Czerwonej, jeszcze później w ogromnym wymiarze, w celu wyniszczenia biologicznego w ramach planowanej akcji politycznej, Żydzi. Ale to był rok 1940 i właściwie byliśmy my i oni. My czyli Polacy na terenie okupowanym przez Trzecię Rzeszę – a oni wykonawcy polityki Trzeciej Rzeszy na najniższym szczeblu: kapo, kriminaliści, bandyci, sadyści z natury, których jeszcze stymulowano, aby swój sadyzm okazywali za pewne korzyści. Myśmy się spotkali z najgorszą kategorią Niemców, z jaką w ogóle mogliśmy się spotkać. Bo nie tylko z umundurowanymi zbrodniarzami, ale i z więźniami kryminalnymi, którzy po prostu byli izolowani od społeczeństwa niemieckiego, jako niebezpieczni dla otoczenia, i mieli wyżywać swoje sadystyczne instynkty na wrogu, czyli na podludziach, czyli na Słowianach, czyli na Polakach, bo ci byli pierwszym w kolejności wydarzeń wojny, materiałem eksperymentalnym.

Polsko-niemieckie spory

Władysław Bartoszewski z Horstem Köhler (2009)
Władysław Bartoszewski z prezydentem Niemiec Horstem Köhler (2009)Zdjęcie: Wladyslaw Bartoszewski

DW: Dlaczego obecnie miedzy Polakami i Niemcami, którzy od 5 lat żyją razem w UE, tak łatwo dochodzi do ostrych starć, awantur? Skąd to się bierze?

W.Bartoszewski: Myślę, że te ostre starcia i awantury są wyolbrzymiane przez część mediów. Sam jestem z zawodu dziennikarzem i musze powiedzieć,że patrzę z niepokojem na daleko idące wyostrzenia różnych obrazów w mediach niemieckich, niektórych oczywiście, ale i polskich i innych krajów. To nie jest specjalnością ani Polaków ani Niemców. Myślę, że znalazłyby się również znakomite przykłady wspólnych działań. Codziennie żołnierze Bundeswehry ćwiczą z żołnierzami polskimi na poligonie, koło Drawska i na południu Koszalina. Nie ma żadnych wiadomości i artykułów na ten temat, bo nic się złego nie dzieje. Czyli nic złego nie opowiadają, są dobrze traktowani, jak wyjdą do miasta, są miłymi gośćmi. To nie jest temat dla mediów. Jeżeli jest temat sporny, kryminalny, to jest to tematem dla mediów. Saksonia, Brandenburgia, Meklenburgia-Przedpomorze mają setki codziennych dobrych kontaktów zawodowych, gospodarczych, technicznych, kulturalnych, naukowych, komunikacyjnych, sportowych. Niemieccy i polscy mieszkańcy regionów tych landów i odpowiednich trzech województw Polski spotykają się ze sobą. Wiem o tym z czasu, kiedy byłem dwukrotnie ministrem spraw zagranicznych po zmianach w Europie środkowo-wschodniej i kiedy jeździłem jako gość i przyjmowałem gości stamtąd. Wtedy rozmawialiśmy rzeczowo na przykład z ministrami krajowymi, jakie są problemy. Właściwie nie było żadnych bolesnych, trudnych problemów, które by wymagały naszej interwencji z góry. Taka jest rzeczywistość i dlatego tak mało się o tej dobrej stronie wie, tak mało o dobrych stronach się opowiada. Czasami regionalne radiostacje oraz telewizje niemieckie podają w godzinach nocnych jakieś małe reportaże.

Barbara Cöllen rozmawia z Władysławem Bartoszewskim 24 sierpnia 2009
Barbara Cöllen rozmawia z Władysławem Bartoszewskim 24 sierpnia 2009Zdjęcie: Wladyslaw Bartoszewski

A kiedy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej to tematem reportaży było głównie, czy ceny się nie zmieniają, czy nie będzie kłopotów w kontaktach gospodarczych z Polską. Tak się wypowiadali normalni mieszkańcy. A oprócz tego, jako spadek po NRD - bo przecież Polska była też Republiką Ludową - po obu stronach istnieją małe grupy: głośne, aktywne, ekstremiści. Ludzie, którzy szukają rozgłosu poprzez skrajne hasła. Wiemy, że przy obecnych wyborach do dwóch landtagów na terenie dawnej NRD mówi się o zagrożeniu ze strony prawicowych awanturników, którzy mogą zakłócić pewną harmonie demokratycznego ładu jaka panuje w stabilnym porządku Republiki Federalnej Niemiec.

Pozytywna ocena 60 lat RFN

DW:

Jak ocenia Pan 60 lat historii i demokracji RFN?

Władysław Bartoszewski - sekretarz stanu w Kancelarii Donalda Tuska ds. relacji międzynarodowych
Władysław Bartoszewski - sekretarz stanu w Kancelarii Donalda Tuska ds. relacji międzynarodowychZdjęcie: Wladyslaw Bartoszewski

W. Bartoszewski:

Muszę powiedzieć, że moja wiedza i historyka i pisarza i do tego świadka - uczestnika, który 7 lat mieszkał w Niemczech i 7 lat w Austrii, czyli 14 lat obserwował to z bliska, jako człowiek pracujący w tych krajach, usposabia mnie w sumie optymistycznie. Uważam, że te 60 lat należy do najwspanialszych, pozytywnych kart w historii narodu niemieckiego od czasu stosunków polsko-niemieckich, słowiańsko-niemieckich w dobie czasu św.Wojciecha, Rychezy i innych osób czasów średniowiecza.

Rozmawiała: Barbara Cöllen

red.odp.: Małgorzata Matzke