1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wojna Putina. Gorzkie przebudzenie dla niemieckich polityków

Christoph Hasselbach | Matthias von Hein
23 lutego 2022

Wkroczenie rosyjskich wojsk do Donbasu udaremniło wieloletnie wysiłki Niemiec w zakresie mediacji. Co może teraz osiągnąć niemiecka dyplomacja? ANALIZA

https://p.dw.com/p/47UkP
Flaggen Deutschland und Russland
Zdjęcie: Thomas Koehler/ picture alliance/photothek

Polityka Niemiec wobec Rosji legła w gruzach. Polityka, która opierała się na dialogu, podczas gdy prezydent Putin tworzy teraz fakty - fakty militarne. Ukraińsko-rosyjskie porozumienie mińskie, które zostało wynegocjowane przy znacznej mediacji Niemiec, "Putin rozerwał na strzępy", jak powiedziała amerykańska ambasador przy ONZ Linda Thomas-Greenfield na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa.

Porozumienie mińskie jest "istotnym elementem niemieckiej polityki wobec Rosji" - powiedział w wywiadzie dla Deutsche Welle Thomas Kunze, szef moskiewskiego biura Fundacji Konrada Adenauera, związanej z CDU. - Niemcy, poprzednia kanclerz i obecny kanclerz czynili usilne starania, by wdrożyć postanowienia z Mińska. Teraz, po decyzji Rosji, nie jest to już możliwe - dodaje ekspert.

Niemieckie rządy wszystkich opcji wielokrotnie powtarzały: użycie wojska nie jest rozwiązaniem. Dla Putina jest. Podobnie jak aneksja ukraińskiego półwyspu Krym w 2014 r., która była operacją wojskową.

Zmieniona sytuacja na świecie

Johannes Varwick, ekspert ds. polityki zagranicznej z Uniwersytetu w Halle, uważa, że ludzie w Niemczech długo nie zdawali sobie sprawy z tego, że Putin "na poważnie kwestionuje istnienie Ukrainy jako suwerennego państwa". A to, "oczywiście, nie stanowi już podstawy do negocjacji, z której można by wyprowadzić równowagę interesów. Pod tym względem sytuacja już się zmieniła i świat naprawdę wygląda dziś inaczej niż wczoraj".

Niemiecka dyplomacja jest więc w tej chwili bezradna, ponieważ obowiązują ją żelazne zasady, które dla Putina nic nie znaczą. We wtorek (22.02.2022) kanclerz Scholz przypomniał o zasadach nienaruszalności i niezmienności granic. Na tych zasadach opiera się cały powojenny porządek. Można tu mówić o podstawowym problemie zrozumienia, a także o bardzo różnych interpretacjach historii: Po okresie hitleryzmu i wywołanej przez nich wojnie światowej Niemcy rozpoczęły politykę niestosowania przemocy. Z kolei Putin postrzegał rozpad Związku Radzieckiego jako tragedię, którą chciałby częściowo odwrócić, nawet przy użyciu siły.

Rury
Kanclerz Scholz zawiesił procedurę certyfikacji gazociągu Nord Stream 2 Zdjęcie: Jens Büttner/dpa/dpa-Zentralbild/picture alliance

Wzajemne zależności

Niechęć Niemiec ma jednak także konkretne przyczyny ekonomiczne. Niemcy są bardzo uzależnione od rosyjskich dostaw energii; pozyskują z Rosji ponad 40% ropy naftowej i ponad połowę gazu ziemnego. - Rosja zamierza kontynuować nieprzerwane dostawy (gazu ziemnego) na rynki światowe - uspokajał już we wtorek zachodnich klientów Władimir Putin. Jeśli będzie chciał, złamanie prawa międzynarodowego nie zmieni nic w kwestii niezawodności rosyjskich dostaw. Zależność ta istnieje również w drugą stronę: Rosja pilnie potrzebuje niemieckich i europejskich płatności i inwestycji.

Jeszcze przed wkroczeniem wojsk rosyjskich do Donbasu na niemiecki rząd wywierano ogromną presję, aby nie uruchamiał nowego bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2. Prezydent USA Joe Biden powiedział niedawno na wspólnej konferencji prasowej z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem w Waszyngtonie, że inwazja oznaczałaby koniec rurociągu.

Scholz stał z boku i ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. - Dzisiaj sytuacja jest zasadniczo inna - powiedział we wtorek w Berlinie, zawieszając proces certyfikacji projektu Nord Stream 2.

Ceny gazu i benzyny w Niemczech już od miesięcy gwałtownie rosną, co uderza w konsumentów. Minister gospodarki Robert Habeck z Partii Zielonych przygotowuje ludność na nowe obciążenia: - Chcę jeszcze raz podkreślić, że wojna napędza ceny - powiedział. Presja polityki wewnętrznej prawdopodobnie ograniczy zakres nowych sankcji.

Putin i Scholz po obu stronach długiego stołu na Kremlu
Oddaleni od siebie - symboliczne zdjęcie z rozmów Putin-Scholz na Kremlu (15.02.22)Zdjęcie: Mikhail Klimentyev/dpa/Sputnik/picture alliance

Ostrożne wypowiedzi Berlina

Wyjaśnia to również, dlaczego niemiecki ton wobec Rosji nadal brzmi umiarkowanie, zwłaszcza w SPD, do której należy kanclerz Olaf Scholz. Nils Schmid, rzecznik klubu parlamentarnego SPD ds. polityki zagranicznej, powiedział dziennikarzom Bayerischer Rundfunk, że dyplomatyczne rozwiązanie staje się coraz trudniejsze. Rosja wysadziła w powietrze jedyne jeszcze istniejące ramy negocjacji wokół wschodniej Ukrainy. - Ale mimo to powinniśmy spróbować przedyskutować z Rosjanami parametry porozumienia mińskiego - zaznaczył polityk SPD.

Omid Nouripour, lider Partii Zielonych i ekspert ds. polityki zagranicznej, także nadal popiera deeskalację. Tak, Niemcy będą dążyć do wprowadzenia kolejnych pakietów sankcji, ale nie wszystko można wyłożyć na stół od razu, musimy raczej krok po kroku przyglądać się temu, co robi strona rosyjska - wyjaśnił w radiu RBB.

Politycy opozycyjnych chrześcijańskich demokratów są bardziej stanowczy. Jürgen Hardt, rzecznik klubu poselskiego CDU/CSU ds. polityki zagranicznej, zdaje się żałować, że Rosja została dość lekko potraktowana za aneksję Krymu. - Inaczej niż w 2014 r., po aneksji Krymu i destabilizacji wschodniej Ukrainy przez Rosję, musimy teraz prowadzić jednoznacznie twardą i szybką politykę sankcji - mówi polityk CDU. - Jeśli Zachód nie przejdzie tego testu warunków skrajnych, w Europie zapanuje trwały rozdźwięk.

Ekspert ds. polityki zagranicznej Varwick również popiera dalsze sankcje, ale ostrzega, by nie oczekiwać zbyt wiele. - Determinacja (Putina) jest ogromna, a możliwości wpływu niewielkie", ponieważ Putin bardzo dokładnie skalkulował ryzyko.

Putin, Macron, Merkel i Zełeński
Format normandzki, "cudowne dziecko" Paryża i Berlina, okazał się iluzjąZdjęcie: Alexei Nikolsky/TASS/picture alliance

Potrzeba cierpliwości 

Nie wiadomo, co jeszcze pozostaje niemieckiej dyplomacji poza sankcjami gospodarczymi. - W tej fazie, oprócz wstępnych sankcji, ważne jest, aby zapobiec dalszej eskalacji, a tym samym kolejnej katastrofie. Wszystkie nasze wysiłki dyplomatyczne są ukierunkowane na ten cel - oświadczył kanclerz Scholz. Ale na razie nie wyjaśnił, w jaki sposób zamierza to robić.

Mimo wszystko Scholz powiedział, że on i prezydent Francji Emmanuel Macron obstają przy formacie normandzkim. W tej rundzie szefowie państw i rządów Rosji, Ukrainy oraz - w roli mediatorów - Niemiec i Francji wynegocjowali w 2015 roku rozwiązanie pokojowe dla wschodniej Ukrainy.

Czy to jest jeszcze realne? Johannes Varwick widzi na to szanse dopiero w dłuższej perspektywie. Jego zdaniem "nie możemy teraz chować głowy w piasek i mówić: teraz wszystko się nie udało i musimy poddać się wydarzeniom". Jak dodaje, trzeba wytrwale dążyć do osiągnięcia tego celu, w tym także do wykorzystania formatu normandzkiego. - To nie stanie się jutro, może nawet nie pojutrze. Nadejdzie jednak dzień, w którym znów trzeba będzie odwołać się do dyplomacji. I powinniśmy się do tego przygotować już teraz - podkreśla.

Thomas Kunze z Fundacji Konrada Adenauera w Moskwie zaznacza, że porozumienie mińskie jest w rozsypce. Ale "polityka Niemiec wobec Rosji nie składa się wyłącznie z polityki zagranicznej". Istnieje ogromna liczba związków z Rosją, w społeczeństwie obywatelskim, między Kościołami, w nauce, w dziedzinie kultury. - Tutaj nie mamy do czynienia z gruzami i nie wolno nam do tego dopuścić - podkreśla ekspert.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>