1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przesadne, wielkomocarstwowe ambicje Rosji

Malgorzata Matzke1 czerwca 2013

Sobotnia prasa (01.06.13) pisze o dostawach rosyjskiej broni i niespodziankach Narodowego Spisu Powszechnego w Niemczech.

https://p.dw.com/p/18i6z
FILE - In this Tuesday, Dec. 19, 2006 file photo Vladimir Putin, then Russian President, right, and his Syrian counterpart Bashar Assad smile as they shake hands in Moscow's Kremlin. With even his most powerful ally, Russia, losing faith in him, President Bashar Assad may appear to be heading for a last stand against rebel forces who have been waging a ferocious battle to overthrow him for nearly two years. But Assad still has thousands of elite and loyal troops behind him, and analysts say that even if he wanted to give up the fight, it's unclear those around him would let him abandon ship and leave them to an uncertain fate.(AP photo/RIA Novosti, Mikhail Klimentyev, Presidential Press service, File)
Władimir Putin i Baszar AssadZdjęcie: dapd

"Od kiedy Władimir Putin powrócił na Kreml, rosyjskie kierownictwo zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz kultywuje stary wizerunek wroga" - uważa "Rhein-Zeitung". "Rosja kontra Zachód, a przede wszystkim: Rosja kontra USA. Konflikt syryjski oferuje znakomitą platformę dla tej ideologii. Im przekorniej Moskwa obstaje przy Assadzie, tym bardziej czuje się utwierdzona w swych przesadnych wielkomocarstwowych ambicjach. Jest to jednak niebezpieczna gra. Sytuacja w Syrii jest bardzo wybuchowa i może się rozprzestrzenić na cały region. Jeżeli Rosja naprawdę jest zainteresowana pokojowym rozwiązaniem w Syrii, powinna wstrzymać dostawy broni dla Assada. I jak najszybciej zasiąść wspólnie z Europejczykami i innymi do negocjacji".

"Koelner Stadt-Anzeiger" jest zdania, że "już teraz w syryjskim konflikcie nie brakuje rakiet, bomb i amunicji. Pomimo to wzajemne oddziaływanie zapowiedzianych posunięć dyplomatycznych i zapowiedzianego dozbrojenia jest szczególnie niebezpieczne. Może bowiem skłonić strony wojujące do odpuszczenia sobie syryjskiej konferencji w Genewie, skoro jest nadzieja na otrzymanie lepszego sprzętu bojowego. Wówczas groziłaby nowa eskalacja konfliktu. Izrael będzie próbował bombardować rosyjski system S-300 jeszcze zanim zostanie rozlokowany. Paryż i Londyn po raz pierwszy dostarczą opozycji rakiet, by mogła zestrzelić śmigłowce i myśliwce Assada. A reżim Assada wciąż jeszcze siedzi na gigantycznych zapasach gazów bojowych".

"Debata wokół rosyjskich dostaw broni do Syrii to przede wszystkim jedno: retoryka" - pisze "Rheinische Post". "Assadowi potrzebna jest ona do odstraszania. A Moskwie, by poczuć się ważną. Zachód nie powinien ulec takiej prowokacji. Bowiem ani prezydent Syrii, ani rosyjskie kierownictwo nie przyznały wprost, że systemy antyrakietowe S-300 zostały już dostarczone do Syrii. A umowy w tej sprawie istnieją już od 2010 roku. Także MIGi, które ma dostać Syria, to nic innego jak realizacja dawnych umów. To, że teraz Zachodowi podtyka się pod nos te stare umowy, jest odwetem za unijne embargo. Jest to niestety bardzo niebezpieczna gra".

Niespodzianki w wynikach Spisu Powszechnego

"Stuttgarter Zeitung" pisze, że "Spisy powszechne nie są niczym innym jak uchwyceniem stanu faktycznego w określonym momencie, i nikt nie ma prawa oczekiwać, że nie będzie przy tym żadnych niespodzianek. Ale jeżeli Berlin nagle stwierdza, że ma o pięć procent mniej mieszkańców, niż się do tej pory sądziło, to nie jest to dobra nowina, podobnie jak to, że na przykład Konstancji brakuje 8,2 proc. mieszkańców. Od liczby mieszkańców zależy bowiem nie tylko podział na okręgi wyborcze, ale przede wszystkim rozdział środkóów finansowych. Zasada subsydiarności pomiędzy krajami związkowymi czy pomiędzy miastami i gminami opiera się właśnie na liczebności populacji. Czyli będzie więcej przegranych niż zwycięzców".

"Die Welt" zaznacza: "Pomimo iż każdy mieszkaniec Niemiec jest z reguły kilkakrotnie rejestrowany w różnych urzędach, w spisie powszechnym zawsze wychodzą jakieś niespodzianki. Tym razem Urząd Statystyczny wykazał półtora miliona martwych dusz. Największe znaczenie ma jednak taki spis dla polityki. Skorygowana w dół liczba mieszkańców wielu landów ma wpływ na subsydiarność, co dotknąć mogłoby najbardziej samą stolicę. Dobrze byłoby też, gdyby politycy dokładnie przestudiowali dane o warunkach życia obywateli. W wielu dużych miastach brakuje tanich mieszkań, bo jest za mało terenów pod zabudowę. Od tego powinno się więc zacząć. Lecz politycy zazwyczaj większą wagę przywiązują do sondaży niż do statystyk".

Małgorzata Matzke

red.odp.: Iwona D. Metzner