1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Raport MFW o bankowości Liechtensteinu

Pascal Lechler7 lipca 2008

Liechtenstein długo cieszył się w Niemczech opinią szczególnie wygodnego, bo bliskiego, raju podatkowego. Bankowość tego kraju wziął ostatnio pod lupę Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

https://p.dw.com/p/EXx9
Zdjęcie: DW-Montage/Bilderbox.de

Kiedy w lutym tego roku wybuchła afera na tle nadużyć podatkowych ówczesnego szef akoncernu Deutsche Post AG, Klausa Zumwinkla, z jednej strony potwierdziła pogłoski o księstwie jako europejskiej pralni brudnych pieniędzy, z drugiej zaś zachwiała wiarę w dyskrecję tamtejszych banków. Okazało się bowiem, że można wykraść z nich dane, ułatwiające potem niemieckemu fiskusowi ściganie nielojalnych podatników-milionerów.

Ujawnienie tajnych kont w Liechtensteinie wielu niemieckich milionerów, którzy ulokowali w tamtejszych bankach pieniądze w nadziei uchronienia ich przed zakusami rodzimego urzędu skarbowego, wywołała burzę, która szybko jednak ucichła. Jej echa musiały jednak dotrzeć do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który postanowił skontrolować pracę Urzędu do spraw Rynku Finansowego - w skrócie FMA - w Lichtensteinie i opublikował raport w tej sprawie. Ku zaskoczeniu wielu, raport ten wystawia dobre świadectwo pracy tej instytucji, nadzorującej pracę sektora finansowego w Liechtensteinie. Zdaniem władz Międzynarodowego Funduszu Walutowego działające w Księstwie Liechtensteinu banki i ich instancje kontrolne potrafią skutecznie zwalczać przypadki prania brudnych pieniędzy i zapobiegać finansowaniu międzynarodowego terroryzmu. Czyżby zatem wszystko było w porządku i lutowa afera z udziałem Zumwinckla i innych była przypadkiem odosobnionym?

Laurka dla podatkowego raju

Jeden z banków w Liechtensteinie
Jeden z banków w LiechtensteinieZdjęcie: AP

Jeśli wziąć raport MFW za dobrą monetę, rynek finansowy w Liechtensteinie nie odbiega wiele poziomem jakości od tego, który znajdziemy w Szwajcarii, Wielkiej Brytanii oraz Luksemburgu. Trudno się dzwić, że szef FMA Mario Gassner nie kryje zadowolenia z raportu MFW.

- Myślę, że dla każdego rynku finansowego, prowadzącego działalność na skalę międzynarodową, takiego jak nasz w Liechtensteinie, kontrola ze strony wielkiej, niezależnej instytucji nadzorczej, jaką jest Międzynarodowy Fundusz Walutowy, ma duże znaczenie, bo wystawia nam świadectwo, czy i jak trzymamy się obowiązujących w świecie standardów. Gdybyśmy ma sami wystąpili z oświadczeniem w tej sprawie, zapewne nie odniosłoby ono za granicą takiego skutku, jak oficjalna opinia MFW - twierdzi Gassner.

Urząd do spraw Rynku Finansowego działa w Liechtensteinie dopiero od roku 2002, jest więc jeszcze bardzo młodą instytucją kontrolną. Przedtem jego kompetencje przysługiwały różnym ministerstwom. Wszystko to trzeba widzieć we właściwej skali. Władzę wykonawczą sprawuje w Liechtensteinie (35 tys. mieszkańców) premier, wspomagany przez czterech ministrów, zwanych radcami rządowymi. Urząd do spraw Rynku Finansowego jest niezależny i podlega tylko parlamentowi, czyli landtagowi, w którym zasiada 25 posłów.

Kontrola liberalnego prawa

Klaus Zumwinkel (w środku) wyprowadzany ze swojej willi przez policję podatkową
Klaus Zumwinkel (w środku) wyprowadzany ze swojej willi przez policję podatkowąZdjęcie: picture-alliance/ dpa

FMA zajmuje się na co dzień wyłącznie zasadami obowiązującymi na międzynarodowym rynku finansowym i nadzorowaniem przestrzegania prawa obowiązującego w Księstwie. To zaś różni się, i to bardzo, od tego, które obowiązuje w Niemczech. W Liechtensteinie nie ma, na przykład, przepisów nakazujących karać przypadki uchylania się od płacenia podatków i ściagania przestępstw podatkowych. Obowiązuje tam bardzo liberalne prawo podatkowe i w takich oto, bardzo luźnych ramach działają wszystkie, tamtejsze instytucje finansowe, z bankami na czele. Innymi słowy, Urząd do spraw Rynku Finansowego w Liechtensteinie nie musi się specjalnie wysilać, żeby móc stwierdzić, że wszystko, lub prawie wszystko odbywa się w zgodzie z tamtejszym prawem...

Jeśli zatem w raporcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego w ogóle wspomniano o aferze z udziałem Klausa Zumwinkla, to tylko w kontekście przepisów o ochronie danych osobowych. Innymi słowy, mowa była o tym, co należy uczynić, aby w przyszłości żadne dane o kontach zagranicznych klientów nie wyciekły za granicę. I tym właśnie zajmuje się szef rady nadzorczej Urzędu do spraw Rynku Finansowego René Melliger. Zapytany czy jest to w stanie zagwarantować, że nie powtórzy się historia z lutego i niemiecki wywiad nie wejdzie ponownie w posiadanie informacji o tajnych kontach bogatych Niemców w Liechtensteinie, Melliger kwituje krótko, że zawsze może znaleźć się gdzieś słaby punkt, a jest nim najczęściej konkretna osoba.