Przemysł węglowy i jego przyszłość
13 grudnia 2006Na węglu się dziś nie zarabia, a zgoła traci: o ile na światowym rynku tona niegdyś czarnego złota kosztuje 60 euro, to w Niemczech wydobycie tony pochłania 165 euro! Bez idących w miliardy subwencji niemieckie kopalnie interesowałyby tylko nietoperze.
Z drugie strony eksperci są zdania, że już za 25 lat węgiel wróci do łask i stanie się najważniejszym surowcem energetycznym na świecie, bowiem wydobycie ropy naftowej zacznie spadać; także i ciśnienie gazu ziemnego spadnie.
Na razie jednak wydobycie węgla kosztuje podatników krocie. Federacja i Nadrenia Północna – Westfalia finansują górnictwo nakładem dwu i pół miliarda euro rocznie. Oznacza to, że każde miejsce pracy w górnictwie kosztuje 75 tysięcy euro! Codziennie - obliczył renomowany Instytut Badań Gospodarczych w Nadrenii-Westfalii, czarne złoto pożera 10 milionów euro. Za tę kwotę dałoby się utrzymać przez rok Instytut Frauenhofera, badający nowe technologie. Nie dziwi zatem, że dla CDU/CSU i FDP górnictwo to przemysł zabytkowy.
Protest związkowców
Lecz zdaniem Christopha Meera ze związku zawodowego górników, chemików i energetyków argument, że im szybciej się zamknie kopalnie, tym więcej grosza będzie na poszukiwanie nowych technologii, to chwyt reklamowy:
-„Uważam to za błędną i krótkowzroczną decyzję, wynikającą jedynie z obecności dziur budżetowych bez wartości argumentu w polityce energetycznej.”
Związek domaga się utrzymania minimalnego wydobycia i dwu – trzech kopalń o wydajności do 10 milionów ton rocznie – i powołuje się na suwerenność energetyczną państwa:
- „Najważniejszym powodem jest utrzymanie gwarancji zaopatrzenia, i dostęp do złóż. Jeśli z tego zrezygnujemy, to miną dziesiątki lat, zanim znowu dokopiemy się do węgla. A już to żaden instrument zapobiegania kryzysowi energetycznemu.”
Złoża węgla na świecie wystarczą na 140 lat. To dłużej niż źródła ropy naftowej i gazu. Węgiel był sprawcą pierwszego cudu gospodarczego w Niemczech. W 1957 roku 600 tysięcy górników wydobywało w stu szybach prawie 150 milionów ton węgla. Na skutek kryzysu w górnictwie od początku lat 70 ubiegłego wieku zamknięto 78 kopalń, a zatrudnienie spadło do 200 tysięcy. Od tej pory górnictwo wegetuje na skutek kuracji odchudzającej i żyje z subwencji. Na razie wydano na ten cel 130 miliardów euro.
Politycy preferują zamykanie kopalń
Zatem CDU/CSU i FDP domagają się zamknięcia kopalń – najlepiej – jak chce FDP – już w 2012 roku. Ale i to rozwiązanie uderzyłoby podatnika po kieszeni:
-„Gdyby przykładowo zamknąć kopalnie w 2012 roku, jak żąda FDP, to trzeba by wypowiedzieć pracę 10-ciu tysiącom górników”.
A zatem rezygnacja – uwzględniając aspekty socjalne - mogłaby dojść do skutku najwcześniej w roku 2018. Dziś w górnictwie pracuje 35 tysięcy osób. Dodając do tej liczby poddostawców chodzi o 80 tysięcy miejsc pracy. Sam przemysł maszynowy dla potrzeb górnictwa zatrudnia 17 tysięcy pracowników, a jego produkty cieszą się popytem na globalnym rynku.
Zamknąć, czy nie?
Rezygnacja z górnictwa oznaczałaby także rezygnację z przewagi technologicznej – uważa Franz Josef Wodopia:
-„Pomyślmy o technologii upłynniania węgla i zgazowania: dziś prym wiedzie tutaj południowoafrykańska firma Gasol – rozgląda się ona dziś w Niemczech nad możliwościami zastosowania tu własnej technologii.”
A zatem wszystko wskazuje na to, że się nic nie zmieni, przynajmniej na razie, a czy to dobra decyzja, o tym przekonamy się – albo i nie – za ileś tam lat.