Psycholog: Brak strachu to najlepsza broń
24 marca 2016DW: Paryż, Stambuł, Ankara i teraz Bruksela. Zagrożenie terroryzmem czuje się teraz wszędzie. Co taki strach może zrobić z człowiekiem?
Borwin Bandelow: To naturalne, że ludzie są pełni obaw, czy na przykład można bezpiecznie pójść na dworzec kolejowy w Monachium, czy spokojnie można odlecieć z Berlina i czy nie zostanie się ofiarą ataku. W tej chwili są bardzo, bardzo niepewni; przede wszystkim dlatego, że taka sytuacja trwa od wielu miesięcy.
Takie zamachy prawie bez wyjątku przeprowadzane są w dużych miastach. Czy dlatego, że strach jest tam większy, po prostu dlatego, że praktycznie w takich wypadkach nie ma drogi ucieczki?
To jest tak, że ktoś, kto jest w określonym miejscu, na przykład na lotnisku w Monachium, myśli: to może być następny cel ataku. Trzeba wówczas jednak pamiętać: szanse na stracenie życia w taki sposób w Niemczech są podobne jak podczas innych zagrożeń, z którymi mamy do czynienia codziennie. Na przykład, każdego roku 3 tysiące osób ginie w wypadkach samochodowych, a nikt przecież nie zastanawia się czy wsiąść do auta, bo to niebezpieczne dla życia. Osoby, które jednak trzymają się takich myśli, naturalnie czują duży strach. Podobnie jak ci, którzy pracują w newralgicznych miejscach.
Czy to rozsądne, bać się teraz?
Gdy nadchodzi niebezpieczeństwo, które wydaje się poza kontrolą, a przede wszystkim jest nowe, odczuwa się je jako straszniejsze niż te zagrożenia, które już znamy. Statystyczna możliwość poniesienia śmierci w zamachu terrorystycznym jest całkowicie przeceniana w porównaniu z innymi zagrożeniami, które na nas czyhają.
Czy terroryści nie tak właśnie osiągają swój cel, gdy ludzie ze strachu ograniczają swoją swobodę życia?
Perfidna strategia terrorystów polega na tym, że chcą zasiać niepewność u każdego, w każdym kraju. Przede wszystkim chodzi im o poczucie zagrożenia. Trzeba jednak pamiętać, że terroryści to też ludzie, często z problemami psychicznymi, ale też z wieloma fantazyjnymi wyobrażeniami, jak mogą wstrząsnąć posadami świata zachodniego. Tak długo nad tym myślą, aż opracują plan skutecznego działania na masową skalę. Osiągnąć wiele relatywnie niewielkimi środkami, to ich cel.
Trzeba koniecznie zaznaczyć: brak strachu przed zamachami to nasza najlepsza broń przeciwko terroryzmowi. Nie zmieniajmy naszego życia. Nie odwołujmy wyjścia ma mecz. Nie rezygnujmy z podróżowania samolotami. W ten sposób lepiej zwalczymy terroryzm niż chowając się w mysiej norze.
A jeśli jednak ktoś się boi? Co wtedy robić?
Nie ma jakiegoś cudownego sposobu na pozbycie się obaw. Oczywiście można powiedzieć, że statystycznie jest to naprawdę mało możliwe, by zginąć w zamachu, ale to może nie przekonać, gdy słyszy się o wielu ofiarach w Brukseli. Nie istnieje recepta jak się chronić przed takimi obawami. Trzeba jednak wiedzieć, że w życiu zawsze istnieje jakieś ryzyko.
Czy ludzie boją się terroryzmu bardziej teraz niż kiedyś?
To przychodzi falami. We wrześniu 2001 roku (po zamachach w Nowym Jorku i Waszyngtonie - red.) pojawił się ogromny strach. Teraz mamy do czynienia z długą serią zamachów, przy której ma się wrażenie, że to będzie trwać, że końca nie widać. To daje do myślenia, ponieważ efekt poczucia bezpieczeństwa, który zwykle wraca po czterech tygodniach, obecnie jest bez przerwy zakłócany przez kolejne tragedie.
Pewnego dnia doprowadzi to do tego, że ludzie zaczną coraz szybciej wracać do siebie, do swojego zwykłego rytmu. Podobnie jak dzieje się to z mieszkańcami Bagdadu, którzy muszą na co dzień żyć z tym, że co kilka dni wybucha bomba. Przyzwyczaili się do tego i dalej chodzą na targ, by zrobić zakupy. Tak samo zacznie dziać się w Niemczech; ludzie zaczną się dystansować od myśli o atakach. Teraz jednak wygląda na to, że w społeczeństwie pojawił się strach.
Rozmawiała Helena Baers / opr. Dagmara Jakubczak
* Borwin Bandelow - ekspert od zaburzeń lękowych, przewodniczący Towarzystwa Badań nad Strachem (Gesellschaft für Angstforschung), zastępca dyrektora Kliniki Psychiatrii i Psychologii Uniwersytetu Medycznego w Getyndze