Przyjaciół poznaje się w biedzie
16 stycznia 2012Są w historii daty straszne. Taką straszną datą był 1 września 1939 roku, kiedy Niemcy napadając na Polskę rozpętały II wojnę światową. Niszcząc miliony istnień ludzkich, siejąc śmierć i pożogę, Niemcy wykreśliły się wtedy z mapy cywilizowanych państw świata. Zniszczeniu uległo także to, co dla sąsiadujących krajów jest najważniejsze – wzajemne zaufanie i szacunek. Potrzeba było wielu powojennych dziesięcioleci i wielkich, odważnych ludzi po obu stronach granicy, by przezwyciężyć ten koszmar. Potrzeba było Konrada Adenauera, Stanisława Stommy, Władysława Bartoszewskiego, biskupa Bolesława Kominka, kardynała Wojtyły, Willego Brandta, Ludwiga Mehlhorna i wielu, wielu innych zaangażowanych osób.
Straszną dla narodu polskiego datą był także 13 grudnia 1981 roku. Dla wolnych, zachodnich Niemiec, data ta stała się swoistym sprawdzianem, papierkiem lakmusowym pojednania z Polską. Niemcami zachodnimi (i – nie zapominajmy - kręgami opozycji w NRD) owładnęła fala sympatii do Polski, jakiej tutaj nie widziano od czasów Powstania Listopadowego. Tysiące ciężarówek na białych rejestracjach ruszyło na wschód. Jako wyraz „solidarności z Solidarnością” do Polski nadeszły miliony paczek. Było w nich coś więcej niż tylko artykuły żywnościowe czy higieniczne, o które w kraju było trudno. Wraz z niemieckimi paczkami do polskich domów trafiała nadzieja, że nie jesteśmy sami, że są ludzie i społeczeństwa, które w wolnym świecie o nas myślą i pamiętają.
Tamten gest narodu niemieckiego pod adresem narodu polskiego był w trudnej polsko-niemieckiej historii czymś niezwykłym. Bo choć podwaliny pod polsko-niemieckie pojednanie położyli politycy i ludzie Kościołów, to jednak nie byłoby ono możliwe bez współdziałania społeczeństw. I choć w polsko-niemieckiej historii nie brakuje strasznych dat, to pocieszające jest to, że wczorajsi wrogowie mogli zostać przyjaciółmi. A takich poznaje się – najlepiej - w biedzie.
Bartosz Dudek
red.odp.: Małgorzata Matzke